Kobieta stanie niedługo przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Właśnie trafił tam akt oskarżenia. Za gigantyczną kradzież, fałszowanie podpisów Ewelinie K. grozi do 10 lat więzienia. Oskarżona przyznała się do winy.
Pierwszy sygnał o nieprawidłowościach pojawił się na początku tego roku. W lutym do białostockiego oddziału Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. F. Stefczyka zgłosiła się jedna z klientek. Chciała dowiedzieć, kiedy kończy się jej lokata na 15 tys. zł. Okazało się, że pieniędzy nie ma, a lokata została zerwana.
Ustalono, że pracownicą banku, która miała obsługiwać rzekomą operację, była starsza opiekunka finansowa - Ewelina K. Uczestniczyła też w innych transakcjach, których dotyczyły reklamacje, jakie składali zaniepokojeni klienci SKOK-u.
Śledczy ustalili, że Ewelina K. przez blisko dwa lata wypłacała sobie z kasy SKOK cudze pieniądze. Jak wynika z aktu oskarżenia, okradać ludzi zaczęła w listopadzie 2010 roku. Z konta jednej z klientek w ciągu 20 miesięcy wypłaciła ponad 213 tys. 300 zł.
Oskarżona upozorowała 65 dyspozycji wypłat. Jednorazowo wyprowadzała od 20 zł do 11 tys. zł. Wypłacała pieniądze z książeczki systematycznego oszczędzania, likwidowała lokaty terminowe, a czasem zakładała kolejne, ale o mniejszych kwotach. Różnica zostawała w portfelu oszustki. Podobną procedurę Ewelina K. zastosowała w przypadku innej klientki, która straciła 29 tys. 150 zł.
W trakcie przeszukania w mieszkaniu oskarżonej znaleziono dwie umowy pożyczki między SKOK-iem a dwójką klientów oraz inne dokumenty, które nie powinny znaleźć się u niej. Za ich ukrycie 27-latka również będzie się tłumaczyć przed sądem.
Ewelina K. tłumaczyła w śledztwie, że wszystkie pieniądze przeznaczyła na zwrot długów. Złożyła też wniosek o dobrowolne poddanie się karze trzech lat więzienia, w zawieszeniu na siedem lat, 2 tys. zł grzywny. Chce też naprawić w całości szkody.
- Prokurator uznał, że dotychczasowy tryb życia Eweliny K., jej wcześniejsza niekaralność i postawa w postępowaniu, wskazują, że zaproponowana kara odniesie pożądany skutek - tłumaczy Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Ewelina K. zarzekała się, że podejmie pracę i zwróci skradzione pieniądze. Jednak do momentu skierowania do sądu aktu oskarżenia, nie zrobiła tego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?