Silne euro i słabnący złoty sprawiły, że coraz więcej cudzoziemców przyjeżdża do Polski na zakupy. Nic dziwnego. Większość towarów, zwłaszcza tych codziennego użytku, jest u nas o wiele tańsza.
Najbardziej się cieszą handlowcy z miejscowości przygranicznych.
Kolejka po cukier
Według większości sprzedawców, największym powodzeniem cieszy się "spożywka“.
- Głównie w weekendy przeżywamy oblężenie kupujących - mówi Alicja Dąbrowska, która prowadzi sklep spożywczy w Suwałkach. - Są to przeważnie Litwini, którzy przyjeżdżają do Polski specjalnie na zakupy.
Kazimierz Łaniewski prowadzi sklep spożywczy w przygranicznych Szypliszkach. On również zauważył, że w ostatnich tygodniach jest zdecydowanie więcej cudzoziemców.
- Nawet jak jeżdżę po zakupy do hurtowni, to widać, że naprawdę bardzo wielu naszych sąsiadów ze Wschodu je odwiedza - dodaje Kazimierz Łaniewski. - A wszystko przez słabą złotówkę i dlatego, że na Litwie towary podrożały ostatnio nawet o kilkanaście procent.
Do najczęściej kupowanych artykułów należą: mąka, cukier, mięso i wędliny, słodycze, a zwłaszcza czekolada, oraz owoce.
Drogie tankowanie
Prawdziwe oblężenie przeżywają też polskie stacje benzynowe.
- Ostatnio często się zdarza, że w kolejce do zatankowania stoi po kilka samochodów z obcą rejestracją - mówi Piotr Cichy, pracownik suwalskiej stacji benzynowej. - Najwięcej jest samochodów ciężarowych.
Dzieje się tak, ponieważ od stycznia na Litwie wzrosła akcyza na olej napędowy. Wynosi ona 1140 litów za tonę. Dla porównania w Polsce ta sama akcyza wynosi 800 litów, a to oznacza, że litr oleju napędowego jest u nas o 35 groszy tańszy.
Bo się opłaca
Anżelika Pietranis z Wilna przyjechała do Białegostoku, żeby odwiedzić rodzinę. Przy okazji zrobiła też spore zakupy w jednym z białostockich hipermarketów.
- Na Litwie wszystko podrożało - mówi. - Polskie towary są tańsze, a jeszcze taniej jest, gdy się trafi na promocję. U nas cukier kosztuje prawie trzy lity za kilogram, a za kurczaka trzeba zapłacić aż 17 litów. To dwa razy więcej niż w Polsce.
Im dalej w las...
Niestety, im dalej granicy, tym kupujących jest mniej.
Ewa Zajczyk prowadzi hurtownię obuwia w Białymstoku przy ulicy Kawaleryjskiej. Mimo że firma znajduje się niedaleko bazaru, pani Ewa nie zauważyła większej liczby kupujących z zagranicy.
- Jest ich wręcz mniej niż rok temu - przyznaje. - Wszędzie jest teraz kryzys. Dodatkowo na granicy z Białorusią wciąż są problemy z wizami.
Na bazarze przy Kawaleryjskiej i na Madro niewiele lepiej.
- Dopiero w weekendy jest ruch - mówi Anna Łokić, handlująca ubraniami na bazarze przy Kawaleryjskiej. - Są to głównie klienci z Litwy, Białorusi i Ukrainy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?