Skatowany mężczyzna zmarł we własnym domu. 21-letni Artur trafił do aresztu

Według białostockiej prokuratury, agresywnym napastnikiem jest 21-letni Artur S. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.

Śledczy z Białegostoku wyjaśniają okoliczności śmierci młodego mężczyzny, mieszkańca wsi niedaleko Moniek. Poturbowane zwłoki pokrzywdzonego znalazła jego koleżanka, która przyszła go odwiedzić. Ciało był zakrwawione, krew była też w mieszkaniu. To było 3 sierpnia.

Policjanci zatrzymali wtedy kilka osób, które - zdaniem mundurowych - mogły mieć związek z tą sprawą. W czasie przesłuchania jeden z zatrzymanych mężczyzn przyznał się, że pobił kolegę i zabrał mu 100 złotych. Według prokuratury, Artur S. bił pokrzywdzonego po całym ciele drewnianą nogą od stołu.

- Przeprowadzona sekcja zwłok nie wykazała jednak, jaka była przyczyna śmierci pokrzywdzonego - przyznaje Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Lekarze znaleźli na ciele mężczyzny zarówno liczne obrażenia, ale także zmiany - np. serca - o charakterze chorobowym. Dlatego, jak informuje prokurator Urszula Sieńczyło, zapadła decyzja o powołaniu biegłego, który przeprowadzi badania histopatologiczne tkanek zmarłego.

- Wtedy okaże się, czy istnieje związek między śmiercią pokrzywdzonego a obrażeniami, jakich doznał, czy też śmierć była wynikiem choroby - mówi szefowa białostockiej prokuratury rejonowej.

Na razie Artur S. usłyszał zarzut dokonania rozboju i uszkodzenia ciała. Przyznał się do tego.

Śledczy nie wykluczają jednak, że po otrzymaniu opinii z badań histopatologicznych, kwalifikacja prawna zarzutu dla 21-latka może zostać zmieniona na surowszą. Jeśli okaże się, że zadawane przez Artura S. ciosy doprowadziły do zgonu pokrzywdzonego.

Za rozbój grozi 12 lat więzienia, za śmiertelne pobicie dziesięć lat, a za zabójstwo nawet dożywocie.