Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatowali je za kotka

Elżbieta Suchowierska [email protected] tel. 085 748 96 57
Kinga nadal jest przestraszona. Pani Teresa, jej mama, ciągle czuwa przy łóżku córki. Nie może uwierzyć w to, co się stało. - Dziewczynki były przecież kilkaset metrów od domu - mówi. - Przez myśl mi nie przeszło, że coś złego może się stać.
Kinga nadal jest przestraszona. Pani Teresa, jej mama, ciągle czuwa przy łóżku córki. Nie może uwierzyć w to, co się stało. - Dziewczynki były przecież kilkaset metrów od domu - mówi. - Przez myśl mi nie przeszło, że coś złego może się stać. fot. Anatol Chomicz
Zwróciłyśmy im uwagę, że tak nie wolno, żeby przestali. I wtedy się zaczęło - urwanym głosem mówi Kinga.

Poszłyśmy tylko na spacer - Kinga z trudem cedzi słowa. - Spotkałyśmy trzech chłopaków. Najpierw zapytali, która godzina i czy mamy ogień. Zaraz potem zobaczyłyśmy, że znęcają się nad małym kotem. Zwróciłyśmy im uwagę, że tak nie wolno, żeby przestali. I wtedy się zaczęło - urwała.

Bandyci

Agnieszka i Kinga z Sokółki mają po trzynaście lat. W nocy z poniedziałku na wtorek trafiły na oddział chirurgii dziecięcej białostockiego szpitala wojewódzkiego.
Lekarze są zbulwersowani. Dziewczynki zostały bestialsko pobite. Mają wstrząśnienie mózgu i krwiaki na twarzy. A Agnieszka złamaną kość czołową. Widać, że były duszone.
- Jestem w szoku - opowiada doktor Dorota Miller-Famulska, specjalista chirurgii dziecięcej. - Pracuję na chirurgii prawie trzydzieści lat. Z takim bestialstwem jeszcze się nie spotkałam. Ci bandyci je kopali i dusili. Żeby złamać najtwardszą kość czaszki, Agnieszka musiała być uderzona w głowę z wielką siłą - komentuje oburzona.

Zostawili je na ulicy

Dziewczynki przyjaźnią się od zawsze. Mieszkają niedaleko siebie. Uczyły się w jednej klasie. A tego feralnego wieczoru Kinga miała nocować w domu Agnieszki.
Poszły na spacer. I tam spotkały trzech wyrostków. Zażądali pieniędzy. Nie miały. A dopiero prośba dziewczynek, żeby nie męczyli kotka, wywołała taką agresję.
- Bili je, dusili i kopali. Jednej z nich ukradli telefon komórkowy. Zmaltretowane zostawili na ulicy - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy podlaskiej policji.

W domu upadły

Trzynastolatki same wróciły do domu.
- Widziałam przez okno, jak szły - opowiadała mama Agnieszki, pani Teresa. - Na nogach nie miały butów. Prowadziły siebie nawzajem. Wybiegłam z domu. Nie wiedziałam, co się stało. Resztkami sił doszły do mieszkania. W łazience upadły.
Pani Teresa od razu zadzwoniła na policję i po mamę Kingi. - Widziałam, że dzieje się coś niedobrego - opowiada kobieta. - Dziewczynki słaniały się na nogach. W każdej chwili mogły zemdleć.

Złapali ich

Około godziny 21 trafiły na Izbę Przyjęć w Sokółce. O godzinie 23 były już w szpitalu w Białymstoku.
Wczoraj rana komendant powiatowy policji w Sokółce powołał dwie grupy policjantów.
- Jedna przesłuchiwała dziewczynki, druga szukała sprawców - opowiada Jacek Dobrzyński. - O godzinie 13 sokólscy policjanci zatrzymali dwóch napastników. Godzinę później także trzeciego.
To bracia. Mają 13, 15 i 18 lat. W ich mieszkaniu policja znalazła skradziony telefon komórkowy.
Agnieszka i Kinga nie znają swoich oprawców.
- Dla dziewczynek to wielkie przeżycie - mówi doktor Dorota Miller-Famulska. - Na pewno będzie tu potrzebna pomoc psychologa.
Co grozi bandytom? - Trudno powiedzieć - mówi Jacek Dobrzyński. - To ciężkie pobicie. Policja sprawdza motywy. Prokuratura zdecyduje, jakie zarzuty postawić napastnikom.
I to ona postanowi, czy 15-latek, tak jak jego straszy brat, będzie odpowiadał jako dorosły. Bo najmłodszym zajmie się sąd dla nieletnich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny