Skatepark ten szczęścia nie ma. Dopiero w trzecim przetargu udało się wybrać firmę, która ma go zbudować. To białostocki Brux. Jednak jej robotników na skwerze Dziekońskiej w pobliżu białostockich Spodków ani śladu. Mimo że skatepark miał być gotowy jeszcze w tym miesiącu.
Okazuje się, że wykonawca nie przebrnął jeszcze przez wszystkie formalności. - Czeka na pozwolenie na budowę. Ma być ono wydane w najbliższych tygodniach - mówi Janusz Ostrowski, szef departamentu inwestycji w białostockim urzędzie miejskim. - Mam nadzieję, że pod koniec października firma rozpocznie pracę.
Jego zdaniem, nie ma jednak szans, by termin oddania inwestycji został dotrzymany.
- Podejrzewam, że teraz jest to już absolutnie niemożliwe - uważa Janusz Ostrowski. - Mimo że to prosta inwestycja. Trzeba wykonać trochę robót ziemnych, potem postawić szalunki i wylać beton.
W firmie Brux nie było w piątek nikogo, kto mógłby cokolwiek o skateparku powiedzieć.
A za to, że wykonawca nie wywiąże się z warunków umowy, może ponieść konsekwencje.
- Jakie? Zobaczymy, jak skończy się budowa - mówi Ostrowski. - Wtedy będzie wiadomo, ile dni jest po terminie i ile to będzie kosztować.
Skatepark ma zająć ponad 1700 metrów kwadratowych. Będą tu pochylnie, murki i rury do zjazdów. Całość ma być oświetlona.
Miasto zdecydowało się na jego budowę po serii tekstów w "Porannym" o tym, że skejci w mieście nie mają gdzie jeździć. Za naszym pośrednictwem miasto konsultowało projekt z Lechem Sokołowskim, studentem architektury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?