Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal z rzekomo skażoną wodą w Piekoszowie! W Sanepidzie źle zrobiono badania?

Agnieszka BIAŁEK - MADETKO [email protected]
Wójt Piekoszowa, Tadeusz Dąbrowa pokazuje pismo i wynika badań, przeprowadzone przez zakład Nordkalk.
Wójt Piekoszowa, Tadeusz Dąbrowa pokazuje pismo i wynika badań, przeprowadzone przez zakład Nordkalk. archiwum
Od pół roku kilka tysięcy osób ma duże kłopoty. Wszystko przez wynik badań w kieleckim Sanepidzie, który zaalarmował o skażeniu. Tymczasem...kilka innych laboratoriów ma zupełnie inne wyniki badań ! Szykuje się duża afera.

Nieoczekiwany zwrot w sprawie skażonej wody w Piekoszowie! Ta samą wodę z ujęcia Nordkalk w Miedziance z którego korzysta kilka miejscowości w gminach Piekoszów i Chęciny badało kilka laboratoriów w Polsce. Okazuje się, że są poważne rozbieżności pomiędzy wynikami kieleckiego sanepidu a innymi laboratoriami w Polsce !

PANIKA W DWÓCH GMINACH

Pod koniec listopada zeszłego roku podczas rutynowych badań wykonywanych przez Zakład Usług Komunalnych w Pie-koszowie okazało się, że woda pochodząca z ujęcia Nordkalk Miedzianka jest zanieczyszczona. Wodę przekazano do badania do powiatowego Sanepidu. Okazało się, że wykryto tam pestycyd - chloropiryfos. W 11 sołectwach zakazano spożywania wody. W gminie wybuchła panika. Władze gminy za pośrednictwem strażaków musiały do ponad 5 tysięcy mieszkańców dostarczać wodę. W sprawę zaangażowany było Centrum Zarządzania Kryzysowego, policja i prokuratura. W styczniu powiatowy Sanepid, po kolejnych badaniach, potwierdzał, że w wodzie, tym razem w niewielkich ilościach znów znalazł się chloropiryfos. Wprowadzono zakaz korzystania z niej jedynie kobietom w ciąży i matkom niemowląt. Sanepid dał sześć miesięcy wójtom Piekoszowa i Chęcin na przeprowadzenie takich działań, by sytuacja już się nie powtórzyła.

BADAŁO WIELE LABORATORIÓW. BĘDĄ PROCESY O ODSZKODOWANIA ?

W maju do Urzędu Gminy w Piekoszowie wpłynęło pismo od dyrektora firmy Nordkalk, Zakład Miedzianka, Andrzeja Jabłońskiego. - Poinformowałem wójta o poważnych rozbieżnościach w wynikach badań wykonywanych w tym samym czasie przez Powiatową Stację Epidemiologiczno-Sanitarną w Kielcach, a inne akredytowane laboratoria zarówno w Polsce jak i za granicą kraju - mówi dyrektor - Takie samo pismo skierowałem do powiatowego Sanepidu.

Dyrektor mówi, że od czasu, gdy na terenie zakładu wykryto wyższą od dopuszczalnej zawartości pestycydu - chloropiryfosu, zakład cyklicznie zlecał własne badania. Od grudnia było ich kilkanaście. - Żadne nie potwierdziło wyniku badań powiatowego Sanepidu - mówi. - W tym samym czasie zostały pobrane próbki wody z ujęcia i poddane analizie w różnych laboratoriach. Jednym było laboratorium powiatowego Sanepidu, drugim inne laboratorium posiadające akredytację do wykonywania tego typu analiz. Gdy Sanepid stwierdzał wyższą niż przewiduje Polska norma zawartość chloropiryfosu w wodzie, z analiz innego laboratorium wynikało zupełnie coś odwrotnego. Długo żyłem w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Ale wolałem to dokładnie sprawdzić. Teraz mam potwierdzenie na pismach.

Największą różnicę w wynikach badań odnotowano 17 stycznia tego roku. Sanepid odnotował wówczas sześciokrotnie wyższą od dopuszczalnej ilość chloropiryfosu w wodzie, podczas gdy laboratorium "SEPO" stwierdziło, że ilość tego związku w wodzie nie przekracza dopuszczalnej normy.

Żeby nie było żadnych wątpliwości, Andrzej Jabłoński korzystał z różnych laboratoriów, które posiadały akredytacje Polskiego Centrum Akredytacji, a próbki były pobierane przez fachowców. - Zachowaliśmy wszelkie procedury - mówi dyrektor Jaboński - Początkowo był to instytut chemii kieleckiego uniwersytetu oraz laboratorium Sanepidu w Rzeszowie. By nie było jednak żadnych, najmniejszych wątpliwości trzy ostatnie próbki pobrane zostały przez osobę posiadającą stosowne uprawnienia w tym samym dniu i w tym samym czasie, gdy wodę do analizy pobierał powiatowy Sanepid.

Zdaniem dyrektora Nordkalku błąd leży po stronie kieleckiego Sanepidu. - Ich aparatura badawcza może być uszkodzona i wskazywać błędne wyniki - twierdzi dyrektor Jabłoński.- Tłumaczenie teraz, że badania robiliśmy pół godziny później i wyniki mogły się zmienić, jest mocno naciągnięte. Na pewno nie poprzestanę na tym. Chcę zażądać konfrontacji wyników, bo żadne odszkodowanie teraz nie zwróci nam nadszarpniętego imienia naszego zakładu.

GMINA TEŻ MA DOWODY

Tadeusz Dąbrowa, wójt Piekoszowa też równolegle prowadził swoje badania. - My także jako gmina niezależnie od Sanepidu dwukrotnie wykonywaliśmy badania czystości wody z ujęcia Nordkalk w Miedziance. Raz przeprowadziło je akredytowane laboratorium na Śląsku, a raz instytut chemii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W obu tych przypadkach w przeciwieństwie do Sanepidu nie stwierdzono przekroczenia normy chloropiryfosu w pobranych próbkach - informuje wójt Tadeusz Dąbrowa. - Nie chcieliśmy od razu podawać tych informacji, by mieć pewność, taką jak mamy teraz. Ze względu na wagę problemu jestem w stałym kontakcie z Sanepidem. Czekam na to jak wyjaśni rozbieżności w wynikach badań, wówczas będę podejmował dalsze decyzje w tej sprawie - informuje wójt Dąbrowa. - Czekam też na spotkanie z wojewodą świętokrzyską, której podlega Sanepid.

JAK BADALI?

- Wszystkie próbki, które pobieramy jako Sanepid z ujęcia w Miedziance dostarczamy do badań do laboratorium wojewódzkiego, ponieważ my nie posiadamy własnego laboratorium - mówi Jolanta Gołaszewska, kierownik sekcji Nadzoru Higieny i Środowiska w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach. - Za badania próbki wody od początku do końca całą odpowiedzialność ponosi wojewódzka stacja jako laboratorium. Tam też przesłaliśmy wszelką dokumentacje tej sprawy.

Jolanta Gołaszewska zwraca też uwagę na fakt, że gmina Piekoszów do 30 czerwca miała półroczny czas na podjęcie działań naprawczych. - Zobowiązaliśmy wójta gminy Piekoszów i burmistrza Chęcin do poprawienia stanu wody w terminie do sześciu miesięcy. Zamiast tego, gminy złożyły wniosek o odstępstwo od tej daty, prosząc o czas.

W wojewódzkim Sanepidzie usłyszeliśmy, że próbka pobrana w jednym dniu, może się różnić od tej pobranej kilka godzin później. - Wyniki mogą być różne, bo woda płynie - mówi Świętokrzyski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny, Elżbieta Socha - Stolarska. - Nie widzę żadnego powodu, żeby się wypowiadać w tej sprawie, na zarzuty pisemne dyrektora Norkalku odpowiedziałam również pisemnie. Mamy akredytacje z Polskiego Centrum Akredytacji, potwierdzamy swoje kompetencje, mamy doświadczonych pracowników. Dla mnie tu nie ma sprawy, bo badania były wykonane zgodnie z akredytacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie