Kurier Poranny: Spadek zespołu z Orlen Ligi nie jest żadną niespodzianką, ale mimo wszystko chyba jesteście rozczarowane?
Anna Łozowska (AZS Białystok): Pewnie, że tak. Boli, że nie wygrałyśmy choć jednego z dwóch ostatnich meczów play-out z Legionovią Legionowo, rozgrywanych u siebie i nie przedłużyłyśmy tej rywalizacji o kolejny weekend. Szkoda szczególnie pierwszego spotkania, przegranego przez nas 0:3. Może byłoby inaczej, gdybyśmy zaczęły w innym ustawieniu - mam na myśli grę z Sylwią Chmiel na środku. Ale wyszło jak wyszło i teraz czasu się nie cofnie. Przegrałyśmy i fakt jest taki, że spadłyśmy z ligi.
Macie do siebie jakieś zastrzeżenia, że coś można było coś zrobić więcej?
- Wiadomo, że za wynikiem zawsze na końcu stoi zespół, ale jeśli mamy jakieś pretensje, to raczej tylko do zarządu klubu, który nie pozwolił nam rozwinąć skrzydeł. Cały sezon byłyśmy czymś zaskakiwane - w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nawet w ostatnią sobotę nie obeszło się bez przygód, bo przed południem nie mogłyśmy skorzystać z hali, gdzie zaplanowany był rozruch przedmeczowy. W takich warunkach niestety, ciężko było o coś więcej.
Gdyby AZS kończył sezon w takim składzie, w jakim go zaczynał, to zdołałby się utrzymać?
- Myślę, że nie byłoby wówczas w ogóle takiego tematu, bo spokojnie zakwalifikowałybyśmy się do ósemki. Do pewnego momentu wszystko szło dobrze i szkoda, że nie udało nam się dokończyć sezonu w normalnych warunkach.
Podobno z zamiarem opuszczenia zespołu nosi się większość zawodniczek. Chyba nie ma sensu pytać się, czy jesteś w tym gronie?
- Nie chciałabym mówić w imieniu pozostałych dziewczyn, ale jeśli chodzi o mnie, to nie ma żadnych szans, żebym została w Białymstoku. Kończy mi się już umowa, którą z powodu długów wobec mojej osoby i tak nie przedłużę. Liczę się z tym, że już nigdy nie odzyskam wszystkich pieniędzy, jakie klub wobec mnie zalega, ale nie mam innego wyjścia. Dalej w to brnąć nie ma po prostu sensu.
Dwuletni pobyt w Białymstoku uważasz za czas stracony?
- Nie myślę w tych kategoriach, bo staram się skupiać raczej na przyszłości i nie żałować decyzji, które się kiedyś podjęło. Trochę nie miałam szczęścia i pech mnie nie omijał. Były momenty dobre, ale nie brakowało też tych gorszych. W tym ostatnim sezonie też nie mogłam pokazać wszystkich umiejętności, bo przez cztery miesiące leczyłam dość skomplikowaną kontuzję.
W końcu jednak wróciłaś do gry, czyli na szczęście nie ma już po niej śladu?
- Nie do końca, bo okazało się, że to był nawet nowotwór, na szczęście niezłośliwy i po jego usunięciu mogłam w miarę szybko wrócić do gry. Ale skutki zabiegu odczuwałam jeszcze w tych ostatnich meczach, więc tak naprawdę nie czułam się jeszcze zdrowa na sto procent. W dalszym ciągu jestem pod opieką lekarską, jednak liczę, że do rozpoczęcia nowego sezonu wszystkie problemy będą już za mną.
Już wiesz, gdzie będziesz grała w przyszłym sezonie, bo co do tego, że zostaniesz w Orlen Lidze chyba nie ma wątpliwości?
- Jeszcze nie wiem, ale oczywiście bardzo chciałabym dalej grać w ekstraklasie. Na razie jednak muszę zakończyć współpracę z AZS. Wówczas będę pierwszą, która z chęcią wypowie się na różne tematy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?