Sekstaśma, czyli nachalna reklama iPada

Najnowszy film Jake'a Kasdana z Cameron Diaz i Jasonem Segelem w rolach głównych zdecydowanie to kino promocyjne. Zapewnienia producentów, że mamy do czynienia "najśmieszniejszą komedią roku" należy włożyć między bajki. Absurdalna fabuła, drętwe dialogi i humor rodem z najgorszych amerykańskich komedii. O tym filmie najlepiej szybko zapomnieć.

"Sekstaśma" to historia małżeństwa z kilkuletnim stażem i dwójką dzieci. Pewnego zapracowanego dnia małżonkowie odkrywają, że nie mają już ani siły, ani czasu i ochoty na seks. Nieustanne igraszki z czasów akademickich zamienił się jedynie we wspomnienie. Annie wpada na pomysł uatrakcyjnienia ich życia seksualnego. Ich erotyczne eksperymenty postanawiają sfilmować nowiutkim iPadem. W trzygodzinnym filmie pokazują wszystkie pozycje z podręcznika erotycznego. Ich erotyczne dzieło synchronizuje się przez chmurę z wszystkimi innymi rozdanymi przez Jaya iPadami. Oznacza to, że małżeńskie figle mogą obejrzeć rodzice, znajomi, dzieci i partnerzy biznesowi, a nawet listonosz. Zaczyna się wyścig z czasem. Annie i Jay zaledwie w ciągu nocy postawiają dotrzeć do wszystkich obdarowanych. Przy okazji przeżywają masę bezsensownych przygód.

"Sekstaśma" wywołuje ogromny niesmak. Bynejmniej nie z powodu wyuzdanych scen erotycznych, którymi wbrew pozorom film tak bardzo nie epatuje. Wszystko przez intensywne, wręcz nachalne, lokowanie produktu firmy Apple. Kiepski chwyt reklamowy. Do tego przerysowani bohaterowie. Gadżeciarz Jay kolekcjoner nowoczesnych iPadów nieświadomy tego jak działa chmura, autorka bloga o macierzyństwie wartego rzekomo miliony dolarów, opasły nastolatek terroryzujący dorosłych i właściciel pornowitryny wygłaszający płomienną, umoralniającą mowę o miłości, seksie, partnerstwie i nudzie. Żenujące i mało śmieszne, nie mówiąc już o tym, że także mało prawdopodobne.

W Białymstoku "Sekstaśma" wyświetlana jest w kinie Helios w galerii Alfa, ale szkoda na nią czasu.