Matka znęcała się nad chorą córką? Przyznaje się do słów, ale nie do bicia

Wyzywała od suk i idiotek. Tak twierdzi prokuratura, która oskarżyła Bożenę M. o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dzieckiem. Akt oskarżenia w tej sprawie właśnie został skierowany do sejneńskiego sądu.

Bożena M. ma 31 lat. Mieszka wraz z mężem, jego rodzicami i córką na wsi w pod Sejnami. W domu od pewnego czasu dochodziło do awantur. Teściowie oskarżonej twierdzą, że to ona wszczynała kłótnie. Wyganiała ich z domu, wyzywała, ciągała za włosy i pluła im w twarz. A później złość wyładowywała na swojej, poważnie chorej córce. Zwracała się do dziewczynki, używając wulgarnych słów. Groziła, że ją zabije, wyganiała z domu, zakazywała kontaktów z dziadkami. Tak miała postępować przez kilkanaście miesięcy. Wiosną tego roku teściowa Bożeny M. nagrała jedną z awantur i nagranie przekazała organom ścigania.

- Biegły stwierdził, że nie jest ono zmontowane - poinformował Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Kobieta zresztą przyznała się, że mogła w rozmowie z dzieckiem używać słów obraźliwych. Nie potwierdziła natomiast, że biła dziewczynkę.

Mieszkańcy wsi, słysząc o zarzutach wobec Bożeny M., łapią się za głowy.
- Coś podobnego?! - dziwi się starsza kobieta, która woli pozostać anonimowa. - Wygląda na spokojną kobietę, która dba o swoje dziecko.

W podobnym tonie wypowiadała się dyrektorka przedszkola, do którego uczęszcza prześladowana dziewczynka. Stanisława Gołąbek mówiła, że kobieta interesowała się córką, utrzymywała stały kontakt z nauczycielami. Dziewczynka nie wyglądała na ofiarę przemocy.

Bożenie M. grozi do pięciu lat więzienia. Prokuratura zapowiada też, że wystąpi do sądu z wnioskiem o zrewidowanie władzy rodzicielskiej. Niewykluczone, że Bożenie M. zostaną ograniczone prawa do córki.

Nieruchomości z Twojego regionu