Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schola Cantorum Białostociensis. Łączy je wspólna pasja i cel. Dlatego mają na swoim koncie wiele sukcesów

KA
Trudne utwory? Dla Scholi Cantorum Białostociensis takie nie istnieją. Dziewczęta, które w niej śpiewają, lubią wyzwania, a najwięcej radości dają im występy na scenie.

W ubiegłym roku Chór Żeński Zespołu Szkół Muzycznych im. Ignacego Paderewskiego w Białymstoku - Schola Cantorum Białostociensis świętował 30-lecie swojego istnienia. Jednak jego obecne członkinie są znacznie młodsze. Część dziewcząt realizuje zajęcia z chóru, które są obowiązkowe, a inne po ich odbyciu postanowiły na dłużej się z nim związać.

- Kiedy stałam pod klasą z koleżankami, które czekały na pierwszą próbę chóru, namówiły mnie i weszłam razem z nimi - wspomina Iza. - Dostałam nuty i musiałam śpiewać. Wtedy trochę się stresowałam, a teraz w zespole czuję się świetnie. Po dniu wypełnionym zajęciami, przychodząc na próbę mogę się odprężyć.

Występy dają im radość

Chór prowadzony przez dyrygent Annę Olszewską ma na swoim koncie wiele sukcesów. We wrześniu wziął udział w międzynarodowym konkursie w Baia Mare w Rumunii. Zdobył na nim Złoty Dyplom (najwyższy level 3 - outstanding) - II miejsce. Więcej punktów uzyskał jedynie zespół z Ukrainy.

Ta nagroda jest ogromnym sukcesem, bo białostocki chór był jedynym żeńskim chórem młodzieżowym - pozostałe stanowiły osoby dorosłe. Schola wykonała m.in. utwór po rumuńsku, mimo że żadna z chórzystek tego języka nie zna. Wyjątkową nagrodą, którą chór otrzymał w roku ubiegłym, jest Grand Prix podczas XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Religijnej im. ks. St. Ormińskiego w Rumi. Jest to jeden z najstarszych i najbardziej uznanych konkursów chóralnych w Polsce.

- Najwięcej radości sprawia nam praca nad utworami, które są połączeniem muzyki sakralnej i współczesnej - wskazuje Anna Olszewska. - Kiedy trafiamy na taki utwór, jesteśmy w tzw. „sekundowym raju”, bo możemy wykonywać kompozycje, w których wiele dźwięków jest obok siebie. A to nie jest proste.

Właśnie to, że chór nie boi się wyzwań i za każdym razem jest świetnie przygotowany, doceniają jurorzy konkursów. Podobnie jest w przypadku kompozytorów, którzy piszą specjalnie dla niego utwory. Obecnie dziewczęta i pani dyrygent pracują nad ośmiogłosową kompozycją sakralną prof. Marcina Łukaszewskiego.

Schola, poza zespołem Opery i Filharmonii Podlaskiej, ma na swoim koncie najwięcej prawykonań utworów (wykonań po raz pierwszy). Nagrała również płytę z repertuarem z bajek Disneya zaaranżowanym na chór żeński. - Sukcesy są dla nas czymś przyjemnym, jednak największą radość i satysfakcję odczuwamy w momencie występu - mówi Marika. - Wtedy przenosimy się w inny wymiar, a zarazem relaksujemy, bo robimy coś pięknego, co daje radość i nam, i wszystkim, którzy nas słuchają, choć repertuar, który wykonujemy na co dzień nie jest łatwy.

- Najbardziej kochamy to, co sprawia nam trudności i wymaga od nas wysiłku i dużego zaangażowania - podkreśla Weronika. - Dzięki podnoszeniu poprzeczki prezentowanych utworów stale się rozwijamy, pracujemy nad techniką wokalną, ale też nad naszym wnętrzem.

Śpiewając są jednością

Scholę Cantorum Białosto-ciensis tworzą dziewczęta w różnym wieku. Najstarsza z nich ma 22 lata, a najmłodsza 12.

- Mimo tak dużej różnicy wieku bez problemu znajdujemy wspólny język, bo łączy nas wspólna pasja i cel - opowiada Kasia. - Poza tym, śpiewamy wszędzie, gdzie tylko się da, czyli w szkole, na przystanku autobusowym i ... zawsze tam, gdzie jest dobra akustyka.

Dogodne warunki są bardzo ważną kwestią. Jednak najistotniejsze jest współgranie głosów. Żeby wykonać perfekcyjnie utwór nie wystarczy to, że każda chórzystka zna swoją partię, bo śpiewając muszą stanowić jedność.

- Jako że w chórze śpiewa ponad 20 dziewcząt, najtrudniej jest zebrać na próbie wszystkie - wskazuje pani Anna. - Jednak mimo napiętych grafików, zawsze znajdują chwilę by się ze mną spotkać. Dlatego kiedy jesteśmy na scenie, nie widać ile wysiłku kosztowało nas przygotowanie występu. A właśnie na tym nam zależy.

Nie bez znaczenia jest również sama relacja między zespołem, a panią dyrygent.

- Między nami jest więź, którą widzą ci, którzy oglądają nasze występy. Patrzymy w tym samym kierunku, wspólnie przeżywamy i emocjonujemy się. Kiedy dziewczęta są na scenie i śpiewają, a ja dyryguję, czas staje na chwilę w miejscu. To jest piękno w najczystszej postaci, które później powraca jako miłe wspomnienie - przyznaje pani Anna.

Muzyka Marcina Mielczewskiego w Białymstoku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Schola Cantorum Białostociensis. Łączy je wspólna pasja i cel. Dlatego mają na swoim koncie wiele sukcesów - Gazeta Współczesna

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny