Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samobójstwo Pauliny. Ciało wisiało w oborze, tajemnicę zabrała do grobu

Agata Masalska [email protected]
Kilkudziesięciu strażaków i policjantów poszukiwało Pauliny w okolicznym lesie i na bagnach
Kilkudziesięciu strażaków i policjantów poszukiwało Pauliny w okolicznym lesie i na bagnach Agata Masalska
Samobójstwo zaszokowało mieszkańców wsi. - Paulina targnęła się na swoje życie, to niemożliwe - przekonują. - Wzorowa uczennica, grzeczna. Miała szesnaście lat. Niczego jej nie brakowało. No, może tylko matczynej miłości. Matka zostawiła ją i dwóch braci, i wyprowadziła się z domu, gdy dzieci były małe.
Samobójstwo Pauliny. Ciało wisiało w oborze, tajemnicę zabrała do grobu
Archiwum rodzinne

(fot. Archiwum rodzinne)

Ciało Pauliny znaleziono w oborze. Dziewczyna wisiała na poddaszu. Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie. Wszystko wskazuje na to, że popełniła samobójstwo. Ale, czy tak było, wykaże prokuratorskie śledztwo.

- Na tym etapie postępowania bierzemy pod uwagę różne warianty - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Miała jechać na odpust

Paulina miała 16 lat. Dwóch braci, ojca i babcię. Matki nie znała. Kobieta porzuciła dzieci, gdy były małe i przeniosła się do sąsiedniej wsi. Tam ma drugą rodzinę. Podobno pije.

- Do pierwszej komunii wnuczka szła bez matki - wspomina z żalem pani Wacława. - Znać jej nie chce i trudno temu się dziwić. Lekko nie jest. - Na głowie i gospodarstwo, i dzieci. Ale z drugiej strony narzekać nie mogę. Wnuki są kochane, wynagradzają trud.

W tym roku Paulina ukończyła gimnazjum. Zawsze dobrze się uczyła. Teraz też nie zawiodła. Przyniosła świadectwo z czerwonym paskiem. Złożyła podanie o przyjęcie do jednego z suwalskich liceów.
Zaledwie kilka kilometrów od domu. Dostała się bez problemu. Wakacje spędziła w domu. Pomagała w obejściu, spotykała się ze znajomymi.

- We wsi koleżanek nie ma - mówi babcia. - Czasem do miasta jeździ, ale rzadko. I zawsze wracała na określoną porę. Nigdy nie zdarzyło się, żeby przyjechała później, albo w ogóle.

Pod koniec sierpnia Paulina szykowała się do szkoły. Kupiła podręczniki, zeszyty i nową, czarną torbę.
W ostatnią sobotę sierpnia miała jechać do koleżanki, ale odwołała spotkanie. Bolała ją głowa.

- Czasem tak miała - przyznaje pani Wacława. - Lekarze podejrzewali, że dopada ją depresja. Dostała nawet jakieś tabletki, ale rzadko je zażywała.

Tego dnia wzięła tabletkę i położyła się do łóżka. Była najdalej dziewiąta wieczorem. Chciała wypocząć, bo w niedzielę planowała wyjazd do Kaletnika. Na odpust. Umówiła się już z ojcem. Miał ją zawieźć samochodem.

Odłączyli internet

28 sierpnia rano pani Wacława zajrzała do pokoju wnuczki i osłupiała. Tapczan był pusty. Sprawdziła w kuchni, gościnnym pokoju, wyjrzała na podwórze. Nigdzie nie było Pauliny. Podniosła alarm. Zbudziła syna i wnuki. Wszyscy zaczęli szukać Pauliny.

- Sprawdzaliśmy wszędzie - opowiadała dwa dni po zaginięciu babcia. - W domu i w stodole. Bałam się, że wpadła do przydomowego stawu. Lubiła siadać na pomoście. Mogła poślizgnąć się, albo potknąć.

Kilka godzin później zrozpaczona rodzina powiadomiła policję, a ta ściągnęła płetwonurków. Sprawdzili jeden, a później drugi staw. Następnego dnia kilkudziesięciu policjantów i strażaków poszukiwało dziewczyny w okolicznym lesie i na bagnach.

- Mogła wyjść z domu i zasłabnąć - mówił Krzysztof Kapusta, oficer prasowy suwalskiej komendy.
Rodzina wykluczała ucieczkę. Paulina nic ze sobą nie zabrała. W biurku zostały pieniądze, dokumenty. Na fotelu i w szafie ubrania. Na segmencie leżały lekarstwa, a przy tapczanie kapcie. Dziewczyna wyszła z domu w nocnej koszuli.

- Może została porwana - zastanawiała się babcia.

Miała powody, aby tak sądzić. Kilka miesięcy wcześniej 16-latka poznała bowiem przez internet Algierczyka. Korespondowali ze sobą. I ojciec, i babcia byli przeciwni tej znajomości.

- Kiedy słyszę, jak oni traktują kobiety, to włos na głowie się jeży - tłumaczyła pani Wacława. - Podobno mają po kilka żon, rozkazują im bez przerwy. Nie o takiej przyszłości marzę dla swojej wnuczki. Chcę, aby miała normalną rodzinę.

Namówiła syna, aby odłączył sieć. Paulinie powiedzieli, że linia została uszkodzona. Czy uwierzyła, nie wiadomo. Przez pewien czas pisała do cudzoziemca z internetowej kawiarenki. Później, chyba, przestała w ogóle. Babcia dziewczyny znalazła w zeszycie karteczkę. Taką pożegnalną.

- Pewnie ją wysłała temu mężczyźnie - domyśla się. - Wnuczka miała pretensje? Nie, nic nie mówiła. To mądra dziewczyna, pewnie zrozumiała, że ta znajomość jest nieodpowiednia.

Poszukiwania Pauliny niczego nie dały. Ale apele o zaginięciu 16-latki - tak.

Do komendy suwalskiej policji zgłosiła się koleżanka Pauliny. Zapewniała, że ją widziała na koncercie zorganizowanym z okazji Dni Suwałk. Odbył się on w ostatnią niedzielę sierpnia. Paulina miała tańczyć w tłumie. Nie wyglądała na przygnębioną.

- Nikt jej nie trzymał za rękę, nie więził - tłumaczyli policjanci. - Wszystko wskazuje na to, że jeśli opuściła dom, to dobrowolnie.

Policjanci zaprzestali poszukiwań w terenie. Prowadzili tylko działania operacyjne. Sprawdzali wszystkich krewnych i znajomych zaginionej. Chcieli ją odnaleźć i odwieźć do domu. Takie są procedury w przypadku nieletnich.

Paulina była samotna

W poniedziałek wieczorem ojciec Pauliny poszedł do chlewa. Chciał nakarmić zwierzęta. Wszedł na poddasze i zauważył wiszące zwłoki córki. Jak długo tam były, jeszcze nie wiadomo. Czy Paulina wyszła z domu i wróciła, czy też od razu poszła do chlewa, aby odebrać sobie życie. Dlaczego tak zrobiła?

Joanna Gogolińska z fundacji Itaka, która poszukuje zaginionych mówi, że ludzie uciekają z domu, albo popełniają samobójstwo wtedy, gdy nie widzą wyjścia z sytuacji, w której się znaleźli. Wówczas, gdy spada na ich barki więcej niż mogą udźwignąć. Z czym nie mogła poradzić sobie 16-latka? Czy prokuratorskie śledztwo pozwoli to wyjaśnić?

Mieszkańcy wsi są zszokowani. Gubią się w domysłach. Mówią, że Paulina była wyjątkowo wrażliwa. Przeżywała najmniejsze niepowodzenia braci i potknięcia ojca. A tych, jak w każdym domu, nie brakowało.

- Chyba nie poradziła sobie z samotnością - mówi pani Bożena, jedna z napotkanych kobiet. - Ojciec zajmował się gospodarstwem, babcia też miała pełne ręce roboty. A dzieci szły przez życie same.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny