Samba, czyli Sy i Gainsbourg w tragikomedii

"Kto będzie na nich harował" - takie retoryczne pytanie stawia wujek głównego bohatera filmu - Senegalczyka Samby, który przez 10 lat pobytu w Paryżu nie ma prawa do pracy, a nawet do życia nad Sekwaną. Poznajemy go w momencie, kiedy władze chcą go wydalić z Francji. Samba postawiony w trudnej sytuacji poznaje wolontariuszkę, która szuka lekarstwa na swoje zawodowe wypalenie w pomaganiu nielegalnym imigrantom. W pierwszych scenach on okaże się stereotypowym cwaniakiem, który będzie od niej wyłudzał co się, da, ona złamie reguły wolontariatu. Później zbliżą się do siebie, by znów się oddalić. Więcej nie wypada zdradzać, warto za to podpowiedzieć, by pod maską komedii o trudach życia w multikulturowym społeczeństwie, dostrzec prawdziwą tragedię emigrantów.

Oficjalnie przecież nie istnieją, są "niewidzialni". Nie ma ich w kartotekach, nie mają ubezpieczenia, nie mogą pracować legalnie, bo przecież nikt i nigdzie nie odnotował ich przyjazdu do Francji. Żyją jak ludzie niższej kategorii, harując ponad siły, wykonując najcięższe i najniebezpieczniejsze prace. To dzięki ich anonimowej obecności bogata Francja może być jeszcze bogatsza. Kluczową sceną filmu jest pytanie czarnoskórego Samby o swoją tożsamość. By zdobyć jakąkolwiek pracę co i rusz posługuje się cudzymi, bądź sfałszowanymi dokumentami, zapominając w końcu na jakie imię powinien reagować.

Ta trudna do zaakceptowania w wygodnych fotelach kinowych społeczna wymowa filmu, ukryta jest pod serią całkiem zabawnych gagów, damsko-męskich spięć i pogoni policji za imigrantami. Ogląda się bezboleśnie, Sy i Gainsbourg grają koncertowo, kreując zupełnie inne postaci niż w "Nimfomance" i wspomnianych "Nietykalnych". Ich kunszt zdecydowanie przewyższa nieco papierowy scenariusz tej optymistycznej bajeczki.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport