Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd zgodził się, by były działkowiec dostał odszkodowanie. Uciął mu jednak ok. 3 tys. zł

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Jestem niezadowolony z tego wyroku. Nie dość, że nie dostanę zadośćuczynienia, to jeszcze ucięto mi 3 tys. zł. Będę pisał do Zbigniewa Ziobry - denerwował się na korytarzu Romuald Kuprianowicz.
Jestem niezadowolony z tego wyroku. Nie dość, że nie dostanę zadośćuczynienia, to jeszcze ucięto mi 3 tys. zł. Będę pisał do Zbigniewa Ziobry - denerwował się na korytarzu Romuald Kuprianowicz. Tomasz Mikulicz
Będę pisał do Ziobry! - denerwował się Romuald Kuprianowicz. Sąd drugiej instancji stwierdził, że ten były działkowiec dostanie od związku działkowców o 3 tys. zł mniej niż orzekł sąd pierwszej instancji.

Po 2000 roku powód miał wiedzę, że ogród był tymczasowy. Kwestia ta była poruszana m.in. na walnych zebraniach, gdy rozpatrywana była kwestia połączenia ogrodu im. Reymonta z ogrodem Sady Antoniukowskie. Powód miał więc możliwość uzyskania decyzji z 1981 roku, która mówiła o tym, że ogród był tymczasowy - mówiła sędzia Jolanta Fedorowicz.

W piątek (15 listopada) sąd okręgowy rozpatrzył apelację w głośnej sprawie odszkodowania i zadośćuczynienia po likwidacji działek zawadzających przy budowie ul. Świętokrzyskiej. Były działkowiec Romuald Kuprianowicz oskarża władze PZD z siedzibą w Warszawie o zatajenie faktu, że dawny ogród im. Reymonta był tylko tymczasowy.

Czytaj też: Proces o odszkodowanie po likwidacji ogrodów działkowych. Polski Związek Działkowców nie chce płacić

Sprawa sięga 1981 roku, czyli roku, gdy w okolicach ul. Świętokrzyskiej powstał Pracowniczy Ogród Działkowy im. Władysława Reymonta. Dopiero w 2001 roku - na spotkaniu dotyczącym przyłączenia ogrodu im. Reymonta do ogrodu Sady Antoniukowskie - działkowcy dowiedzieli się, że ich ogród był tylko tymczasowy i już w 1986 roku ziemia miała wrócić do gminy Białystok.

- Na spotkaniu uzyskaliśmy jednak zapewnienie od członków PZD, że w momencie przyłączenia naszego ogrodu do ogrodu Sady Antoniukowskie stanie się on ogrodem nie tymczasowy, a stałym. Tak, jak stałym ogrodem były Sady Antoniukowskie - zeznał Romuald Kuprianowicz przed sądem.

Wiesław Kobyliński, który w procesie reprezentował PZD, podnosił, że od 2001 roku - skoro Kuprianowicz był w tym okresie członkiem zarządu ogrodu - wiedział, że ogród był tymczasowy. Mecenas powołał się nawet na nasz artykuł z maja, w którym pan Romuald przyznał, że od 2001 roku wiedział o tymczasowości ogrodu, choć nie dotarł do dokumentu z 1981 roku. Kuprianowicz potwierdził to zresztą tydzień temu na rozprawie.

Czytaj też: Postawili domek, dbali o ogród, mieli nagrody. Nie mają za to ani złotówki

Na tej podstawie sąd okręgowy postanowił zmienić wyrok sądu pierwszej instancji. Zamiast odszkodowania w wysokości ponad 32 tys. zł, pan Romuald dostanie od PZD ponad 29 tys. zł. Sąd uznał, że skoro po 2001 roku pan Romuald wiedział o tymczasowości to nie ma podstawy do zwracania mu pieniędzy za nasadzenia, które dokonał właśnie po 2001 roku. Dodatkowo sąd uznał, że skoro Kuprianowicz stawiał w latach 80. altankę bez projektu architektonicznego, pozwolenia na budowę itd. (zrobił to metodą gospodarczą) to trzeba odjąć tzw. koszty dodatkowe.

Sąd utrzymał zaś rozstrzygnięcie pierwszej instancji jeśli chodzi o wypłatę zadośćuczynienia. Romuald Kuprianowicz żądał 18 tys. zł m.in. za to, że utracił miejsce do relaksu i stracił poczucie bezpieczeństwa. Sądy obu instancji orzekły, ze zadośćuczynienie się nie należy. Sędzia Jolanta Fedorowicz wyjaśniła, że można byłoby je wypłacić tylko wtedy, gdyby pan Romuald utracił przez PZD zdrowie. A nawet Kuprianowicz przyznał na rozprawie, że zdrowie utracił jeszcze przed likwidacją ogrodu. - Powód mówił, że chodzi o przeżycia emocjonalne - podkreślała sędzia.

Czytaj też: Ul. Świętokrzyska. Stracili działki. Poszli do sądu

Dodała, że gdyby zadośćuczynienie zostało wypłacone, to Romuald Kuprianowicz byłby w lepszej sytuacji niż ci, którzy mieli działki w stałej części ogrodu (dostali wyłącznie odszkodowania, ale nie zadośćuczynienia)

- Jestem niezadowolony z tego wyroku. Nie dość, że nie dostanę zadośćuczynienia, to jeszcze ucięto mi 3 tys. zł. Będę pisał do Zbigniewa Ziobry - denerwował się na korytarzu Romuald Kuprianowicz.

Wyroku wysłuchali byli działkowcy, którzy są w takiej samej sytuacji jak pan Romuald. Zapowiadają, że również pójdą do sądu. Sędzia Jolanta Fedorowicz przestrzegała jednak, że wyroki nie muszą być dla nich korzystne, jeśli znajdą się dokumenty, które będą mówiły o tym, że działkowcy już w latach 80. wiedzieli, że ogród był tymczasowy. - A jest to prawdopodobne - podkreślała.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny