Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rządowe dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Dopłaty do zakupu aut elektrycznych dla zwykłych kierowców stały się faktem. Z rządowego dofinansowania nie mogą korzystać wszyscy, którzy prowadzą działalność gospodarczą.
Dopłaty do zakupu aut elektrycznych dla zwykłych kierowców stały się faktem. Z rządowego dofinansowania nie mogą korzystać wszyscy, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Polska Press
Dopłaty do zakupu aut elektrycznych dla zwykłych kierowców (osób fizycznych) stały się faktem. Ministrowie energii oraz finansów, inwestycji i rozwoju podpisali stosowne rozporządzenie, które obowiązuje od 19 listopada. Zgodnie z nim ten, kto kupuje nowy samochód na prąd otrzyma dopłatę - 30 proc. ceny. Są jednak dwa ważne warunki: dopłata nie może przekraczać 37.500 zł, a cena nabycia - 125.000 zł. I od razu widać, że chodzi wyłącznie o samochody najtańsze, a więc najmniejsze. Kiedy dopłaty ruszą nie wiadomo.

Rozporządzenie wymienia też pojazdy napędzane "energią elektryczną, wytwarzaną z wodoru w zainstalowanych w aucie ogniwach paliwowych". Tu dopłata może sięgać 90.000 zł, zaś auto wodorowe nie może być droższe niż 300 tys. zł. Tyle że produkuje je ledwie kilka marek, np. Toyota (Mirai) i Hyundai (ix35 Fuel Cell i Nexo), w Polsce nie sprzedaje żadna, a do końca 2021 roku najbliższym miejscem ładowania auta wodorowego zarejestrowanego w Polsce... jest Berlin.

Klienci (tylko osoby fizyczne) ubiegając się o dotację muszą złożyć wnioski i spełnić wymogi rozporządzenie. Kierowca najpierw zapłaci 100 proc. ceny auta w salonie i dopiero wtedy wystąpi o zwrot 30 proc. ceny zakupu.

Warunkiem otrzymania wsparcia jest użytkowanie samochodu przez minimum 2 lata od zakupu oraz rejestracja i dopuszczenie do ruchu w Polsce. Elektryk musi też być ubezpieczony od "uszkodzeń, zniszczeń oraz utraty na skutek zderzeń, kolizji, zdarzeń losowych, uszkodzeń przez osoby trzecie oraz kradzieży".

Osoba, która korzysta z dotacji musi złożyć w tych sprawach pisemne oświadczenia (m.in. o tym, że nie prowadzi działalności gospodarczej). Jeśli tych warunków nie spełni - zwraca dopłatę z odsetkami. Dodatkowo kupujący musi zapewnić na piśmie, że nabywając swoje auto, nie otrzymał wcześniej wsparcia z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu lub z innych źródeł publicznych (w tym funduszy UE).

Lista modeli elektrycznych, przy kupnie, których można ubiegać się o dotację z FNT na zdjęciach.

Jak zapowiadają polskie przedstawicielstwa marek, które mają w swoich ofertach pojazdy elektryczne, trwają intensywne prace nad rozwiązaniami, które pozwolą im zmieścić się w ustawowym limicie ceny - 125. 000 zł - który uprawnia klientów do korzystania z 30-proc. dopłat. Na przykład BMW i3 (chyba jeden z najlepszych na polskim rynku elektryków, ok. 200 km zasięgu) na razie kosztuje 168.900 zł, więc jest poza dopłatami.

W tej samej sytuacji jest elektryczny MINI Cooper SE (teoretycznie 239 km zasięgu), który kosztuje minimum 139.200 zł oraz Hyundai, który ma dwa elektryczne modele: Kona Electro - 165.900 zł, a IONIC Electro - prawie 178.000 zł. Cena żadnego z nich nie mieści się w limicie, więc klienci nie mają dotacji z FNT. Druga południowokoreańska marka - KIA wprowadzi na rynek w przyszłym roku dwa elektryczne crossowy: e-Naro i e-Soul. Ich ceny mają być znane jeszcze w grudniu 2019 roku.

Z rządowej dopłaty nie korzysta też VW e-Golf z ceną z okolic 142.000 zł. Jest jednak nadzieja, że zbudowany od podstaw elektryczny kompakt VW - ID.3, już spełni rządowe kryteria. Gdyby tak się stało, najtańsza wersja tego modelu kosztowałaby ok. 87.500 zł.

Są dopłaty do elektryków i jest prawie bardzo fajnie. Prawie, bo z rządowych dopłat do tych aut nie mogą skorzystać przedsiębiorcy. Nie mogą ich kupić na firmę. Nie skorzystają z leasingu, nie odliczą sobie kosztów użytkowania elektrycznego auta i nie wpiszą go do ewidencji środków trwałych. Rozporządzenie, które ma mówić o dopłatach dla innych podmiotów ciągle nie jest zatwierdzone.
Tymczasem w Polsce ponad 70 proc. nowych samochodów kupują właśnie firmy. Czy to nie wygląda kuriozalnie? Rozumiem, że te "zdopłatowane" auta nie zmieszczą się betoniarki, łopaty i taczki, bo to samochody małe, a niektóre nawet dwuosobowe. Ale dlaczego, np. agent nieruchomości, kosmetyczka albo architekt nie może pojechać do swoich klientów elektrykiem? Dlatego, że rozporządzenie mówi o "osobach fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej". Więc, jako przedsiębiorcy nie mogą z dopłat skorzystać nawet prywatnie, bez związku z prowadzoną działalnością. Pewnie skoro już stawiamy na elektromobilność, znaleźliby się tacy przedsiębiorcy, którzy zrezygnowaliby z rozliczenia kosztów działalności na rzecz 30-procentowej dopłaty. Wychodzi więc na to, że przedsiębiorca, który zechce kupić elektryka z dofinansowaniem musi namówić, np. szwagra, teściową, żonę, syna lub córkę, by któreś z nich złożyło - gdy już będzie wiadomo, kiedy można to zrobić i gdzie - wiosek o dopłatę. Potem kupić i mieć nadzieję, że właściciel użyczy mu samochodu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny