Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rytuał, czyli opowieść o wątpliwościach

Tomasz Mikulicz
Kadr z filmu "Rytuał"
Kadr z filmu "Rytuał" Materiały dystrybutora
Skoro masz dowody, że diabeł istnieje, to musisz też uwierzyć w Boga. Takie mogłoby być przesłanie filmu "Rytuał", filmu, który odpowiada na szereg pytań dotyczących miejsca religii we współczesnym świecie.

Muszę zmartwić miłośników mocnych wrażeń. Nie zobaczymy tu ani głowy obracającej się dookoła własnej osi, ani ludzi chodzących po ścianach, niczym pająki. Egzorcyzmy zostały tu przedstawione bez zbędnych efektów. Można odnieść wrażenie, że są częścią normalnego życia. Zresztą, nie samo wyganianie demonów jest w tym filmie najważniejsze.

Michael Kovak (w tej roli Colin O'Donoghue), student ostatniego roku seminarium, nie jest do końca pewien, czy chce zostać księdzem. Do seminarium poszedł tylko dlatego, by wyrwać się spod wpływu ojca, któremu nie potrafił się nigdy przeciwstawić.

Kiedy Kovak podjął już decyzję, by zrzucić sutannę, dostaje propozycję wyjazdu do Watykanu i odbycia kursu dla egzorcystów. Początkowo jest do tego bardzo sceptycznie nastawiony. Decyduje się dopiero wtedy, gdy wychodzi na jaw, że skoro Kościół wydawał pieniądze na jego edukację, to w momencie jego rezygnacji, księża mogą upomnieć się o swoje. Kovak ma jednak świadomość, że jego wiara jest za słaba, by służyć Bogu. Od zawsze wątpił on bowiem w istnienie Najwyższego i poszukiwał dowodów, które doprowadziłyby go do bliżej nieokreślonej Prawdy.

Świadomość młodego seminarzysty zmienia się dopiero, kiedy spotyka na swej drodze ojca Lucasa Travanta (w tej roli Anthony Hopkins), egzorcystę, który ma dość nietypowe podejście do swego powołania.

Film na pewno warto polecić wszystkim tym, którzy bezgranicznie ufają nauce i medycynie, jako tym dziedzinom, które wyjaśnią nam wszystkie istniejące na tym świecie zjawiska. Główny bohater, podobnie jak niegdyś św. Tomasz, uwierzył dopiero wtedy, kiedy zobaczył. Dzięki temu zdobył najważniejszą broń do walki z siłami, jakich do tej pory nie rozumiał.

Choć akcja jest wartka, a żaden z poszczególnych wątków nie wydaje się być zbędny, twórcom filmu można zarzucić zbytnią przewidywalność. Po mniej więcej pół godzinie od rozpoczęcia seansu, możemy się domyśleć prawdopodobnego zakończenia. I niestety, w finale nie czeka nas żadne miłe rozczarowanie.

Film kończy się tak jak powinien. Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu go oglądać. Warto to zrobić chociażby dla gry aktorskiej Anthony'ego Hopkinsa, który wcielił się w swą postać niemal tak idealnie jak w przypadku słynnego Hannibala Lectera w "Milczeniu owiec".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny