Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rudera spalona, mieszkańcy chcą wyburzenia. Ale potrzebna jest zgoda 12 właścicieli działki

Fot. Anatol Chomicz
Opuszczony dom stał się miejscem spotkań okolicznych pijaków. W końcu ktoś go podpalił.
Opuszczony dom stał się miejscem spotkań okolicznych pijaków. W końcu ktoś go podpalił. Fot. Anatol Chomicz
Bezdomni pili tutaj alkohol. Straszyli mieszkańców pobliskiego bloku. Niedawno opuszczony budynek poszedł z dymem. - Co musi się stać, żeby ktoś w końcu zajął się rozebraniem tej rudery - dopytują mieszkańcy bloku przy Podleśnej 13.

Musimy wysłuchiwać przekleństw. A co kilka dni rano widzimy kolejne malunki na naszym bloku - zadzwoniła do nas pani Helena, mieszkanka Podleśnej 13 (nazwisko do wiadomości redakcji).

W czym problem? Na rogu ulic Podleśnej i Grottgera stoi stary, opuszczony budynek. Mieszkańcy pobliskiego bloku od lat walczą o jego wyburzenie.

- Nikt tu nie mieszka, nie ma żadnego punktu usługowego, a ta stara, bezużyteczna rudera stoi i tylko psuje wygląd i atmosferę wokół naszego bloku - opowiadali mieszkańcy, kiedy interweniowali u nas pierwszy raz. - Od jakiegoś czasu zbierają się pijaczki i urządzają libacje - mówili. - Zrobili tu wysypisko śmieci i pijalnię wódki. W końcu zaczęli niszczyć i nasz blok, który niedawno został ocieplony i na nowo pomalowany.

Już w kwietniu interweniowaliśmy w tej sprawie w straży miejskiej. - Będziemy odwiedzać opuszczony budynek o różnych porach - obiecywała nam Joanna Szerenos-Pawilcz z biura prasowego straży miejskiej.

- Kiedy strażnicy spotkają tam kogoś, wylegitymują go i pouczą. Osoby pod wpływem alkoholu trafią do izby wytrzeźwień - tłumaczyła.

Niedawno ktoś podpalił ruderę. - Nie ma na co czekać - znów zadzwonił do nas syn starszej kobiety, która mieszka w bloku obok. - Trzeba to wyburzyć!

- Na razie nie możemy - mówi Bożena Romuszewska, starszy inspektor z Powiatowego Inspektoratu w Białymstoku. - Musimy mieć zgodę wszystkich właścicieli działki.

A jest ich aż dwunastu. Niektórzy na południu Polski, inni za granicą.

- Ze wszystkimi musimy się skontaktować. Być może przez nadzory budowlane z innych województw - tłumaczy Romuszewska. - Sprawa potoczyłaby się o wiele szybciej, gdyby właściciele odpowiadali na nasze pisma. A tak będziemy zmuszeni wystąpić na drogę sądową - dodaje.

Takie sprawy ciągną się czasami latami. Będziemy śledzić postępy urzędników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny