Żółto-czerwoni ulegli rywalowi, który wcale nie pokazał wirtuozerii. O tym, że Niebiescy byli jak najbardziej w zasięgu naszej drużyny świadczą ostatnie minuty, w których Jaga wzięła się do roboty i stworzyła kilka bardzo groźnych sytuacji podbramkowych.
Kilka pościgów w końcówkach jesienią drużynie Piotra Stokowca wyszło. W niedzielę szczęścia i zimnej krwi zabrakło, bo białostoczanie spudłowali w znakomitych sytuacjach podbramkowych.
- Niestety, piłka nożna jest taka, że wygrywa ten, kto wykorzystuje stworzone okazje i chociaż w przekroju całego spotkania to my prowadziliśmy grę, punkty zdobył Ruch - dorzuca Grzyb.
Strata Jagi do Niebieskich wynosi już sześć punktów, a kolejek do jej odrobienia zostało tylko osiem. Biorąc pod uwagę zaprezentowaną w Chorzowie dyspozycję i bardzo trudny terminarz, o zajęcie na koniec rundy zasadniczej przynajmniej ósmego miejsca, będzie bardzo trudno.
Blado wypadły debiutu w ekipie Stokowca nowych zawodników. W całej Europie jest tak, że piłkarz zagraniczny musi być dużo lepszy od miejscowego, żeby mieć miejsce w składzie. Niestety, u nas jest inaczej. Trudno dostrzec element, w którym defensywny pomocnik - Joel Perovuo byłby lepszy od Adama Dźwigały, czy Macieja Gajosa.
Sam Fin nie ocenia jednak źle swego występu.
- Zadebiutowałem w nowym zespole, od razu w wyjściowej jedenastce i to mnie cieszy - powiedział cytowany przez oficjalną stronę klubową jagiellonia.pl. fiński pomocnik. - Moją współpracę z Rafałem oceniam pozytywnie. Kiedy on szedł do przodu, starałem się asekurować środek pola, tak, aby jedna osoba zabezpieczała tyły. Jak na pierwszy mecz wyszło chyba nieźle, a wierzę, że z biegiem czasu będzie jeszcze lepiej. Oczywiście, ja również chciałbym uczestniczyć w kreowaniu akcji ofensywnych - dodał.
Trudno się z nim zgodzić, bo dopiero wejście Dźwigały ożywiło poczynania gości z przodu i wcale nie osłabiło gry defensywnej.
O Łotyszu Robertsie Savalnieksie można powiedzieć tylko tyle, że na boisku przebywał od 46. minuty, bo swoją postawą absolutnie nic do gry ekipy Stokowca nie wniósł.
Z zimowego zaciągu najlepiej spisał się Sebastian Rajalakso. Szwed nie bał się pojedynków z chorzowskimi obrońcami, starał się szarpać na skrzydle i wrzucać piłkę w pole karne.
Pewnym usprawiedliwieniem zagranicznych debiutantów jest to, że pozostali jagiellończycy, może poza wyjątkiem Dźwigały i Daniego Quintany, także w Chorzowie wypadli przeciętnie.
Warto też wziąć pod uwagę to, że Podlasianie rozegrali dopiero pierwszy mecz po zimowej przerwie i trudno było spodziewać się finezji w ich poczynaniach. Sporo spotkań ekstraklasy stało na mizernym poziomie i nie mogło zadowolić kibiców. Nic nie pokazała na przykład Legia Warszawa, która szczęśliwie wygrała 1:0 z Koroną Kielce. Tyle, że lidera na ewentualne potknięcia stać, a żółto-czerwonych niekoniecznie.
Białostoczanie w Chorzowie stracili nie tylko cenne punkty, co może ich drogo kosztować, ale i Dawida Plizgę. W końcówce pierwszej połowy najskuteczniejszy piłkarz Jagi został sfaulowany przez Marka Zieńczuka. Umknęło to uwadze krakowskiego arbitra Tomasza Musiała, który - podobnie jak zawodnicy obu ekip - nie miał najlepszego dnia. Ważniejsze jest jednak teraz to, że Plizga doznał urazu stawu skokowego, co może wykluczyć go z kolejnych występów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?