Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozstać się bez awantur

Urszula Dąbrowska [email protected] tel. 085 748 95 41
Mediator pomaga skupić się na konkretach, a nie na emocjach
Mediator pomaga skupić się na konkretach, a nie na emocjach fot. Archiwum
Widziałam rozwody znajomych. To był koszmar, opluwanie się. Kiedy więc spadło to i na mnie, bałam się sali sądowej jak piekła - opowiada Ewa.

Ale było inaczej. Dzięki mediacjom. W sądzie Ewa pojawiła się zaledwie trzy razy. - Można się rozwieść kulturalnie - twierdzi.

Wprowadzona ponad rok temu zmiana w prawie zlikwidowała posiedzenia pojednawcze. - Słusznie - uważa Marzanna Białobrzeska, mecenas z Białegostoku. - Z mojej praktyki wynikało, że mniej niż jeden procent z nich kończył się pojednaniem. Decyzji o rozwodzie nikt nie podejmuje pochopnie.

Strony zamiast z posiedzeń pojednawczych mogą teraz korzystać z mediacji.

- Sąd kieruje małżonków na mediacje, jeśli widzi szansę ich pojednania się. A jeśli to nie jest możliwe, to do wypracowania kompromisu w najważniejszych kwestiach - wyjaśnia Antoni Tokarzewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Już za samo podjęcie mediacji małżeństwo dostaje zwrot 1/4 opłaty sądowej, która wynosi 600 złotych. Jeśli zakończy się ona podpisaniem porozumienia, zwracane jest 3/4 tej kwoty. W zeszłym roku z mediacji za pośrednictwem sądu skorzystało 25 małżeństw z okręgu białostockiego

- Patrząc statystycznie, nie przyniosło to przełomu - mówi rzecznik Tokarzewski. - Żadna z tych par nie odstąpiła od zamiaru rozejścia się. Choć możliwe, że mediacje przyniosły porozumienie w konkretnych kwestiach, takich jak alimentacja, opieka nad dzieckiem.

- Często dzięki mediacjom procesy rozwodowe przebiegają w miarę bezkonfliktowo i szybko - przyznaje mecenas Białobrzeska.

Bez emocji

Ewa (lat 36, z czego 8 w małżeństwie) bała się publicznego prania brudów, a przede wszystkim tego, że cała sytuacja odbije się na dziecku.

- Rozwód trwał prawie trzy miesiące, ale to nie trzy lata, jak u znajomych. Tydzień dłużej i bym zwariowała - mówi. - To straszliwe napięcie: nerwy, bezsenność.
Z mediatorem najpierw odbyła indywidualne spotkanie (podobnie mąż) - Wygadałam się, wyżaliłam. Potem były sesje wspólne - opowiada. - Mediator pomógł nam skupić się na konkretach, a nie na emocjach. Musieliśmy ustalać kwestie widzeń z dzieckiem, wakacji, opieki medycznej, finansowania dodatkowych zajęć, odwiedzin u babci. Mediator głównie zadawał pytania: "A co, jeśli...?". I musieliśmy rzeczowo coś z eksmężem uzgodnić. Żal i złość poszły na bok.
Po trzech spotkaniach podpisali porozumienie mediacyjne, czyli umowę cywilno-prawną. Rozprawy w sadzie były już tylko formalnością.

Sposób rozwodzenia się

Lista mediatorów w białostockim Sądzie Okręgowym w sprawach cywilnych liczy 52 osoby. Jednym z najbardziej cenionych jest Elżbieta Standowicz, mediator rodzinny i biegły sądowy. - Przez wiele lat obserwowałam, że ludzie w sytuacji chronicznego kryzysu małżeńskiego rozwodzą się na płaszczyźnie prawnej, a są "nieuporządkowani" na płaszczyźnie emocjonalnej, społecznej i ekonomicznej - mówi. - Z pozyskanym prawomocnym orzeczeniem rozwodu trzeba żyć dalej. Już nie w roli męża czy żony, ale matki/ojca wspólnych dzieci. Napięcia towarzyszące procesowi sądowemu niejednokrotnie powodują, że dla wielu osób "readaptacja do życia w pojedynkę" rozpoczyna się od wizyty u psychiatry (depresja) i podjętej terapii. Problem wielokrotnie nie jest sam rozwód, a sposób rozwodzenia się małżonków.

W Polsce rozwody trwają latami. Małżonkowie zaczynają rozwodzić się, kiedy dziecko ma dwa lata, a kończą, gdy ma siedem. Przez ten czas słyszy ono kłótnie, wyzwiska, jakimi obrzucają się rodzice. Po takim rozwodzie trudno jest potem normalnie rozmawiać.

Scenariusz po

- Niejednokrotnie ludzie przychodzą z przekonaniem, że mediator na siłę będzie zabiegał o pogodzenie zwaśnionych małżonków. Mediacja jest procesem ukierunkowanym na udzielanie pomocy i wsparcia - wyjaśnia Elżbieta Standowicz. - Aby samodzielnie wypracowali kompromis w najważniejszych kwestiach: jeżeli takie jest ich oczekiwanie, to pogodzenie się, jeżeli nie, to rozwód czy separacja, z orzekaniem winy czy bez, przy kim zostają dzieci, wysokość alimentacji, podział majątku. Mam poczucie, że tworzony jest swoistego rodzaju "scenariusz życia po rozwodzie".

O mediację małżonkowie mogą wystąpić na każdym etapie procesu. Choć jak zauważa Elżbieta Standowicz, mediacje na początku procesu są dużo łatwiejsze niż te rozpoczęte po miesiącach jego trwania, kiedy strony są już bardzo poranione i "okopane".

- Na sali sądowej spada fasada życia małżeńskiego, wszystko jest obnażane. Nie ma tam miejsca na emocje - mówi. - Prowadziłam ze studentami badania na temat sytuacji kobiet i mężczyzn po rozwodzie. Ciekawe, że słabo pamiętali bolesne chwile z pożycia, bardziej koszmar i upokorzenie z sali sądowej. Na początku rozwodu jest jeszcze gotowość uszanowania siebie.

Elżbieta Standowicz uważa, że już samo podjęcie mediacji jest sukcesem. Bo w tak trudnej dla siebie sytuacji skłóceni partnerzy siedzą obok i spokojnie rozmawiają. Sposób rozwodzenia się rzutuje na to, co dalej, w jakiej atmosferze wychowane zostaną dzieci, żeby nie było tak, że podczas komunii dziecko wypatruje w tłumie taty lub mamy i nie wie, czy ma się cieszyć na ich widok, czy nie.

PS. Za tydzień rady psychologa dla rozwodzących się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny