Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpylony gaz w szkole. 39 dzieci poszkodowanych (video)

Jarosław Sołomacha
Spod budynku szkoły co chwila odjeżdżała kolejna karetka.
Spod budynku szkoły co chwila odjeżdżała kolejna karetka. fot. Wojciech Wojtkielewicz
39 dzieci trafiło do białostockich szpitali. Część z nich zostanie tam przynajmniej do jutra.

Tuż przed 12 w gimnazjum przy Magnoliowej ktoś rozpylił nieznaną na razie substancję drażniącą.

- Było to w męskiej toalecie na pierwszym piętrze. Substancja ta drażniła górne drogi oddechowe. Najprawdopodobniej był to gaz pieprzowy lub inny - opowiadał nam na miejscu zdarzenia Tomasz Krupa, oficer prasowy białostockiej policji.

Gaz rozszedł się po całej szkole. Dzieci zaczęły kaszleć, poczuły się niedobrze. Niektóre z nich zaczęły omdlewać. Zapadła decyzja o ewakuacji szkoły. W pośpiechu budynek opuściło około 700 osób: uczniowie i personel.

Na miejsce przyjechały wszystkie służby ratownicze. Spod budynku co chwila odjeżdżały karetki z poszkodowanymi dziećmi. Było ich tak dużo, że musiały je przyjmować dwa szpitale.

- DSK już zapchany, jedziemy do wojewódzkiego - krzyczeli biorący udział w akcji ratownicy medyczni.

Łącznie do szpitali pojechało 39 dzieci. - Skarżą się na bóle głowy, drapanie w gardle, uporczywy kaszel, duszności - tłumaczyli ratownicy.

- Nasza córka mówiła, że ugięły się pod nią nogi. Zrobiły się jak z gumy - opowiada Leszek Szydłowski, ojciec Natalii z drugiej klasy. - Nie wiedziała, co się dzieje.

Jego córka trafiła do szpitala wojewódzkiego. - Na razie czuje się dobrze. Ale zostanie tu na obserwację do piątku - mówi.

Kiedy karetki odwoziły poszkodowane dzieci, strażacy starali się zidentyfikować gaz.

- Nasz urządzenia nic nie wykazały - tłumaczy Paweł Ostrowski, rzecznik białostockich strażaków.

Jego koledzy przewietrzyli szkołę. Niecałe dwie godziny od rozpylenia dzieci mogły już do niej wrócić. Taką decyzję podjęli inspektorzy z sanepidu. Ale dyrektor placówki stwierdził, że lepiej będzie, jeżeli zostaną w domach.

Sprawców głupiego żartu poszukuje policja. Ale w szkole jest monitoring. To może pomóc w ich ujęciu.

- Mamy podejrzenia co do dwóch młodych osób. One jako pierwsze wychodziły z toalety - mówi Dariusz Mierzyński, dyrektor szkoły. - To był głupi żart - dodaje.

Podobnego zdania są rodzice Natalii. - Jakaś głupota strzeliła komuś do głowy.
Wiadomo, co to było za świństwo? - zastanawiają się.

- Takie zamieszanie, takie koszty - nie może się nadziwić Szydłowski. - Jak go złapią, to może nie on, ale na pewno jego rodzice bekną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny