Tuż przed 12 w gimnazjum przy Magnoliowej ktoś rozpylił nieznaną na razie substancję drażniącą.
- Było to w męskiej toalecie na pierwszym piętrze. Substancja ta drażniła górne drogi oddechowe. Najprawdopodobniej był to gaz pieprzowy lub inny - opowiadał nam na miejscu zdarzenia Tomasz Krupa, oficer prasowy białostockiej policji.
Gaz rozszedł się po całej szkole. Dzieci zaczęły kaszleć, poczuły się niedobrze. Niektóre z nich zaczęły omdlewać. Zapadła decyzja o ewakuacji szkoły. W pośpiechu budynek opuściło około 700 osób: uczniowie i personel.
Na miejsce przyjechały wszystkie służby ratownicze. Spod budynku co chwila odjeżdżały karetki z poszkodowanymi dziećmi. Było ich tak dużo, że musiały je przyjmować dwa szpitale.
- DSK już zapchany, jedziemy do wojewódzkiego - krzyczeli biorący udział w akcji ratownicy medyczni.
Łącznie do szpitali pojechało 39 dzieci. - Skarżą się na bóle głowy, drapanie w gardle, uporczywy kaszel, duszności - tłumaczyli ratownicy.
- Nasza córka mówiła, że ugięły się pod nią nogi. Zrobiły się jak z gumy - opowiada Leszek Szydłowski, ojciec Natalii z drugiej klasy. - Nie wiedziała, co się dzieje.
Jego córka trafiła do szpitala wojewódzkiego. - Na razie czuje się dobrze. Ale zostanie tu na obserwację do piątku - mówi.
Kiedy karetki odwoziły poszkodowane dzieci, strażacy starali się zidentyfikować gaz.
- Nasz urządzenia nic nie wykazały - tłumaczy Paweł Ostrowski, rzecznik białostockich strażaków.
Jego koledzy przewietrzyli szkołę. Niecałe dwie godziny od rozpylenia dzieci mogły już do niej wrócić. Taką decyzję podjęli inspektorzy z sanepidu. Ale dyrektor placówki stwierdził, że lepiej będzie, jeżeli zostaną w domach.
Sprawców głupiego żartu poszukuje policja. Ale w szkole jest monitoring. To może pomóc w ich ujęciu.
- Mamy podejrzenia co do dwóch młodych osób. One jako pierwsze wychodziły z toalety - mówi Dariusz Mierzyński, dyrektor szkoły. - To był głupi żart - dodaje.
Podobnego zdania są rodzice Natalii. - Jakaś głupota strzeliła komuś do głowy.
Wiadomo, co to było za świństwo? - zastanawiają się.
- Takie zamieszanie, takie koszty - nie może się nadziwić Szydłowski. - Jak go złapią, to może nie on, ale na pewno jego rodzice bekną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?