To już kolejna rozprawa lustracyjna posła Czykiwna. W sądzie zeznania składał w czwartek Bogdan Cz., który przez wiele lat był naczelnikiem achiwum służb bezpieczeństwa, a potem także archiwum Urzędu Ochrony Państwa.
Mężczyzna przez kilka godzin pomagał sądowi rozszyfrować skróty, które pojawiły się w aktach Czykwina.
Jego zdaniem oficerowie w Wydziale IV SB, który zajmował się sprawami kościoła nie zawsze podpisywali z informatorami zobowiązania o współpracy.
- Wtedy prowadzono rozmowy, a taka osoba nie miała świadomości, że jest tajnym współpracownikiem - twierdzi mężczyzna.
Przed sądem stanął też przełożony Czywkina, przewodniczący zarządu głównego Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego, Kazimierz M.
- Czykiwn mówił mi, że jest nachodzony przez pracowników MSW. Doradzałem mu, żeby się od nich opędzał - mówił mężczyzna.
Przypomnijmy. Instytut Pamięci Narodowej zarzuca posłowi Czykwinowi kłamstwo lustracyjne. Jak wynika z IPN-owskich dokumentów, SB zainteresowało się Eugeniuszem Czykwinem w 1977 roku.
Do końca lat 80. miał on być TW o pseudonimie "Izydor" i "Wilhelm". Sam poseł nie przyznaje się do kłamstwa lustracyjnego. Jego poprzednie oświadczenia lustracyjne nie były kwestionowane. Sprawę Czykwina badał także Rzecznik Interesu Publicznego. Stwierdził wówczas, że nie ma podstawy do skierowania sprawy do sądu lustracyjnego.
Więcej o procesie lustracyjnym przeczytasz w papierowym wydaniu "Kuriera Porannego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?