Dzięki nim, policja dotarła do członków tego "Gangu Olsena". Trzech mężczyzn w wieku 19-24 lat usłyszało zarzut rozboju. Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe zamknęła właśnie śledztwo i skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do sądu. Wkrótce proces.
Do zdarzenia doszło pod koniec maja br. przy ul. Waszyngtona. W zaparkowanej pod blokiem niesprawnej, cudzej hondzie siedziało trzech młodzieńców. Zaopatrzeni w piwo, pili, rozmawiali, widocznie dobrze się bawiąc. W przeciwieństwie do mieszkańca pobliskiego bloku. Dobiegające o północy hałasy wywabiły go z mieszkania. Mężczyzna podszedł do auta. Postanowił zwrócić uwagę uciążliwym gościom, żeby zachowywali się ciszej. Wyjął swój telefon komórkowy i zrobił im zdjęcie. Dopytywał, czyje to auto, dlaczego piją alkohol. To rozjuszyło oskarżonych, którzy byli już ewidentnie "pod wpływem". Zrobili się agresywni, wulgarni. Zażądali, żeby lokator skasował zrobione im zdjęci. Zaczęli szarpać. Potem przeszli do bicia. Uderzali pięściami, kopali po całym ciele. Potem zabrali mieszkańcowi ul. Waszyngtona telefon komórkowy i uciekli z miejsca zdarzenia.
Prawdopodobnie liczyli, że pozostaną bezkarni. Pechowo w hondzie jeden zostawił legitymację dawcy krwi (z nazwiskiem), a drugi zarejestrowany na siebie telefon komórkowy. W ciągu miesiąca wszyscy trzej podejrzewani o rozbój zostali zatrzymani, a dwóch z nich aresztowano na trzy miesiące.
Oskarżeni przyznali się do winy, choć składali odmienne wyjaśniania, np. w kwestii losów przywłaszczonego telefonu. Raz aparat lądował w śmieciach, raz - trafiał do lombardu za 100 zł.
Tak czy inaczej, Mateusz R., Kamil Sz. oraz Jakub S. stanęli przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Za rozbój grozi im od 2 do 12 lat więzienia.
To nie jedyna taka wpadka w naszym regionie. Parę lat temu pewien 19-latek włamał się do domu w podbiałostockich Zaściankach. Zabrał elektronarzędzia i biżuterię. Na miejscu zostawił… swój portfel, a w nim swój dowód osobisty. Sprawcę zatrzymali policjanci.
W czerwcu 2017 r. w ich ręce trafił mężczyzna podejrzewany o kradzież laptopa oraz telefonu komórkowego w białostockim hostelu. Po obrabowaniu jednego z gości, 26-latek nie opuścił miejsca „zbrodni”. Pijany zasnął w hostelowej toalecie.
Metoda włamania "na śpiocha", nie wyszła z kolei 34-latkowi. Mężczyzna w lipcu 2015 r. wszedł pod osłoną nocy do domu w gm. Goniądz. Wdarł się przez uchylone okno. Ponieważ nie znalazł w mieszkaniu nic wartościowego, opróżnił lodówkę. Poczęstował się ciastkami, zjadł kiełbasę, trochę chleba, popił jogurtem... i zasnął przy stole. Nieproszonego gościa znaleźli nad ranem domownicy.