Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rónouprawnienie tylko według prawa. Kobiety mniej zarabiają, a w polityce nie istnieją

Marta Gawina
Mężczyźni chętniej się zgodzą z pozycją kobiet jako ozdób domowych, opiekunek ogniska i tak dalej. Ciągle mamy tu wyobrażenia o roli płci w społeczeństwie.
Mężczyźni chętniej się zgodzą z pozycją kobiet jako ozdób domowych, opiekunek ogniska i tak dalej. Ciągle mamy tu wyobrażenia o roli płci w społeczeństwie.
W sensie prawnym możemy powiedzieć, że jest równouprawnienie. Natomiast w sensie faktów mamy nierównowagę płciową na rynku pracy. Kobiety mniej zarabiają, gorzej awansują. W strefie publicznej wszyscy widzą, ile mamy posłanek, ile jest pań minister, ilu jest panów ministrów - mówi prof. Małgorzata Kowalska.

Z prof. Małgorzatą Kowalską, filozofem UwB, rozmawia Marta Gawina

Obserwator: 50 procent dla pań, 50 dla panów. Podobałyby się Pani takie listy wyborcze?

Prof. Małgorzata Kowalska: Wprawdzie jest to sztuczne i w pewnej sytuacji byłoby niepotrzebne, ale do tej sytuacji, w której byłoby to niepotrzebne, jeszcze nam daleko. Ale żeby przezwyciężyć historyczne zaszłości i stereotypy, że mężczyźni bardziej nadają się do polityki, trzeba sztucznie podziałać. Dlatego jestem za parytetami.

Teraz kobiety na listach wyborczych to rzadkość. To wina mężczyzn, bo nie chcą dopuścić pań do polityki, czy może samych kobiet?

- Myślę, że jedno i drugie. Istnieje w literaturze pojęcie samodyskryminacji kobiet. Niewątpliwie panie czują się mniej predysponowane do tego typu działalności, z góry się poddają, z góry uważają, że to nie dla nich. Czyli kobiety same aktywnie podtrzymują ten stereotyp. Ciągle jest podział ról: mężczyźni do spraw publicznych, kobiety do domowych. Więc kobiety się do tego przyczyniają. Ale niewątpliwie, jeżeli są panie, które chcą ten stereotyp przezwyciężyć, mężczyźni im to utrudniają.

Boją się konkurencji?

- Jeżeli konkurencja, to na drugim miejscu. Bo ta istnieje też między mężczyznami. Raczej chodzi tu o przekonania kulturowe. Mężczyźni chętniej się zgodzą z pozycją kobiet jako ozdób domowych, opiekunek ogniska i tak dalej. Ciągle mamy tu wyobrażenia o roli płci w społeczeństwie.

Politycy mężczyźni nie mówią o tym wprost. Jednocześnie podkreślają, że kobiety nie potrzebują parytetów. Tak jak nie potrzebują łaski, protezy.

- To są dosyć przekonywające argumenty. Nie są bez sensu, ale abstrahują od konkretnej sytuacji. Czyli wyobrażeń kulturowych, realnej sytuacji kobiet w polityce. Dlatego mówienie o łasce w oderwaniu od kontekstu staje się demagogią.

Ale nie ma gwarancji, że parytety naprawią tę sytuację. To wyborcy decydują, kto wchodzi do wielkiej polityki. Czy na przykład kobiety będą chciały głosować na kobiety?

- Nie wiem. Sadzę, że to musi być proces, żeby także w polskim społeczeństwie przewartościowały się wyobrażenia o roli płci. Nie od razu to nastąpi. Przypuszczam, że kobiety z powodu jakiejś takiej nieufności, pewnego rodzaju zawiści wcale nie będą chętnie głosowały na kobiety. Może tak być.

I każdy będzie mógł powiedzieć, że przede wszystkim głosuje na najlepszego kandydata. Płeć jest nieważna.

- Oczywiście. Tym bardziej że są kobiety, które wyobrażają sobie, że najlepszym kandydatem może być tylko mężczyzna.

Z walką o parytety kojarzą się nam głównie feministki, środowiska lewicowe. Czy kobiety z prawicy też gotowe są o bój o równość na listach wyborczych?

- Nie wiem, nie jestem kobietą z prawicy. Nie ma chyba dziś takiej prawicy, która by twierdziła, że kobiety z definicji nie nadają się do polityki. Przypuszczam jednak, że tam wśród aktywnych kobiet dominuje taki pogląd: ja się swojej pozycji dorobiłam bez żadnych przywilejów. Więc jest to możliwe. I to są na swój sposób rozsądne przekonania. Ale raz jeszcze przypomnę: tu chodzi o historyczne zaszłości.

Kobieta polityk, może też kobieta prezydent. Na to jesteśmy gotowi?

- Chyba tak. Jeżeli potraktowalibyśmy poważnie te sondaże wyborcze, które dają dobre wyniki Jolancie Kwaśniewskiej, moim zdaniem, z różnych powodów kompletnie się na to stanowisko nienadającej, to Polacy nie mają oporów przed powierzeniem prezydentury kobiecie. Ale sondaże sondażami. Praktyka wyborcza często od nich odbiega.

Przypuśćmy, że kobiet w polityce będzie więcej. Czy wtedy zmieni się jej obraz? Bo jak mówią niektórzy, panie wniosą ze sobą nową jakość, łagodność, większą odpowiedzialność...

- Ja pod tym względem jestem bardziej uniwersalistyczna. Uważam, że z natury kobieta i mężczyzna mają takie same predyspozycje. Kobieta może być równie agresywna i niepraktyczna jak mężczyzna. Mężczyzna bywa czasami tak samo praktyczny jak kobieta. Więc nie jest to kwestia płciowa. Ale tu nie chodzi o nową jakość, którą mogłaby wnieść kobieta. Tu chodzi o zwyczajną, demokratyczną równość. Kobiety w sferze publicznej są jakoś dyskryminowane, a na pewno niedostatecznie reprezentowane jako połowa społeczeństwa. To nie jest oczywiście konieczne, żeby kobieta była reprezentowana przez kobietę. Ale są pewne sprawy, które panie rozumieją lepiej. Czyli te związane z życiem rodzinnym, macierzyństwem, funkcjonowaniem kobiety w sferze zawodowej. I stąd ta potrzeba zwyczajnej równowagi.

Teraz też mamy kobiety w polityce. Niektóre są bardzo wyraziste. Czasem tak bardzo, że Polki muszą się za nie wstydzić. Konkretne przykłady każdy potrafi wskazać.

- To prawda. Ale parytet, po pierwsze, nie gwarantuje, że wszystkie kobiety z list wyborczych wejdą do parlamentu. Po drugie, fakt, że różne kobiety w naszej polityce bywały i są czasami nieciekawe, być może jest pochodną faktu, że były dobierane na zasadzie kwiatka do kożucha. Wcale nie wybierano ich na zasadzie kompetencji, równego traktowania. Tylko tak: gdzieś się tam doda kobietę, bo ona jest szczególnie gadatliwa, szczególnie emocjonalna i jakąś grupę wyborców przekona. Czyli mówimy o kobietach, które dorwały się do polityki na zasadach specjalnych.

Którą z kobiet polityków podziwia Pani najbardziej?

- Trudne pytanie. Spośród aktywnych polityczek, które są w parlamencie czy w rządzie, nie wymienię żadnej, która budziłaby mój podziw i specjalny szacunek. Za to wymienię sporo kobiet, które robią fajne rzeczy, ale aktualnie nie pełnią publicznych funkcji.

Na przykład?

- Zacznijmy tak trochę prowokacyjnie i feministycznie. Uważam, że bardzo dobrze swoją robotę robiła Magdalena Środa jako pełnomocnik do spraw równouprawniania. Teraz jest pani Radziszewska, bardzo defensywna i słusznie środowiska kobiece mają pretensje, że ta pani ich nie reprezentuje. Wśród posłanek też były panie niekompromitujące się, na przykład Olga Krzyżanowska. Nie pamiętam, by mówiła coś głupiego. Patrząc na lewicę, mamy Jolantę Szymanek-Deresz. Ale z drugiej strony, jest to raczej mdła postać. Ani nie robi nic złego, ani dobrego. Nie jest specjalnie wyrazista.

Jeżeli spojrzymy na nasze lokalne podwórko?

- A jest u nas jakaś kobieta? Żadna nie jest u władzy.

Są panie radne.

- Sądząc po emocjach prasowych, jakie wywołują niektóre radne, to są to postacie raczej kontrowersyjne.

Nie wolno też pominąć prof. Barbary Kudryckiej, obecnego ministra nauki i szkolnictwa wyższego.

- Rzeczywiście. Jednak moim zdaniem, pani Barbara Kudrycka nie jest dobrym ministrem. Ale nie dlatego, że jest kobietą. Tylko dlatego, że ma ryzykowne poglądy albo też nie ma wystarczająco samodzielnych poglądów i ulega rozmaitym lobby. Krótko mówiąc, nie ma dostatecznej osobowości. Ale to nie jest kwestia płci. Takich mężczyzn jest na pęczki.

Mamy teraz w Polsce równouprawnienie?

- W sensie prawnym możemy powiedzieć, że jest równouprawnienie. W świetle konstytucji wygląda to świetnie. Natomiast w sensie faktów mamy nierównowagę płciową na rynku pracy. Kobiety mniej zarabiają, gorzej awansują. W strefie publicznej wszyscy widzą, ile mamy posłanek, ile jest pań minister, ilu jest panów ministrów.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny