To właśnie rolnictwo jest największym polskim eksporterem - podkreślał Waldemar Pawlak. - Dlatego Rosja chcąc uderzyć w naszą gospodarkę, uderzyła w rolnictwo.
Co mogą zrobić w tej sytuacji polscy rolnicy? Według Pawlaka, powinni starać się dobrze wyciskać "Brukselkę". Dużym sprawdzianem będzie dla nich już najbliższa kampania składania wniosków o dopłaty bezpośrednie. Będą musieli bowiem pamiętać o zmianowaniu, zazielenianiu.
- Do przyszłego roku rolnicy muszą to opanować - mówił Pawlak.
Wojciech Dzierzgowski, wicewojewoda podlaski podkreślał, że podlascy rolnicy wykorzystali swoją szansę w okresie transformacji. I to chodzi nie tylko o producentów mleka. Nasze województwo znajduje się również w czołówce, jeśli chodzi o pozyskiwanie i przetwórstwo ziół. Podkreślała to również Ewa Kulikowska, dyrektorka Departamentu Rolnictwa i Obszarów Rybackich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.
- Dary Natury w Korycinie i Runo w Hajnówce są przykładem współdziałania, a nie rywalizacji na rynkach zbytu - opowiadała. - Promują one nasz region nie tylko w Polsce, ale i na świecie: Japonii, Chile, Argentynie, Stanach Zjednoczonych.
Podkreślała ona również, że jesteśmy w krajowej czołówce, jeśli chodzi o produkty regionalne. Choć na ministerialnej liście znajduje się tylko 50 takich produktów z naszego regionu (inne mają ich więcej), to z pewnością wyróżniają się wysoką jakością.
- Co roku nasi producenci tradycyjnej żywności zdobywają w Poznaniu "Perły" - podkreślała Ewa Kulikowska. - Mamy ich już ponad 20.
Swoją siłę nasi rolnicy pokazują także w różnych konkursach, np. Agrolidze. I nasi rolnicy, i firmy często zdobywają główne nagrody w tym konkursie.
Natomiast Mieczysław Baszko, wicemarszałek województwa podlaskiego podkreślał, że mamy rozwinięty nie tylko przemysł przetwórczy, ale i maszynowy. O kondycji polskiego rolnictwa świadczą też wysokie ceny ziemi. W powiatach wysokomazowieckim i zambrowskim dochodzą już do 100 tys. zł za hektar.
Natomiast o problemach podlaskich rolników mówił Ryszard Łapiński, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej. Są one związane przede wszystkim z ASF oraz nadmierną populacją dzików. Podlascy gospodarze obawiają się także uwolnienia produkcji mleka.
- Ale naszych problemów nie da się rozwiązać w Białymstoku, tylko w Warszawie, na szczeblu centralnym - podkreślał wiceprezes PIR. - Potrzeba systemowych rozwiązań legislacyjnych. U nas mogą być załatwione tylko wyrywkowo.
Obowiązujące prawo łowieckie określił jako gniot legislacyjny.
Ryszard Łapiński obawia się też o przyszłość producentów mleka (za kilka miesięcy zostaną już zniesione kwoty mleczne).
- Po uwolnieniu rynku mleka zostaną na nim tylko gracze silni - tłumaczy.
Aż 1/4 produkowanego w kraju mleka pochodzi z woj. podlaskiego. Tutaj rolnicy podeszli do tego poważnie, zainwestowali, zaciągnęli kredyty.
- A kiedy, po zniesieniu kwotowania, ceny mleka zostaną rozchwiane, trudno będzie te zobowiązania spłacać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?