Żali się Maria Skiepko z Orzeszkowa.
Jako jedna z pięciu złożyła do sądu pozew o to, by rząd zapłacił jej odszkodowanie za zabicie ojca.
Chce od Ministerstwa Obrony Narodowej 300 tysięcy złotych, tak jak i pozostali pozywający. Kiedy kpt. Romuald Rajs ps. Bury ze swoim odziałem Narodowego Zjednoczenia Wojskowego wszedł zimą 1946 roku do jej wioski miała 13 lat. Jej ojciec został wybrany na furmana. Miał podrzucić ludzi Burego na akcję do Hajnówki.
- Zaniosłam ojcu chleb - opowiada. - Żołnierze się ze mnie śmieli, zaczęli mnie kopać, katować. Potem długo leżałam na zmarzniętej ziemi. Przez rok leczyłam rany. Dlaczego oni tak nas potraktowali, toż my też w tym kraju żyjemy, tylko prawosławni jesteśmy.
Ojca już nigdy nie zobaczyła. Osierocił siódemkę dzieci. Zginął tak jak reszta z 30 furmanów, rozstrzelany we wsi Puchały Stare.
Procesy jak po grudzie
Bury spacyfikował też kilka białoruskich wiosek na Podlasiu. Zabił 80 osób - 30 furmanów i 50 innych, tylko prawosławnych i narodowości białoruskiej. IPN wszczął w tej sprawie śledztwo. Zostało umorzone, bo sam Bury był już za te zbrodnie po wojnie sądzony i skazany na karę śmierci (wykonaną), a innych sprawców nie udało się ustalić. Prokurator IPN w Białymstoku Dariusz Olszewski uznał go jednak za winnego ludobójstwa na tle religijnym. Zanim jednak zapadła ta decyzja, kpt. Bury został w 1995 roku zrehabilitowany.
Zbrodnia ludobójstwa się nie przedawnia dlatego wiosną ubiegłego roku złożyliśmy pozwy - mówi Maria Skiepko. Ale ich rozpatrywanie idzie jak po grudzie - Do mojej siostry dzwonili z sześć razy, żeby się wycofała, bo nic z tego nie będzie i zrezygnowała.
Tak jak Wiera Makarewicz z Białegostoku, której oddział Rajsa zabił brata. - Trzeba tyle zabiegów, ciągle jeździć do Warszawy, a ja rozchorowałam się, musiałam przejść operację i też zrezygnowałam - mówi.
- Aż się wydaje, że to nieprzypadkowe, że te procesy nie mogą ruszyć - mówi jeden z poszkodowanych.
Sprawy prowadzi sąd w Warszawie. Proces pani Anastazji Chwasz-czewskiej, 90-letniej staruszki z Bielska Podlaskiego ciągle nie może się rozpocząć, bo na rozprawy nie przychodzi adwokat. Chyba tylko pani Nina z Hajnówki była już przesłuchana.
Dlaczego nas lekceważą
- W sądzie w listopadzie wręczyli mi odpowiedź na pozew z taką pogardą - opowiada Nina. MON twierdzi, że sprawa się przedawniła, że proces już się odbył, że to nie ten adres, bo to nie było wojsko mu podległe. Przygotowuje oficjalne stanowisko. - To po co ta rehabilitacja i odszkodowanie wojenne dla rodziny Burego? - nie zgadza się z tymi tłumaczeniami pani Nina. - Dopiero jak w sądzie opowiedziałam, jak żyłam, że straciliśmy ojca i zostaliśmy sami (mama zmarła wcześniej): ja, wtedy ośmioletnia dziewczyna, młodsza o dwa lata siostra i mój 12-letni głuchoniemy brat. Jak opowiedziałam w jakiej nędzy, w jakim głodzie żyliśmy wtedy jakby skruszeli i nawet sędzina zapytała czy nie chciałabym adwokata z urzędu. W szkole mi mówili, że ojca zamordowali faszyści. Dopiero potem dowiedziałam się, że to Polacy, swojego...
Także inne rodziny, które przez Burego straciły bliskiego zastanawiają się nad złożeniem pozwu o odszkodowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?