Ania i Darek poznali się kilka lat temu. Pokochali. Przyszłego zięcia polubili też rodzice przyszłej panny młodej. Darek często ich odwiedzał, był zapraszany na rodzinne obiady i uroczystości. Coś zaczęło się psuć na kilka tygodni przed planowanym od dawna ślubem.
- Dzwoniłem do Ani i w tle słyszałem, jak jej ojciec na nią wrzeszczy - wspomina mężczyzna.
- Nagle rodzice zabronili mi się kontaktować z Darkiem. Zabrali telefon komórkowy i odłączyli dostęp do Internetu - opowiada Anna. - Zresztą od zawsze mieli do mnie jakiś pretensje. Mama mówiła, że jak już wyjdę za mąż, to i tak będziemy żyć, tak jak ona chce - dodaje.
Dariusz nie zastanawiał się długo. Przyjechał pod dom przyszłej żony. Ale nie sam. W eskorcie policjantów, którzy pomogli mu zabrać dziewczynę. Zamieszkali we dwoje. Anna zerwała kontakty z rodzicami i bratem. Zaplanowany na 30 czerwca ślub trzeba było przełożyć.
- Zobaczycie, rodzice mogą coś wymyślić, by zepsuć wam uroczystość - ostrzegali znajomi pary. Postanowili, że wesele zorganizują trzy tygodnie wcześniej. Rodziców Ani nie powiadomili.
- Co sobotę czatowali przed domem mojej cioci i sprawdzali, czy przypadkiem nie wybiera się na nasze wesele - tłumaczy pani Ania.
Nadszedł dzień ślubu. Po uroczystościach w kościele, weselnicy przenieśli się do domu pana młodego. O godzinie 22.30 niespodziewanie przyjechali rodzice Ani i brat. Zaczęli dobijać się do drzwi. Nie spodobało się to weselnikom, więc rozprawili się z intruzami, psującymi uroczystość.
Państwo S. potem nie byli w stanie wyjaśnić policjantom, kto na nich napadł. Oskarżyli więc niechcianego zięcia i... jego 20-letnią siostrę.
Prokuratura postawiła zarzuty. Mąż pani Ani odpowiada przed sądem za zagrzewanie do walki, a jego młodsza siostra za pobicie.
Sprawa trafiła na wokandę białostockiego sądu rejonowego. We wrześniu ubiegłego roku zapadł wyrok. Dariusz otrzymał karę czterech miesięcy, a jego młodsza siostra pięć. Obojgu sąd warunkowo ją zawiesił na trzy lata.
Obrońca wniosła apelację. Dla swoich klientów chce uniewinnienia. Dzisiaj w sądzie okręgowym odbyła się rozprawa.
- Jestem niewinny. Nigdy nie chciałem problemów z tymi ludźmi. Ale oni stale przyjeżdżali, robili jakieś uwagi. To wredni i zawistni ludzie - tłumaczył sądowi pan Darek. Mężczyzna twierdzi, że nie był pierwszym chłopakiem, którego rodzice Anny pogonili z domu. - Ten człowiek jest nieobliczalny. Tuż przed budynkiem sądu chciał mnie przejechać samochodem i śmiał się przy tym szyderczo - wspomina Darek. Tłumaczy, że gdy ktoś pobił jego teściów, był w domu. Kto więc to zrobił? Nie wiadomo.
- Pan S. zachowywał się agresywnie nawet w sądzie, po każdej z rozpraw. Raz musieliśmy nawet wezwać policję - dodaje obrońca mężczyzny.
Co na to Anna? - Nie utrzymuję z rodzicami bliższych kontaktów. Sami są temu winni. Wyrządzili mi wiele krzywd - mówi kobieta.
Czy sąd drugiej instancji przychyli się do wniosku obrony? Przekonamy się za tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?