Rocznica śmierci ks. Stanisława Suchowolca. Białostoczanie pamiętają o kapelanie Solidarności zabitym przez bezpiekę

Tu przez kilka lat pracował ks. Stanisław Suchowolec. To wokół niego zbierała się białostocka Solidarność. Szybko zyskał miano kapelana niezależnego związku. W nocy z 29 na 30 stycznia w 1989 roku został zamordowany przez esbeków.

W styczniową noc współlokatorów plebanii obudził swąd spalenizny. Przerażeni wyważyli drzwi do pokoju ks. Suchowolca i znaleźli go na podłodze, obok łóżka, z głową położoną po przeciwnej stronie niż poduszka. Wersja oficjalna brzmiała: ogień zaprószyła farelka, ksiądz udusił się tlenkiem węgla. Władze komunistyczne twierdziły, że ks. Suchowolec zmarł na skutek zaczadzenia.

Nikt jednak nie wierzył w tę wersję. Zanim ktoś podpalił wnętrze jego pokoju powodując śmiertelne zatrucie tlenkiem węgla, wiele razy ktoś dybał na jego życie. A to w jego volkswagenie pasacie już w grudniu 1987 roku ktoś poluzował śruby w tylnym kole, w styczniu 1988 roku, odkręcił nakrętkę kolumny kierowniczej, w kwietniu uszkodzono mocowanie końcówek wahacza, w maju inne części układu kierowniczego. Księdzu cudem udawało się uniknąć wypadku. Wtedy 4 sierpnia 1988 roku ktoś rzucił kamieniem w szybę, podobnie jak w przypadku ataków na bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. Atak był udany, bo przednia szyba rozbiła się, ale księdzu Suchowolcowi znów udało się ujść z życiem.

W 2006 r. prokuratorzy z lubelskiego IPN stwierdzili, że ksiądz został zamordowany w wyniku działań SB. Sprawców morderstwa nie ustalono do dzisiaj.

Niedzielnemu nabożeństwu będzie przewodniczył abp Tadeusz Wojda, metropolita białostocki.

- Serdecznie zapraszam i liczę, że jak co roku na tę mszę przyjdzie bardzo wiele osób. Ks. Suchowolec to postać, która zasługuje na to, żeby ciągle o niej pamiętać i dążyć do wyjaśnienia zbrodni, której był ofiarą - mówi Józef Mozolewski, przewodniczący podlaskiej „S”.