- Mógł być to dzień taki, jak dziś: słoneczny, ale nie za gorący. Wśród prowadzonych na śmierć byli ludzie w każdym wieku, mieszkańcy Bielska, tacy jak my. Dlatego o tej tragedii powinni opowiadać swoim dzieciom każda matka i każdy ojciec - mówili księża odprawiający w niedzielę mszę pod Mauzoleum Ofiar Barbarzyństwa na bielskim cmentarzu.
Później mieszkańcy Bielska pojechali do pobliskiego Lasu Pilickiego, zwanego Osuszkiem, by pod ustawionym tam pomnikiem, na miejscu mordu, pomodlić się i złożyć wieńce.
Rozstrzelania z 15 lipca 1943 r. były jednymi z wielu podczas wojny. Bielski historyk Henryk Kosieradzki w monografii miasta szacuje, że Niemcy rozstrzelali w Lesie Pilickim 643 osoby: 113 w czerwcu 1942, 50 w sierpniu 1942, 180 w czerwcu 1943, 107 w lipcu 1943 i 193 jesienią 1943. Nazwisk większości z nich nie można dziś ustalić. Jednak najgłośniejsza akcja miała miejsce właśnie 15 lipca 1943 r., gdy zginęli przedstawiciele 11 bielskich rodzin, przedstawiciele lokalnej elity: nauczyciele, lekarze, księża, samorządowcy. Dorośli i dzieci.
Wydarzenia z tamtego dnia opisuje w "Dziejach parafii katolickiej" zmarły przed dwoma laty duszpasterz i historyk ks. dr Eugeniusz Beszta-Borowski, bratanek zamordowanego w Lesie Pilickim błogosławionego Antoniego Beszty-Borowskiego.
"Wczesnym rankiem o godz. 4.45 uzbrojeni essesmani zastukali do drzwi mieszkania ks. Antoniego. (...) Niemcy prowadzili pod bronią gotową do strzału całe rodziny, głównie inteligencji polskiej, w tym także dzieci. Najmłodsza z nich, Basia Moryc, córka kierownika kina, miała zaledwie rok i kilka miesięcy."
Eugeniusz Beszta-Borowski opisuje relację strażnika bielskiego więzienia na Hołowiesku Władysława Bendeli. Zeznaje on: "Dziwiliśmy się, że nazwiska aresztowanych nie były wpisane do ewidencji więziennej. (...) Wszyscy klęczeli i modlili się."
- Aresztowanych załadowano do ciężarówek i przewieziono do Lasu Pilickiego - pisze Beszta-Borowski. - Na polanie wykopany był ogromny dół. Niemcy polecili skazańcom zdjąć buty i płaszcze, a następnie podprowadzali ich do krawędzi dołu i zabijali strzałami z bliska. Po egzekucji dół z ciałami został zasypany. Po mogile przejechał pojazd gąsienicowy dla zatarcia śladów zbrodni. Hitlerowcy po egzekucji udali się do hotelu i urządzili tam orgię pijacką, której odgłosy niosły się ulicami miasta do późna w noc. Wieść o zamordowaniu 50 mieszkańców dotarła do bielszczan następnego dnia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?