Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Tyszkiewicz: Biznes czy polityka? Ja już wybrałem

Redakcja
Nie pomoże tworzenie atmosfery powszechnej podejrzliwości i spisków. Nie dajmy się zwariować.
Nie pomoże tworzenie atmosfery powszechnej podejrzliwości i spisków. Nie dajmy się zwariować.
Żądać od kogoś, aby sprzedał swoje udziały, to tak, jakby żądać od kogoś natychmiastowej sprzedaży samochodu. Na to trzeba czasu. I jeszcze trzeba znaleźć kupca - mówi poseł Robert Tyszkiewicz, lider podlaskiej PO.

Kurier Poranny: Ma Pan 110 udziałów w spółce Publikator. Czy zamierza Pan je sprzedać?

Robert Tyszkiewicz, podlaski poseł Platformy Obywatelskiej: Żądanie natychmiastowego pozbycia się udziałów czy akcji przez kogokolwiek, nie tylko przez parlamentarzystów, może zakończyć się dużymi problemami dla firmy, której dotyczą. To tak, jakby zażądać natychmiastowej sprzedaży samochodu. A na to potrzeba czasu. I jeszcze trzeba znaleźć kupca.

A kto mógłby kupić Pana posła udziały?

- Nie mam bladego pojęcia. Na pewno nie sprzedałbym ich konkurencji. Bo to byłoby działanie na szkodę moich przyjaciół, którzy dziś kierują wydawnictwem. Zapewniają miejsca pracy kilkudziesięciu osobom, dobrze wykształconym absolwentom naszych uczelni. Firma konkurencyjna mogłaby to rozmontować. Więc chodzi tu także o odpowiedzialność właścicielską.

Ale taki apel do posłów udziałowców, by pozbywali się udziałów, wystosował premier Donald Tusk. Wszystko po to, by nie było niejasności na linii biznes - polityka.

- Ja jestem dumny z tego, że byłem przedsiębiorcą, choć dziś już nim nie jestem, nie pełnię w wydawnictwie Publikator żadnych funkcji. Uważam bowiem, że ludzie, którzy potrafią zadbać o swoją niezależność finansową pracą własnych rąk, zazwyczaj potrafią też zachować niezależność w polityce. Moim zdaniem, gdyby nie tacy jak ja, to Platforma nigdy by nie powstała w naszym województwie. Przecież myśmy zaczynali od zera. Udało się nam dlatego, że byliśmy kompletnie niezależni. Nie byliśmy pracownikami instytucji budżetowych, samorządów. Mogliśmy w województwie, które było politycznie zawłaszczone przez środowiska bliskie PiS, realizować własne strategie, nie oglądając się na uwikłania polityczne. Więc ta niezależność, którą ma przedsiębiorca, że nikt go nie może zaszantażować, nikt nie może mu kazać przyjmować takiej lub innej postawy politycznej, okazała się ogromną wartością. Takie jest moje zdanie.

Premier widzi to inaczej.

- Można powiedzieć tak: apel Donalda Tuska określa cel, jaki mamy osiągnąć. Pozostaje pytanie o sposób realizacji tego zadania. W klubie i środowisku Platformy dominuje pogląd o potrzebie ustawowego uregulowania tej sprawy poprzez instytucję funduszy powierniczych. Tak jak jest to w prawie amerykańskim czy w innych krajach Europy Zachodniej. Że przedsiębiorca idzie pełnić funkcję publiczną, a swoje udziały składa po prostu do instytucji, która przez ten czas nimi zarządza. I to jest rozwiązanie przejrzyste i sprawdzone w praktyce innych demokracji.

I wtedy byłby Pan gotowy pozbyć się udziałów w firmie, którą sam Pan założył?

- Założyłem od zera, rozbudowałem i poświęciłem część życia - jak większość polskich przedsiębiorców. Jeżeli chodzi o fundusz powierniczy, nie widzę żadnego problemu - bo to oznacza przekazanie udziałów do zarządzania niezależnej instytucji. Poza tym trudno określić, jak długo będzie się pełnić funkcję publiczną z wyboru. O tym decydują wyłącznie obywatele. Chciałbym też wyjaśnić, na czym polega sedno udziału przedsiębiorców w życiu publicznym. Moim zdaniem, cezurą nie jest to, czy ktoś posiada udziały, czy nie. Tylko czy korzysta ze środków publicznych, prowadząc działalność gospodarczą, czy nie.

Pana firma nie korzysta?

- Nie korzysta i nigdy w swojej historii nie korzystała. Poprosiłem zarząd, aby w związku z moim zaangażowaniem publicznym spółka nie startowała w żadnych przetargach i konkursach organizowanych przez rząd czy samorząd. Co więcej, nie będzie też ubiegała się o środki unijne. Ponieważ mogłoby to, ze względu na rządy PO w regionie, budzić podejrzenia. Nawet gdyby było to robione z zachowaniem maksymalnych rygorów przejrzystości i jawności.

Czuje się Pan skrzywdzony twardym stanowiskiem premiera? Figuruje Pan na liście tych posłów przedsiębiorców, którzy mają udziały.

- Nie. Nawet przeczytałem tę listę z zadowoleniem. Znalazłem tam wiele zacnych nazwisk, doświadczonych parlamentarzystów. Nie poczułem się w żaden sposób dotknięty. Bo te informacje i tak są jawne. Wszystko można znaleźć w oświadczeniach majątkowych. W tym wszystkim chodzi o to, by między polityką a przedsiębiorczością umieć postawić linię demarkacyjną. Jedną z nich jest to, czy firma korzysta ze środków publicznych, bo to zawsze lub prawie zawsze może budzić wątpliwości. Mówię prawie, bo jak sobie wyobrażam rolnika, który bierze dopłaty unijne, a jest posłem, to można powiedzieć, że jest to powszechny mechanizm. Bo tak robią wszyscy rolnicy. To tak, jakbym ja miał się wyzbyć ubezpieczenia zdrowotnego, tylko dlatego, że jestem posłem. Drugą linią demarkacyjną jest wybór miejsca pracy w parlamencie i specjalizacji poselskiej. Ja świadomie wybrałem komisję spraw zagranicznych i komisję łączności z Polakami za granicą. Nie mam tu styku ze sprawami biznesowymi. Nie chcę przez to powiedzieć, że posłowie z doświadczeniem gospodarczym nie powinni zajmować się pracą nad ustawami, które są pokrewne ich przeszłej lub obecnej działalności. Ale jeżeli ktoś jest prezesem banku, to nie powinien brać udziału w pracach, które w jakikolwiek sposób dotyczą prawa bankowego.

Z drugiej strony jest przykład senatora Tomasza Misiaka i jego praca w komisji gospodarczej, która zajmowała się sprawami Stoczni Szczecińskiej. Potem jego firma na tym skorzystała.

- Senator Misiak popełnił dwa błędy. Po pierwsze, jego firma zajmująca się doradztwem na rynku pracy z natury zawsze korzystała ze środków publicznych. On miał to wpisane w biznes. Jednak działając na rynku usług publicznych, nie wyciągnął z tego właściwych wniosków. Myślę, że na jego miejscu natychmiast pozbyłbym się udziałów, wstępując do parlamentu. Miał tego "pecha", że nie popatrzył przenikliwie na to, że ten jego biznes stoi na publicznych pieniądzach. Nie zareagował w porę. Poza tym niezbyt przezornie przyjął funkcję przewodniczącego komisji gospodarczej Senatu. Wierzę, że nie złamał prawa. Ale w polityce to nie wystarcza.

To może są potrzebne radykalne kroki?

- Potrzebna jest radykalna poprawa świadomości polityków i uporządkowanie ich prawnej sytuacji. Potrzeba też precyzyjnej definicji sytuacji konfliktu interesów w formie ustawowej. Nie pomoże tworzenie atmosfery powszechnej podejrzliwości i spisków. Nie dajmy się zwariować. Pamiętajmy, że istnieje także procedura demokratycznej weryfikacji poprzez wybory, niezależne media i wszelkiego rodzaju służby, które stoją na straży przejrzystości, aby wychwytywały i piętnowały przypadki naruszenia standardów życia publicznego. Zło ma zawsze konkretną twarz.

To skąd tak radykalne stanowisko premiera?

- Pan premier, i za to go bardzo cenię, ma wielką intuicję polityczną. Z jednostkowych, trudnych przypadków naszego środowiska politycznego chce wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nawet jak dziś nie ma problemu, to może pojawić się później. Myślę że to była tego typu reakcja. Premier wzywa klub parlamentarny PO do zajęcia się tematem. By pobudzić środowisko polityczne, trzeba to powiedzieć wyraziście. I on to mówi wyraziście. Mówi, że pilnego uporządkowania wymagają sprawy przedsiębiorców, którzy są posłami. I że trzeba wybierać: biznes albo polityka. Ja już wybrałem. Na czas pełnienia funkcji poselskiej zaprzestałem pełnienia funkcji biznesowych, firma, w której mam udziały, nie korzysta ze środków publicznych, nie mam konfliktu interesów w mojej pracy parlamentarnej. Ale jeśli będzie nowe uregulowanie prawne, zakazujące posiadania udziałów i akcji parlamentarzystom - bez problemu mu się podporządkuję.

To jak ostatecznie zakończy się sprawa parlamentarzystów - udziałowców?

- Spodziewam się, że w nowej ustawie, którą przygotowuje minister Pitera, znajdą się rozwiązania dotyczące dysponowania majątkiem parlamentarzystów, który ma charakter aktywów gospodarczych. I przewiduję, że będzie to propozycja utworzenia funduszy powierniczych.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny