Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Gwiazdowski: Jesteśmy Chinami Europy

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Robert Gwiazdowski, ur. 1960 w Warszawie, dr hab. nauk prawnych, adwokat, doradca podatkowy, komentator gospodarczy, profesor Uczelni Łazarskiego. Hobby – turystyka górska, narciarstwo, wino.
Robert Gwiazdowski, ur. 1960 w Warszawie, dr hab. nauk prawnych, adwokat, doradca podatkowy, komentator gospodarczy, profesor Uczelni Łazarskiego. Hobby – turystyka górska, narciarstwo, wino. Archiwum Centrum im. Adama Smitha
- Damy radę kryzysowi, bohaterowie są tu, nad Wisłą i Odrą - twierdzi Robert Gwiazdowski, prezydent fundacji Centrum im. Adama Smitha w Warszawie.

- Czym jest i czym się zajmuje Centrum im. Adama Smitha?
- Jesteśmy fundacją założoną w 1989 r. Istniejemy jako pierwszy w Polsce niezależny instytut zajmujący się gospodarką wolnorynkową. Chodzi o promocję idei tejże gospodarki i promocję jej badań. Przygotowujemy też opinie ekonomiczne, prawne. Publikujemy broszury, książki i realizujemy programy telewizyjne. Co roku Centrum wylicza tzw. Dzień Wolności Podatkowej.

- To duża placówka?
- Baaaardzo duża! Zatrudnia.... jedną osobę. I to nie chodzi o mnie, ja swoją pracę wykonuję społecznie. Podobnie jak inni koledzy. Ale w sumie jest nas około 50 osób. Łączy nas idea wolnego rynku.

- Myśli pan, że gdyby strajkujący w 1980 r. stoczniowcy Szczecina i Gdańska wiedzieli do czego doprowadzą ich strajki - mam na myśli kapitalizm, który wielu z nich wykopał z pracy na bruk - to wzięliby się za strajkowanie?
- A pan myśli, że oni strajkowali tylko w sprawie miejsc pracy i podwyżek? Proszę zauważyć, iż jednym z najważniejszych z 21 postulatów strajkowych była kwestia wolnych związków zawodowych, zniesienia cenzury. To chyba coś oznacza. Robotnicy strajkowali też w obronie wolności, a nie tylko „kiełbasy”.

- I wystrajkowali ją sobie! Tylko, co oznacza wolność polityczna wobec przymusu ekonomicznego? Zastanawiam się, co lepsze: być wolnym i mieć pusty brzuch, a na dodatek być bezrobotnym, albo i nawet bezdomnym, czy odwrotnie?
- Ale klasa robotnicza przecież zyskała na tych zmianach społecznych i ekonomicznych, które przetoczyły się przez nasz kraj. Zaprzeczy pan? Wystarczy się rozejrzeć. Robotnicy mają samochody, lepsze niż kiedyś mieszkania. Jedni z nielicznych, którzy stracili na tych zmianach jako cała grupa zawodowa, a nie poszczególni jej członkowie, to taksówkarze.

- I pan wraz z całym Centrum Smitha propaguje ten kapitalizm, w którym ponoć żyje się nam tak dobrze...
- To, co mamy obecnie nie jest żadnym kapitalizmem. To jakaś odmiana socjalizmu z ludzką twarzą. Prawdziwy kapitalizm jest dopiero wtedy, gdy prowadząc działalność nie dajesz sobie rady i bankrutujesz.

- Wolę sobie nie wyobrażać tego pańskiego „prawdziwego kapitalizmu”. Choć z drugiej strony wiem, że walczy pan z podatkami.
- Ze złymi podatkami! Tymi, które zabijają rozwój społeczny i gospodarczy. Chodzi przede wszystkim o podatek akcyzowy nałożony na pracę ludzką. Bo tak naprawdę wszystkie podatki są złe i nikt nie lubi ich płacić. Ale w końcu jesteśmy społeczeństwem, państwem i obowiązują w nim pewne zasady, pewna umowa. Jednak wśród tych złych podatków niektóre są najgorsze. Właśnie te, którymi obłożona jest nasza praca. Czyż nie lepiej byłoby opodatkowywać konsumpcję, kapitał? Tymczasem u nas wygląda to tak... Facet zatrudnia się. Szef firmy mówi mu: Mam do zapłacenia za pana pracę 4,3 tys. zł. Ale pan dostanie „na rękę” 2,5 tys. Bo te 2,5 tys. netto dla pana, to 3,6 tys. brutto, od czego trzeba potrącić panu zaliczkę na PIT i składki na ZUS – razem ponad 1 tys. zł. Ale ja będę musiał zapłacić jeszcze swoją składkę za pana ZUS oraz składkę na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – razem 700 zł. Różnica między 2,5 a 4,3 jest gigantyczna i absurdalna.   

- Dlaczego nie można tego zmienić? I co ewentualna zmiana dałaby nam, prostym zjadaczom chleba?
- Gdyby udało się zmienić ten model to ludzie otrzymywaliby więcej pieniędzy za pracę. Mogliby zatem więcej wydawać, co byłoby lepsze i dla nich, i dla całej gospodarki.

- No to zmieniajmy, skoro może być lepiej.
- Nie tak łatwo, mamy bowiem do czynienia z systemem polityczno-bankierskim. Politycy muszą chcieć zmian. A po co mają zmieniać, skoro im z tym wygodnie. Poza tym każda zmiana oznacza naruszenie pewnego status quo...

- Skoro o bankach mowa... Mieszkańcom Zielonej Góry nie podoba się takie oto zjawisko. Nasze centrum to piękny deptak. Jednak od paru lat pustoszeje. Uciekają z niego sklepy, kawiarnie, za to pojawiło się od cholery banków. Ludzi to wkurza.
- Może wkurza, ale widać chodzą tam, skoro banki istnieją. Społeczeństwo głosuje nogami. Przecież całe rodziny mogły chodzić na kawę i ciastka do tychże kawiarni, które się zwinęły. Lecz nie chodziły. Pomogły im w likwidacji.

- I to jest już całe wyjaśnienie zjawiska?
- Kiedyś banki były instytucjami usługowymi, lecz ostatnio stały się demiurgami. Sprzedają produkty finansowe. Widać są chętni na nie...

- Zdaje się, że pan jest optymistą, jeśli idzie o gospodarkę. A tu przecież kryzys wokoło...
- Nie przejmowałbym się kryzysem. Damy radę. Jak zawsze od 70 lat. Bohaterowie są tutaj, nad Wisłą i Odrą, to nie ci, co wyjechali do Anglii czy Irlandii. My jesteśmy Chinami Europy!

- Dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Robert Gwiazdowski: Jesteśmy Chinami Europy - Gazeta Lubuska

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny