Remont zabytkowej cerkwi w Kleszczelach

Cerkiew znana jest m.in. z zabytkowego ikonostasu, który przywieziono tu z Chełmszczyzny. Ikony ocalały z akcji w 1938 r., kiedy w Polsce spalono i zniszczono kilkaset cerkwi.

Mimo iż kleszczelowska cerkiew to unikat, ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego nie przyznało pieniędzy na zaplanowaną renowację zabytku. Część wyłożyły ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji, w ramach Funduszu Kościelnego oraz urząd marszałkowski w Białymstoku, ale problemy finansowe narastają. We wrześniu tego roku. rada miasta Kleszczele ujęła remont cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny w zadaniach na lata 2009 - 2011 i zaplanowała na ten cel 750 tys. zł.

W trosce o piękno świętych miejsc

- Dbam o tę świątynię. Na miarę swoich możliwości robiłem kilka remontów. Teraz liczyłem, że będzie większa pomoc z zewnątrz i rozpocząłem generalny remont - mówi ks. dziekan Mikołaj Kiełbaszewski, od 44 lat proboszcz parafii prawosławnej Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny w Kleszczelach. - Nasza cerkiew, to wizytówka miasta. Mieści się na trasie Warszawa - Białowieża. Tu przyjeżdżają turyści z zagranicy, a mnie nie przystoi świecić oczyma, że świątynia nie jest w porządku. Ludzie wierzący chcą, żeby świątynia wyglądała należycie, a niewierzącym zależy, aby obiekt historyczny, który mówi nam o naszym dziedzictwie pozostał piękny. - Dlatego złożyłem wniosek o dofinansowanie do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, bo oni dysponują największymi środkami. I do dziś nie otrzymałem nic - żali się ks. Kiełbaszewski. - Żadnej odpowiedzi. Zabiegałem o kontakt z ministerstwem przez konserwatora zabytków, i u posła Matwiejuka. Metropolita Sawa także wystosował pismo, że ten obiekt potrzebuje dofinansowania. Dowiedziałem się, że wniosek został odrzucony, ale odpowiedzi nie ma. Nie wiem, co za przyczyna...

Ani pieniędzy, ani odpowiedzi

Wniosek o dofinansowanie generalnego remontu cerkwi Zaśnięcia NMP w Kleszczelach tym razem był złożony po raz trzeci. Pierwszy raz zabrakło punktów, drugi raz wytknięto uchybienia formalne. Inżynier nadzoru budowlanego potwierdził kosztorys i do 1 września wysłano poprawkę, zgodnie z zaleceniem. I żadnej odpowiedzi. - Wiem, że jest dużo wymagań i wielu chętnych do uzyskania funduszy, ale powinni jakoś szeregować potrzeby.. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie występowałem o pieniądze - tłumaczy proboszcz. - W parafii mam nawet zabytki klasy zerowej, którymi starałem się opiekować z własnych oszczędności. Niestety, teraz jest coraz ciężej, bo ludzie biednieją, zwłaszcza w małych miejscowościach. Nasze możliwości finansowe w stosunku do kosztów remontu są niewspółmiernie małe.

Remont świątyni ciągnie się od czerwca

Zostały odkopane, osuszone i zaimpregnowane fundamenty. Ciekawe, że taka wielka świątynia stoi na kamieniach. Tynki także należało oczyścić, a gdzie była konieczność - nałożone nowe. Prace skomplikowała piękna architektura gzymsów. Naprawiono dach, rynny i parapety, ustawiono należycie wykrzywione przez czas krzyże. Do zimy zostanie zakończony remont po stronie zewnętrznej, ale projekt zakłada również konkretne prace wewnętrznatrz. Konieczna jest wymiana okien, drzwi, zniszczonej podłogi. Wszystko na bieżąco jest uzgadniane z konserwatorem zabytków.

- Na szczęście, bardzo przychylnie odniósł się dyrektor Filipkowski z ministerstwa spraw wewnętrznych, z wydziału funduszu kościelnego - podkreśla ks. Kiełbaszewski. - Fundusz kościelny wyasygnował 60 tys. zł, a urząd marszałkowski w Białymstoku 20 tys. Jestem bardzo wdzięczny, ale to kropla w morzu potrzeb. Jestem zmuszony zapożyczać się. Na szczęście, jest przychylność firmy remontowej. Obiecują poczekać jakiś czas.