Podobnie jak "Miasto 44", "Turkusowe szale" w żadnym wypadku nie są powieścią historyczną. Jeśli już mają coś wspólnego z historią, to może tyle co sienkiewiczowski "Potop". Oprócz tego, że krzepią serca opisując niepokornych Polaków w służbie RAF-u, to jeszcze pełne są żywych dialogów, humoru, zwrotów akcji. Tak - to powieść sensacyjna, aczkolwiek stworzona według obowiązującej od wielu lat mody. Przed napisaniem autor, zresztą przyznający się do pisania doktoratu, znalazł czas by przegrzebać archiwa, odwiedzić wiele internetowych portali dokumentujących czasy II wojny światowej w Anglii i wybrać, co chce przedstawić w powieści. W posłowiu tłumaczy dokładnie, co jest literacką fikcją, a co wiernym odwzorowaniem tamtych czasów, pubów, namiętności.
I właśnie takich pilotów - ludzi z krwi i kości przedstawia w "Turkusowych szalach". Nie są dywizjonem myśliwskim jak sławny 303, mają prawo do frustracji, a jednocześnie wszyscy ogarnięci są jedną myślą - walki z Hitlerem. I będą walczyć, mimo słabych samolotów i kiepskiej znajomości języka. A czytając książkę, bez przerwy trzymamy za nich kciuki. A czyż nie o to chodzi w popularnej prozie? Przy dzisiejszych możliwościach, po kilku kliknięciach możemy znaleźć mnóstwo informacji o "Lwowskich Puchaczach", czyli Dywizjonie 307, ale to właśnie dzięki takiej książce mamy ochotę dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej.
Warto wyglądać następnych pozycji Remigiusza Mroza. Ma wyjątkowy dar opowiadania historii, poczucie humoru i niezgłębione pokłady prawdziwego, nie na pokaz, patriotyzmu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?