- Nie, raczej nie - ocenia Marek Siergiej, prezes firmy Promotech, która zatrudnia 230 osób w Białymstoku i kolejne 60 w Łapach. - Większe znaczenie ma jednak dalsza rozmowa, a nawet późniejsza praktyka pracy w firmie.
Od upraszczania sprawy odżegnuje się także Jerzy Kiersnowski, wiceprezes Promostalu z Czarnej Białostockiej, zatrudniającego ok. 190 osób. - Człowiek jest zbyt złożoną strukturą, aby kilka minut pozwoliło na poprawną analizę cech charakteru - mówi. - To prawda, że kwadrans czy godzina podczas rozmowy rekrutacyjnej jest ważna i te odczucia w dużym stopniu decydują czy podejmujemy współpracę, ale dopiero po czasie… pół roku, roku… można się przekonać, na ile te wstępne wrażenia były trafne.
- Na to nie ma reguły - dodaje prezes Kiersnowski. - Bywają pracownicy, którzy potrafią mobilizować się po roku nieporadności, a zdarzają się osoby, które gubią rytm pracy po 2-3 latach.
Co dyskredytuje kandydatów
Obie firmy - Promotech i Promostal - mają mocną pozycję na rynku. Pierwsza w branży elektronarzędzi, druga - konstrukcji stalowych. Rekrutację przeprowadzają w nich nie firmy zewnętrzne, a sami pracownicy, czasem z udziałem zarządów. Przedsiębiorcy przyznają, że są sytuacje, które dyskredytują kandydatów do pracy.
- Nie wyobrażam sobie na przykład kierowcy bez prawa jazdy, a bywa, że ktoś chce wykonywać ten zawód i liczy na kurs u nowego pracodawcy - mówi Marek Siergiej. - Minusem kandydata zawsze jest brak umiejętności profesjonalnych, a z kolei plus stanowi doświadczenie na stanowisku, o jakie się stara. No, chyba że to pierwsza praca - to na pewno liczą się praktyki zawodowe i znajomość funkcjonowania przedsiębiorstwa.
Jerzy Kiersnowski precyzyjnie wskazuje, jakie sprawy mogą zdyskredytować kandydata do pracy: - Rażące błędy i niedbałość CV, obarczanie winą za dotychczasowe niepowodzenia zawodowe wyłącznie poprzednich pracodawców i „niesprzyjających okoliczności”, nieczytelność w komunikacji bezpośredniej - wylicza wiceprezes i dorzuca do tej listy nieograniczoną wiedzę na każdy temat, a z drugiej strony - brak podstaw z wykształcenia zawodowego specyficznego dla branży.
- No i gdy ktoś w ciągu trzech lat praktyki zawodowej ma np. 11 pracodawców, to też dobrze nie wróży współpracy - dodaje Jerzy Kiersnowski.
A zapytany o cechy odbierane jako atuty kandydata do pracy, wymienia transparentność, właściwy dystans do siebie i umiejętność wskazania swoich mocnych i słabych stron, a także swobodne posługiwanie się podstawową wiedzą z zakresu kształcenia i autentyczne zainteresowanie przyszłym miejscem pracy i samą pracą.
Bez znajomości języka - ani rusz
Obaj szefowie firm zwracają przy tym uwagę, że wymogi wobec kandydatów do pracy zmieniają się wraz ze zmianami zachodzącymi w branży czy rozwojem technologii.
- Kiedyś potrzebni byli ludzie do obsługi konwencjonalnych obrabiarek, a teraz do sterowanych numerycznie - wskazuje na prosty przykład Marek Siergiej, a wiceprezes Kiersnowski zauważa, że przecież znajomość języka obcego była kiedyś plusem kandydata, a dziś jest po prostu obowiązkowa. - My kiedyś szukaliśmy przede wszystkim doświadczenia, a teraz szukamy jasnych umysłów, ambicji oraz czytelności celu pracownika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?