Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raków - Jagiellonia 3:2. Godzina beznadziejnej gry, a potem nieudany pościg za wiceliderem

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
Jagiellończycy nie przerwali fatalnej serii porażek na wyjazdach
Jagiellończycy nie przerwali fatalnej serii porażek na wyjazdach Kamil Świrydowicz, jagiellonia.pl
Piątej z rzędu wyjazdowej porażki doznała Jagiellonia Białystok, przegrywając w Bełchatowie 2:3 z Rakowem Częstochowa. Wynik jest zasłużony, bo jakkolwiek w końcówce podlaska ekipa postraszyła wicelidera, to przez godzinę prezentowała poziom niegodny zespołu ekstraklasowego.

– To będzie otwarty mecz. Oba zespoły grają ofensywną piłkę, bardzo dużo biegają – zapowiadał przed spotkaniem trener Jagiellonii Bogdan Zając.

Szkoleniowiec miał rację w połowie, bo ofensywna piłkę grał przez większość potyczki Raków, a jego zespołowi futbolówka najwyraźniej przeszkadzała. Gra od początku toczyła się nie tyle na połowie gości, co w ich polu karnym lub jego okolicach. Białostoczanie mieli ogromne problemy ze skleceniem kilku sensownych podań i notowali stratę za stratą.

Rozmontowanie defensywy Żółto-Czerwonych zajęło częstochowianom raptem 40 sekund, tyle że David Tijanić w sobie tylko znany sposób fatalnie przestrzelił. W rewanżu zablokowany został strzał Martina Pospisila i to było wszystko, co Jaga pokazała w pierwszej połowie w ofensywie. Bramkarz gospodarzy Branislav Pindroch nudził się setnie, nie mając nic do roboty.
Na nudę nie mógł za to narzekać po drugiej stronie boiska Pavels Steinbors, pod którego bramką raz po raz dochodziło do groźnych spięć. Zawodnicy wicelidera bezkarnie hasali z piłką w polu karnym przyjezdnych, przy biernej postawie przeciwników.

To się musiało źle skończyć i tak się stało w 17. minucie. Siedem metrów przed bramką Jagi znalazł się niepilnowany Andrzej Niewulis i bez najmniejszych problemów dał ekipie spod Jasnej Góry prowadzenie.

– Pochodzę z Suwałk, więc strzelenie gola w meczu z Jagiellonią to dla mnie bardzo fajna sprawa - powiedział przed kamerami Canal + Niewulis.

Kolejny raz Steinbors wyciągał piłkę z siatki pod koniec pierwszej odsłony, ale na szczęście Fran Tudor był na minimalnym spalonym i po konsultacji z systemem VAR sędzia Mariusz Złotek gola nie uznał. Do przerwy Raków prowadził zatem 1:0 i był to najniższy wymiar kary dla beznadziejnie spisującej się Jagiellonii.

Przerwa niewiele zmieniła i Jagiellończycy rozpoczęli drugą odsłonę w równie żenującym stylu, co prezentowali w pierwszej. Nic dziwnego, że szybko stracili drugą bramkę, tym razem po rzucie karnym. Nie po raz pierwszy nieodpowiedzialnym zagraniem we własnej szesnastce popisał się Bodvar Bodvarsson, a wyrok wykonał Petr Schwarz.

Mniej więcej po godzinie żałosnej gry piłkarze z Białegostoku zaczęli wreszcie pokazywać, że przyjechali do Bełchatowa rozegrać mecz piłkarski, a nie snuć się bez sensu po boisku. Jakov Puljić huknął z rzutu wolnego w poprzeczkę, a w zamieszaniu podbramkowym najprzytomniej zachował się Maciej Makuszewski, zdobywając kontaktową bramkę.

Wkrótce potem powinien być remis, ale Pindroch kapitalnie obronił strzał Puljicia. Niestety, zamiast wyrównania padła kolejna bramka dla Rakowa. Po faulu Makuszewskiego w polu karnym Schwarz wykorzystał drugą jedenastkę, grzebiąc nadzieje Żółto-Czerwonych na korzystny wynik.

Jagiellonia uratowała twarz, atakując ambitnie do końca. Dało to kolejne trafienie, tym razem Jesusa Imaza w doliczonym czasie gry, ale do remisu nie udało się gościom doprowadzić.

Szkoda, że przez godzinę Żółto-Czerwoni prezentowali się tak beznadziejnie, bo końcówka pokazała, że Raków można było ukarać. Tyle, że gra trzeba nie przez 30, a przez 90 minut.

Ostatni w tym roku mecz Jagiellonia rozegra w najbliższą niedzielę - 20 grudnia, u siebie z Górnikiem Zabrze.

WYNIK
Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok 3:2 (1:0).
Bramki: 1:0 - Niewulis (17), 2:0 - Schwarz (52-karny), 2:1 - Makuszewski (69), 3:1 - Schwarz (76-karny), 3:2 - Imaz (90). Żółte kartki: Kun, Poletanović, Tudor - Wdowik, Romanczuk, Borysiuk. Sędziował: Mariusz Złotek (Gorzyce).

Raków: Pindroch - Piątkowski, Niewulis, Schwarz, Tudor, Tijanić (84. Ivi Lopez), Sapała, Cebula (89. Malinowski), Poletanović, Kun, Gutkovskis.

Jagiellonia: Steinbors – Olszewski, Tiru, Bodvarsson (55. Makuszewski), Wdowik (46. Borysiuk), Prikryl, Romanczuk, Pospisil (88. Fernan Lopez), Cernych (82. Wojtkowski), Imaz, Puljić (82. Twardek).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny