- To będzie decyzja na miarę przystąpienia Polski do NATO. Dlatego nie powinniśmy od razu się zgadzać. Wręcz przeciwnie, warto się nad przyjęciem tego systemu głęboko zastanowić. Myślę o debacie parlamentarnej, a nawet referendum - uważa Wojciech Łuczak, ekspert i wydawca miesięcznika "Raport - Wojsko. Technika. Obronność". - Północno-wschodnia Polska, a ściślej Pojezierze Augustowskie jest brane pod uwagę przy lokalizacji bazy ze względów geograficznych i co jest z tym ściśle związane, z tzw. trajektorią lotu (torem lotu) potencjalnych rakiet z Iranu w stronę USA. Inną, ale gorszą lokalizacją są okolice poligonów koło Ustki i w Drawsku Pomorskim.
System wysuniętej obrony
Tarcza antyrakietowa to nic innego, jak system kilku baz radarowych i rakietowych rozstawionych w różnych częściach świata: na Alasce (już działa) i w Kalifornii (w budowie). Trzecia ma powstać w jednym z krajów europejskich. Współpracujący z nim radar prawdopodobnie w Turcji, albo w Rumunii czy Bułgarii. Całość ma być gotowa w latach 2010-2011.
Tarcza ma wykryć start rakiety z któregokolwiek kraju zbójeckiego (USA zaliczają do nich Koreę Północną, Iran), a następnie ją zniszczyć w środkowej fazie lotu własnym pociskiem antyrakietowym wystrzelonym z bazy lądowej (albo trafi on wroga rakietę bezpośrednio, albo wybuchnie tuz obok i też ją zniszczy). Zagrożenie nadciągające nad USA ze wschodniej Azji "załatwią" pociski z bazy na Alasce, zaś te zbliżające się z Iranu "antyrakiety" z bazy we wschodniej Europie.
Całość mają uzupełnić jeszcze systemy radarowe i rakietowe zamontowane na niektórych okrętach US Navy, system satelitów na orbitach okołoziemskich, a nawet broń laserowa na specjalnie przystosowanych do tego celu jumbo jetach.
Co specjalista, to opinia
Amerykanie zapewniają, że tarcza ochroni też Europę przed terrorystycznym atakiem rakietowym z Iranu. Już teraz Polska i Niemcy są w zasięgu rakiet, którymi dysponuje Iran. Po skonstruowaniu rakiet dalekiego zasięgu przez te państwo (a to nastąpi w najbliższej przyszłości) zagrożone będą także Stany Zjednoczone. Poza tym dzięki towarzyszącym tarczy nowoczesnym systemom przeciwlotniczym Polska byłaby nawet bezpieczniejsza w wypadku jakiegokolwiek zagrożenia z Rosji czy Białorusi (wypowiedź Franka Gaffney, amerykańskiego politologa specjalizującego się w ocenie zagrożeń dla współczesnego świata, "Dziennik" z 28 sierpnia).
Polscy specjaliści są rozdarci:
- Takie wypowiedzi to czysty lobbing rządu amerykańskiego. Ta baza ma osłaniać wschodnie wybrzeże USA i nie ma żadnego wpływu na bezpieczeństwo Polski! Chyba że negatywny, bo wystawiamy się na uderzenie terrorystów - powiedział "Porannemu" Wojciech Łuczak.
- Ten system chroni jednak Europę, tyle że przed rakietami balistycznymi, dalekiego zasięgu, a a w mniejszym stopniu tymi średniego i krótkiego. Ale tu bezpieczeństwo mogłyby poprawić towarzyszące mu systemy przeciwlotnicze Patriott, które dla Polski powinny być jednym z warunków przyjęcia systemu - mówi Stanisław Koziej, były wiceminister obrony narodowej. - Tarcza zmniejsza zagrożenie w przypadku ataku innych państw, natomiast zwiększa w przypadku konfliktu asymetrycznego, czyli starcia z terrorystami czy grupami ekstremistów.
Sami wojskowi myślą na ten temat prosto:
- Amerykanie budując bazę w Polsce, będą chronić Polskę jakbyśmy byli częścią USA - cytuje jednego z anonimowych oficerów "Rzeczpospolita" (wydanie 4 września).
Ten punkt widzenia potwierdza Stanisław Koziej: - Na pewno przez taką bazę podłączymy się do systemu bezpieczeństwa narodowego potężnego mocarstwa, a tym samym będziemy inaczej postrzegani, jako kluczowy dla USA sojusznik.
Straty, czy zyski?
Różne są też oceny tego, co moglibyśmy w ewentualnych negocjacjach z Ameryką "wywalczyć". Wiadomo że Polska musi żądać udziału polskich firm zbrojeniowych w całym przedsięwzięciu i transferu najnowocześniejszych technologii. Jeśli chodzi o modernizację armii, to pojawiły się już informacje, że jest możliwość otrzymania amerykańskich pocisków Patriott, których używa m.in. Izrael.
- To możliwe. Ale to nie może być tak, że będziemy zbierać jakieś okruchy ze "stołu pańskiego". Nam potrzebny jest cały nowoczesny system obrony przeciwlotniczej taki jak Patriott albo europejski Aster 30. I tu jest o co walczyć - wyjaśnia Wojciech Łuczak. - Jedno natomiast nie ulega wątpliwości: musimy stawiać maksymalistyczne warunki i domagać się ich realizacji. I dopiero potem, jak zostaną spełnione, wyrazić zgodę na tarczę. Tak jak to zrobiła Turcja w przypadku interwencji w Iraku. Inaczej nic z Amerykanami nie ugramy, a ich obecne obietnice mające nas skłonić do podjęcia decyzji na "tak", to moim zdaniem typowe "gruszki na wierzbie". Były wiceminister, Stanisław Koziej, w MON odpowiadał m.in. za negocjacje w sprawie tarczy. Jego zdaniem minimum to ściągnięcie Patriotów, integracja tych systemów z polskim systemem obrony przeciwlotniczej, wzmocnienie rozpoznania wywiadowczego, także przy użyciu supernowoczesnych technologii oraz współpraca naukowo - techniczna przy realizacji programu, który jest bardzo perspektywiczny.
- To przecież nie tylko rakiety ale i technologie kosmiczne, także lasery, łączność i informatyka. dla naszych firm to szansa na technologiczny skok. Poza tym powinniśmy się domagać od Amerykanów inwestycji w nasze siły ekspedycyjne, które z nimi współpracują, a można chyba nawet mówić o częściowym finansowaniu wspólnych misji - uważa Stanisław Koziej. - No i nie musimy niczego podpisywać, dopóki nie osiągniemy zamierzonych celów. Ostatecznie za parę lat będzie podobny program natowski a więc w perspektywie będzie jakaś alternatywa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?