Rajd Polski Kobiet. Panie propagują walkę z rakiem w sportowych autach (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Piątkowe południe. Po placu przed jedną z białostockich galerii handlowych energicznie krząta się niewysoka, ubrana w czerwoną bluzę polarową, blondynka. Nalepia naklejki na samochody. Wydaje swoim współpracownikom. "Przynieś kawę i ciastka, by nasze dziewczyny mogły się rozgrzać przed startem" - woła do kogoś. Pracy jest wiele, a czasu coraz mniej. Trwają ostatnie przygotowania do Rajdu Polski Kobiet.

Krystyna Backiel, doktor nauk ekonomicznych, wieloletni wykładowca akademicki, szefuje też Fundacji Teraz Kobieta.

- Moja serdeczna przyjaciółka umarła w tym roku na raka piersi - mówi. - Nowotwór był zaawansowany. Zniszczył ją w trzy miesiące. To była młoda dziewczyna, miała tylko 32 lata. Zostawiła dwoje małych dzieci.
Po tym zdarzeniu Krystyna Backiel zaczęła rozmyślać, że tak nie może być. A że uwielbia ścigać się samochodami, postanowiła zorganizować rajd. Nie zastanawiała się długo. Wystarczył impuls.

Rak to jak rajd

Pierwszy wyścig, który odbył się w czerwcu, był ogromnym sukcesem. Na trasie przebadało się wówczas kilkaset kobiet.

- Przecież walka z rakiem to także rajd. W chorobie, tak jak w wyścigach samochodowych, trzeba pokonać czas, swoje słabości. Najważniejsze jest zwycięstwo - podkreśla pani Krystyna.

Zdecydowała się zorganizować akcję w Polsce wschodniej, bo - jak mówi - jest tu mniejsza świadomość kobiet, za to większa ich umieralność na raka. Celem rajdu jest więc zwrócenie uwagi kobiet na rosnące statystyki zachorowań na nowotwór.

- Zachęcamy panie do systematycznego badania się. Dzięki temu będziemy zdrowe, po prostu będziemy. Cytologia trwa tylko pięć minut, a mammografia kwadrans. Jeśli kobieta mówi, że nie ma na nie czasu, to tak jakby chciała powiedzieć, że nie chce już żyć - wyjaśnia Krystyna Backiel.

Inicjatywę wspierają celebryci. To chociażby znana podróżniczka i miłośniczka rajdów Martyna Wojciechowska, której mama jest po operacji piersi. W rajd zaangażował się też znany kierowca rajdowy, białostoczanin Jarosław Kazberuk. - Moja mama zmarła na nowotwór piersi - wyznaje. - Nie ścigam się, bo to rajd pań, ale służę im pomocą i radami. Mężczyźni powinni wspierać swoje partnerki, żony i namawiać je do badań, bo panie boją się ich - mówi Jarosław Kazberuk.

Pokonała chorobę

- Pokażemy, że jesteśmy silne, że jesteśmy w stanie pokonać i chorobę i rajd - dodaje Alicja. Do Białegostoku przyjechała z Mszczonowa, w województwie mazowieckim. Tej szczupłej, krótkowłosej brunetce wystarczyła tylko noc na oswojenie się z jeepem. Nigdy wcześniej nie jeździła takim wozem. Jest po mastektomii. Kilka miesięcy temu usunięto jej piersi.

Alicja nie wstydzi się mówić o swojej chorobie. Dokładnie rok temu coś zaczęło ją ściskać. Poszła na badania. Oczywiście, że panicznie bała się. Diagnoza brzmiała jak wyrok. To był nowotwór. Na początku przeżywała dramat. Jednak nie przyjęła do wiadomości, że to już koniec. Uparcie zaczęła walczyć. Przeszła chemioterapię i operację.

Alicja jest dobrym przykładem, że wczesne wykrycie choroby i odpowiednie leczenie gwarantują powrót do normalnego życia. Zresztą ona sama czuje się szczęściarą. Mówi, że w swojej chorobie zauważyła dużo pozytywnych rzeczy. Znalazła nadzieję, dojrzała duchowo, wręcz doznała oświecenia.

- To był też taki dzwonek ostrzegawczy, że muszę coś w swoim życiu zmienić, bardziej cieszyć się nim. Przed chorobą na nic nie miałam czasu. Żyłam tylko pracą i domem. Teraz najważniejsza jestem ja i moje marzenia. Chodzę na castingi filmowe. A udział w rajdzie kobiet to dla mnie satysfakcja. Wspaniały prezent na moje czterdzieste urodziny - mówi zadowolona Alicja.

Gwiazdy też się ścigały

W rajdzie wystartowało szesnaście drużyn. Panie musiały pokonać terenowymi samochodami około dwustu kilometrów. Trasa wiodła z Białegostoku przez Supraśl, Ogrodniczki, Kopną Górę, Kruszyniany, Bobrową Dolinę i gminę Zabłudów, najpiękniejsze zakątki naszego regionu.

W rajdzie po raz drugi jechała Natasza Caban, znana żeglarka, która samotnie opłynęła Ziemię. - Odwołałam spotkania, bo bardzo chciałam tu być. Warto coś dobrego zrobić dla innych. Sama też nie zawsze mam czas, by się regularnie badać - mówi Natasza.

W imprezie uczestniczyły też między innymi Maria Czachor oraz dwie warszawskie bizneswoman: Marzena Konopka i Kamila Rejman.

- Nie trzeba było mnie długo przekonywać. Moja przyjaciółka jest teraz w szpitalu. Jej mama też była chora. Mam więc dla kogo jechać - mówi pani Kamila.

- Trasa była naprawdę profesjonalna. Dużo błota, piasku oraz podjazdów w górę, jak na rajd przystało Najtrudniej było na żwirowni w Ogrodniczkach. Pokonałam samą siebie. Chyba zacznę jeździć - dzieli się wrażeniami Anna Zacny, białostoczanka, która jechała z koleżanką Elwirą Suchocką.

Ania Zdrojewska z Białegostoku chwali atmosferę, jaka panowała w czasie rajdu.

- Między nami nie było czuć żadnej rywalizacji. Ale trasa chwilami była ciężka. Wymagała doświadczenia oraz wyczucia. Czasami gubiłyśmy się, ale poradziłyśmy sobie - śmieje się Ania. W rajdzie startowała po raz drugi. Towarzyszyła jej Kasia Myszka.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje