Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Rudnicki, radny PiS: Mur w samorządzie zaczyna się kruszyć

Tomasz Maleta
Rafał Rudnicki, radny PiS
Rafał Rudnicki, radny PiS
To, że udało się zebrać podpisy pod wnioskiem o referendum, to tylko oznacza, że pewien etap zakończył się sukcesem. Ten wyścig trwa i cały czas prezydent Truskolaski ma w nim przewagę.

Zebraliście 37, 5 tysiąca podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie MPEC-u. Białostocka Platforma, która była do tej pory monolitem w radzie miasta, zaczęła się kruszyć. Zacieracie już ręce, w końcu za rok wybory samorządowe?
Rafał Rudnicki:
Absolutnie nie, daleki jestem od wszelkiego triumfalizmu. Czeka nas mnóstwo pracy, by osiągnąć sukces w wyborach samorządowych. Zachęcam zarówno swoje koleżanki i kolegów z PiS, jak i naszych sympatyków, by powstrzymać hurraoptymizm. Nadal musimy wykonywać ciężką pracę dla dobra organizacji.

Jeśli chodzi o referendum, to działacze PO zarzucają wam, że jest to inicjatywa polityczna. Twierdzą, że jak przejmiecie władzę w mieście, to zmienicie swój stosunek do prywatyzacji spółki.

- To jest przede wszystkim odpowiedź na oczekiwanie społeczne. Białostoczanie chcą mieć wpływ na to, co dzieje się w mieście. Zwłaszcza, gdy ugrupowanie, które w nazwie ma przymiotnik obywatelski, tak niechętnie słucha głosu mieszkańców. My, jako Prawo i Sprawiedliwość, staramy się dać szansę białostoczanom, by współdecydowali o tym, co dzieje się w mieście. Myślę, że będzie to jeden z głównych tematów zbliżającej się kampanii.

Zarzucacie Platformie, że zatraciła swoją obywatelskość. Jaką gwarancję mają białostoczanie, że po zdobyciu władzy PiS nie będzie postępował tak samo?

- Od bardzo dawna mówimy, że trzeba włączyć białostoczan w proces podejmowania decyzji. Jeszcze w poprzedniej kadencji, jak i w obecnej, składaliśmy projekty, by powołać rady osiedla. Tak by ludzie mogli decydować o tym, co dzieje się na ich ulicy, osiedlu, w najbliższym otoczeniu. To pokazuje, że będzie nam zależało, by ten głos brać pod uwagę. Bez względu na to, czy nadal pozostaniemy w opozycji, czy na poziomie lokalnym zdobędziemy jakiś udział we władzy.

W przeszłości z radami osiedla różnie bywało, nieraz zajmowały się zupełnie nie tym, do czego były powołane. Ale jeśli uda się Państwu je reaktywować w nowej formule, to, jaką pewność będą mieli białostoczanie, że ich głos władze miasta uszanują?

- Dobra władza jest od tego, by wsłuchiwać się w głos opinii publicznej, a postulaty mieszkańców wprowadzać w życie. Bo teraz białostoczanie chcą, by decyzje zapadające w urzędzie miasta czy też na sesji rady były decyzjami, które idą zgodne z ich oczekiwaniami.

To w takim razie, jaki macie jeszcze pomysł na Białystok 2014, poza deklarowaną już otwartością na głos mieszkańców.

- Już w 2010 roku, gdy prezydent Tadeusz Truskolaski przedstawił czterostronicową ulotkę ze swoim programem, my zaprezentowaliśmy dokument z naszym programem i wizją rozwoju Białegostoku. Myślę, że w przypadku wyborów samorządowych w 2014 roku przedstawimy podobny dokument z analizą stanu obecnego i propozycjami na kolejne lata.

Konkretnie?

- By decyzje, które będą podejmowane, były pokłosiem dialogu z mieszkańcami.

O tym już wspominaliśmy. Co jeszcze?

- Zastanowienie się, jaką rolę Białystok ma odgrywać w tym regionie i co ma być jego atutem. Obecnie nie wykorzystuje swojego położenia. Wystarczy udać się do najbliższej galerii handlowej i zobaczyć, że na parkingach większość klientów to przybysze ze Wschodu. I zadać sobie pytania: Czy Białystok w jakikolwiek sposób jest obecny na Białorusi i się tam promuje. Tak, by turystów, którzy w naszym mieście zostawiają grube miliony i pozwalają, by handel w Białymstoku nie zginął, tutaj przyciągnąć. Czy mamy z Białegostoku szybkie połączenia autobusowe lub kolejowe z Mińskiem? Uważam, że Białystok w tej materii nic nie robi. Już większą pracę w tym kierunku wykonał dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej, bo ma jakiś pomysł, by tych ludzi jakość ściągnąć. Natomiast prezydent woli podróżować do Emiratów Arabskich czy RPA, ale z tych wojaży nic nie wynika.

A inne pomysły poza pozycjonowaniem na Wschód?

- Kwestie związane z przyciągnięciem do Białegostoku poważnego kapitału. Przez te sześć lat rządów Platformy bezrobocie w mieście wzrosło o prawie pięć tysięcy osób. Pamiętajmy też, że cały czas mamy do czynienia ze zjawiskiem wyjazdów młodych ludzi z Białegostoku. Jeśli mówimy o rozwoju gospodarczym, bramie na Wschód, to musimy pamiętać, że miasto powinno być skomunikowane z resztą świata: drogi, kolej, lotnisko. Platforma, która od 2007 roku rządzi na poziomie kraju, województwa, miasta, niewiele w tym kierunku zrobiła.

Nie jest to jednak takie utopijne oczekiwanie na tych mitycznych inwestorów?, Skoro nie była ich w stanie przyciągnąć nawet podstrefa Specjalnej Suwalskiej Strefy Ekonomicznej?

- Jest to temat trudny, bo do tej pory nie zakończył się sukcesem. Z drugiej strony przykład chociażby Orli pokazuje, że to się może udać. Trzeba coś w tym kierunku robić i mieć pomysł wykraczający poza zbieranie wizytówek podczas zagranicznych wojaży.

Perspektywa roku 2014 to nie tylko potencjalna zmiana, ale też ciągłość. Który z dotychczasowych pomysłów prezydenta warty jest kontynuowania?

- To wszystko, co będzie wartością dodaną dla miasta.

Muzeum Sybiru?

- Na pewno tak, bo to jest dobry pomysł, by promować Białystok. Trudno jednak na razie powiedzieć, co należy kontynuować, a co zaniechać. Potrzebny jest porządny audyt w urzędzie miasta, w spółkach komunalnych, by zobaczyć jest jaki jest stan faktyczny. My, jako opozycja, takich informacji nie mamy.

Prezydent sygnalizuje, że pieniądze ze sprzedaży MPEC-u przeznaczy na wkład własny do kolejnych inwestycji współfinansowanych z nowej perspektywy unijnej. Gdzie PiS, po ewentualnym wygraniu wyborów, szukałby funduszy na inwestycje?

- Po pierwsze: trzeba, powtórzę to raz jeszcze, przygotować porządny audyt i bilans otwarcia. Zobaczyć, czy gdzieś nie ma oszczędności. Po drugie: bardzo ostrożnie podchodzę do informacji, że pieniądze ze sprzedaży MPEC-u to będzie wkład własny do przyszłych inwestycji. Uważam, że jest to łatanie dziury powstałej w wyniku budowy stadionu.

Jeśliby, odpukać, budowa obiektu przy Słonecznej nie skończyła się przed wyborami samorządowymi, kontynuowalibyście tę inwestycję po ewentualnym przejęciu władzy?

- Oczywiście, trudno jest bowiem przerwać inwestycję, która jest wybudowana w 50 procentach.

Nawet jeśliby miała kosztować dwa razy więcej?

- Niestety, trzeba wtedy odpowiadać za błędy poprzedników. Powtórzę raz jeszcze: spokojnie do tego podchodzę, bo nie wiadomo, czy będziemy mieli wpływ na rządzenie miastem. Prezydent Tadeusz Truskolaski jest bardzo trudnym przeciwnikiem, ma o wiele większe szanse od nas, by rządzić kolejną kadencję. Nie ukrywam jednak, że po sześciu latach walenia głową w mur w białostockim samorządzie, to - choć głowa boli - ten mur zaczyna się kruszyć. Dzieje się to też dzięki temu, że część mediów, osób obecnych na portalach społecznościowych, zwraca uwagę na błędy tej władzy.

Obojętnie, kto obejmie władzę, będzie musiał się zmagać z zadłużeniem miasta. Na sesji lutowej padła liczba 701 mln złotych. I choć w następnych latach ta górka ma maleć, to i tak białostoczanie mają przed sobą perspektywę długu wieczystego. Jaki macie pomysł na to, by za jakiś czas białostoczanie nie usłyszeli: to nie nasze grzechy, my otrzymaliśmy dług w spadku, bez drastycznych wyrzeczeń się nie obejdzie?

- Nie ma co ukrywać, chociaż można uznać to za mało polityczne, ale być może trzeba będzie zacisnąć mocno pasa i z pewnych rzeczy zrezygnować. Tłuste lata, które wynikają z pomocy unijnej, a prezydent Truskolaski trafił na dobry czas, bo mógł skorzystać z wcześniej przygotowanych projektów, odchodzą w przeszłość. I że, niestety, trzeba będzie szukać oszczędności. Pomijam już to, że trzeba będzie znaleźć pieniądze na utrzymanie w dobrym stanie tej sieci drogowej, która została zmodernizowana.

Bycie w opozycji przez tyle lat, siłą rzeczy powoduje, że wyborcy są skłonni nagrodzić ten stan bonusem i przechylić wahadło wyborcze. Jeśli zrobią to w stronę PiS, to, jakie białostoczanie mają gwarancje, że nie nastąpi rewanżyzm w myśl słynnego hasła TKM: po latach krzywd, zemsty nastał czas.

- Cały czas uczulam na to, by nie myśleć w kategoriach, że coś jest już rozstrzygnięte. Czeka nas bardzo dużo pracy. To, że udało się zebrać podpisy pod wnioskiem o referendum, to tylko oznacza, że pewien etap zakończył się sukcesem. Ten wyścig trwa i cały czas prezydent Truskolaski ma w nim przewagę. Wynika ona z tego, że sprawuje władzę w mieście drugą kadencję.
Z racji swojego charakteru jestem daleki od tego, by stosować rewanżyzm i zasadę TKM. My jako PiS jesteśmy przeciwni takiemu rozwiązaniu. Liczą się zawsze kompetencje.

Czy to, co dzieje się na centralnej scenie politycznej, nie będzie dla was balastem, który uniemożliwi ewentualne wygranie wyborów w mieście?

- Od jednego z białostockich dziennikarzy usłyszałem, że w Białymstoku PiS staje się partią ciepłej wody w kranie. To duże uproszczenie i nie do końca prawdziwe. W dalszym ciągu odwołujemy się do konserwatywnych wartości, ale faktem jest, że staramy się być bliżej ludzi, wsłuchiwać się w głos mieszkańców. Nie tylko w sprawie MPEC-u, ale także klikania, sieci szkół czy opłat za śmieci. Badania pokazują, że na poziomie lokalnym ugrupowanie może wypracować na 5 proc. głosów lub tyle samo stracić. Dlatego staramy się, by w Białymstoku PiS miał o te 5 proc. głosów więcej.

Wspomniałem o tym balaście także dlatego, że cześć osób może pomyśleć tak: niby macie jakieś tam alternatywne pomysły do obecnie rządzących, ale nadal jesteście niesamodzielni. Bo to prezes PiS de facto może zdecydować, kto będzie Waszym kandydatem na prezydenta Białegostoku. Jakie wyborcy - w perspektywie roku 2014 - mają gwarancje, że tak się nie stanie?

- Myślę, że taki scenariusz jest niemożliwy. Decyzja zostanie wypracowana na poziomie lokalnym, może nawet w formie prawyborów. Jako struktura miejska mamy wsparcie ze strony Krzysztofa Jurgiela, prezesa podlaskiego PiS. Daje nam dużą swobodę, ale i podpowiada wiele dobrych pomysłów. Tym bardziej, że przez trzy lata był prezydentem Białegostoku, ma doświadczenie w tej materii i wie, czego potrzebuje Białystok.

Osoby, które rodziły się w czasach, gdy obecny poseł był prezydentem Białegostoku, w roku 2014 będą kończyły 18 lat. Myśli Pan, że perspektywa nieustającego wpływu Krzysztofa Jurgiela na miasto byłaby dla nich atrakcyjna? Wchodząc w dorosłość oczekiwałyby raczej zupełnie innych twarzy i pomysłów, a nie cofnięcia się do czasu niemalże prenatalnego?

- Na poziomie lokalnym PiS białostocki ma wiele różnych twarzy. W radzie miasta staram się tak kierować klubem, by koleżanka i koledzy mieli możliwość prezentowania swoich pomysłów. Cała sztuka polega na tym, by PiS był postrzegany przez różne twarze osób, które go tworzą. Że jest to orkiestra złożona z wielu muzyków, która gra pod czyimś kierownictwem.

Kto w takim razie będzie kandydatem PiS na prezydenta w 2014 roku?

- W tej chwili nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo władze partii jeszcze nie podjęły tej decyzji. Myślę jednak, że kandydatem powinna być osoba związana z Białymstokiem, która jednoznacznie postawi na Białystok. I że będzie chciała działać w samorządzie nawet jak nie zostanie wybrana na prezydenta.

Część osób, które podpisywały się pod wnioskiem o referendum deklarowało, że nie są sympatykami PiS, ale chcą mieć możliwość wyrażenia zdania, co do przyszłości MPEC-u. To pokazuje, że skuteczność inicjatyw zależy od zbudowania dla nich jak najszerszego poparcia. Czy możliwa jest białostocka powtórka wariantu z prof. Glińskim? W sensie kandydata ponadpartyjnego, który byłby możliwy do zaakceptowania przez znacznie szersze audytorium niż stały elektorat?

- Staramy się przesuwać w stronę centrum, by pozyskiwać tych wyborców, którzy zniechęcili się przez te lata do rządów prezydenta Truskolaskiego i PO. Wariant, by znaleźć swojego prof. Glińskiego też jest kuszący.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny