- Chcę pokazać moim dzieciom, że jak się ciężko pracuje, to wszystko jest możliwe. Gdy przychodziłem grać do Niemiec, to byłem bezimienny i nie miałem wielkiego talentu. To co osiągnąłem zawdzięczam ciężkiej pracy - podkreślił 34-letni Gikiewicz, który w Niemczech występuje od 2014 roku.
Bramkarz FC Augsburg rozmawiał z selekcjonerem reprezentacji Polski, Czesławem Michniewiczem i usłyszał, że na tę pozycję będą powoływani dwaj młodzi i dwaj doświadczeni zawodnicy.
- Jest jasne, że mógłbym dostać szansę tylko w wypadku kontuzji Łukasza Skorupskiego lub Wojciecha Szczęsnego - zauważył Gikiewicz, który w 2019 roku został powołany do kadry przez Jerzego Brzęczka, ale w reprezentacji nie zagrał.
Przed Gikiewiczem trzeci sezon w Augsburgu. Polak chce utrzymać pozycję bramkarza numer 1 w drużynie i nie martwi się o przyszłość.
- Jeśli ktoś z władz klubu mówi, że nie przyczyniam się do rozwoju zespołu, to to akceptuję. Potem pakuję walizki i zmieniam klub. Gdy się źle z czymś czuję, to pierwszy o tym mówię. Ale teraz nie mam takiego odczucia - zapewnił.
Polski golkiper ma umowę ważną jeszcze przez rok.
- Co potem? Nie myślę o tym. Pokażę, co potrafię i okaże się, ile będzie ofert na stole - dodał.
Jak przyznał, to, że nadal pozostaje w klubie wiąże się także z osobą nowego trenera Enrico Maassena.
- Gdyby Enrico nie przyszedł, to mój czas w Augsburgu mógł się już skończyć. Przez ostatnie dwa lata osiągnęliśmy nasze cele, ale nie graliśmy atrakcyjnej piłki. Teraz znowu mam więcej radości - przyznał Gikiewicz.
W pierwszej kolejce nadchodzącego sezonu Bundesligi FC Augsburg zagra 6 sierpnia u siebie z Freiburgiem.
(PAP)