Radny odpowiada: dlaczego strażnicy miejscy "czyhają" na białostoczan?

Radny Mariusz Gromko z PiS
(fot. Fot. Wojciech Oksztol)

Przy ulicy Włókienniczej na niektórych działkach należących do miasta, rosną chwasty wyższe od człowieka. Strach nocą chodzić. Czy pracownicy od ochrony środowiska mogą z tym coś zrobić?

- Zgadzam się, że trzeba lepiej zadbać o wygląd posesji w mieście. Nie może być tak, że ścisłe centrum, które powinno być wizytówką miasta, odstrasza. Miałem więcej podobnych sygnałów. W tej konkretnej sprawie skontaktuję się z departamentem, by jak najszybciej to załatwili. A na najbliższej sesji zgłoszę problem, by w okresie letnim i wiosennym miasto lepiej monitorowało stan zieleni.

Mieszkam przy ulicy Ciepłej. Przy moim bloku jest tylko jedno miejsce parkingowe dla niepełnosprawnego, a w bloku są dwie takie osoby. Czy można to zmienić?

- Niedopuszczalna jest sytuacja, kiedy jeden niepełnosprawny musi walczyć o miejsce z innym. Wydzielenie jeszcze jednego takiego miejsca nie jest przecież problemem. Skontaktuję się z departamentem dróg i transportu i poproszę o pilne zajęcie się tą sprawą.

Strażnicy miejscy tylko czają się po kątach, żeby kogoś dopaść i ukarać. Chciałem zaprowadzić dziecko na zajęcia. Wokół filharmonii parkingi szczelnie wypełnione, więc zaparkowałem obok, na nieutwardzonym poboczu. Wracam, i oczywiście strażnik wypisuje mandat. Pytam: za co? I słyszę, że za parkowanie na trawniku. Tylko, że tam trawy ani kawałka nie było.

- Rzeczywiście, problem braku miejsc parkingowych jest wszystkim znany, zwłaszcza w centrum. Porozmawiam z komendantem straży, aby uczulił swoich podwładnych, żeby kierowali się też rozsądkiem, a nie tylko bezwzględną literą prawa. Jeśli samochód stał tak zaparkowany, że nie stwarzał zagrożenia i rzeczywiście tam nie było zagospodarowanego terenu zielonego, to nie powinno się karać kogoś za parkowanie na trawniku, którego nie ma.