- Cieszę się, że pan Tomasz zauważa mój wkład w "popychanie" burmistrza, "by robił coś" w materii uzdrowiska - pisze Dobrowolski. - Określenie, że jestem "na fali", tylko dlatego, że znajduję się w konstruktywnej opozycji, jest wielkim uproszczeniem. Nie po to startowałem w wyborach, by być w opozycji, ale by zrealizować wiele pomysłów, które podźwignęłyby miasto z sennego letargu. W Radzie Miejskiej Supraśla nie ma miejsca na poważną i konstruktywną dyskusję o przyszłości miasta. Brak zaangażowania w uzdrowiskowy i turystyczny rozwój to najgorsze z możliwych zaniechań władz.
Burmistrz Grygiencz mógł choćby odkupić od kilku prywatnych właścicieli grunty leżące w strefie A i przygotować je pod inwestycje uzdrowiskowe. Wystarczyło doprowadzić prąd, wodę, kanalizację i gaz, zorganizować dojazd, a potem sprzedać nieruchomość nie objętą roszczeniem inwestorowi. Tak mógł powstać pierwszy zakład przyrodoleczniczy. I byłoby uzdrowisko! Tymczasem od siedmiu lat nic w tej materii nie drgnęło.
Cieszę się, że osoby, które nie tak dawno związane były z urzędem, teraz zmieniły swoją optykę, a nawet krytykują swoich nie tak dawnych liderów. Tylko, czy to rzeczywiście szczere?
Dogłębnie zdziwiły mnie słowa Tomasza Ołdytowskiego, że: "Berendt i Dobrowolski, to byli najwięksi przeciwnicy uzdrowiska w końcu lat 90." Pan Ołdytowski mówi nieprawdę. W samorządzie gminnym jestem dokładnie od 27 października 2002 roku, natomiast w końcu lat 90. byłem uczniem technikum, a potem studiowałem historię na Uniwersytecie w Białymstoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?