Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni wierzą w uczciwość Krzysztofa B.-J. Zarzuty to dla nich szok

Aneta Boruch
Żadne zarzuty jeszcze nie oznaczają wyroku – podkreślał radny Wiesław Kobyliński
Żadne zarzuty jeszcze nie oznaczają wyroku – podkreślał radny Wiesław Kobyliński Fot. sxc.hu
Dla mnie to szok - stwierdził Wiesław Kobyliński z SLD. Podobnie mówili inni radni, nawet ci z opozycji. Tak przyjęli wiadomość, że ich koledze z Platformy prokuratura postawiła zarzut korupcyjny. Radnego przywitali ciepło. I nie mogli uwierzyć, że doniósł na niego partyjny kolega.

Żadne zarzuty jeszcze nie oznaczają wyroku - podkreślał Wiesław Kobyliński. - Każdy, kto w tym momencie rzuci kamieniem, niech uważa, żeby potem nie musiał pod stołem przepraszać zainteresowanego. Wierzę w uczciwość Krzysztofa i że wyjdzie z tej sprawy z honorem.

Nie ma mocnych dowodów

Kuluary obrad rady miejskiej zdominowały wczoraj dwa tematy: że radny Krzysztof B.-J. usłyszał od prokuratury zarzut korupcyjny. A także, że organy ścigania zawiadomił jego klubowy kolega Zbigniew Nikitorowicz.

Sam Krzysztof B.-J. konsekwentnie unikał wczoraj rozmów z dziennikarzami na ten temat. Pod koniec ubiegłego tygodnia zawiesił swoje członkostwo w PO, ale przyszedł na sesję i normalnie głosował.

Jego koledzy z rady miejskiej witali się z nim serdecznie. Ci z opozycji także. Żartowali, zagadywali. Jak gdyby nigdy nic.

Proszeni o komentarz, twierdzili, że sprawa jest dla nich ogromnym zaskoczeniem. I tyle. Oficjalnie nie chcieli zbyt wiele mówić. Na razie znają za mało szczegółów, by kogoś osądzać.

- Gdyby sprawa nie wyszła właśnie na światło dzienne, to miała być umorzona. Bo prokuratura podobno nie ma zbyt mocnych dowodów - tak powiedział nam pewien radny.

Same znaki zapytania

Opozycja, która zazwyczaj nie pomija okazji do przypięcia łatki rządzącej PO, tym razem była bardzo wstrzemięźliwa.

- W tej sprawie na razie są same znaki zapytania - stwierdził tylko Rafał Rudnicki, szef opozycyjnego klubu PiS. - Nie znam żadnych szczegółów.

I zaraz zadeklarował: - Będziemy współpracowali ze wszystkimi radnymi.

Zabić gazetą

Z oceną nie spieszy się Marek Kozłowski z PiS. Niedawno białostocki sąd okręgowy uznał, że razem z Krzysztofem Sawickim jest odpowiedzialny za niedziałającą oczyszczalnię odcieków na wysypisku w Hryniewiczach. Obaj to byli wiceprezydenci miasta. Wyrok nie jest prawomocny.

- Dopóki nie będzie przedstawionych konkretnych faktów, to zarzut dla radnego B.-J. traktuję jako szum medialny - stwierdził Marek Kozłowski. - Poczekajmy na rozwój sytuacji.

- Człowieka najskuteczniej można zabić gazetą, ale potem odzyskać dobre imię jest już bardzo ciężko - dodał Wiesław Kobyliński. - Dlatego obawiam się, że nawet jeśli Krzysztof w końcu odniesie zwycięstwo, to mocno odbije się na jego dobrym imieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny