No pewnie, że wolałabym, by syn zjadł jabłko zamiast batona - mówi Dorota Szymczuk, mama ucznia. - Ale i tak nie mam wpływu na to, co je, gdy jest poza domem.
Radni podzieleni
Pomysł, by uczniowie białostockich podstawówek dostawali w przyszłym roku przynajmniej raz lub dwa razy w tygodniu po jabłku, wysunął na poniedziałkowej sesji rady miasta Marek Chojnowski z PO. Zaproponował, by znaleźć na to pieniądze w przyszłorocznym budżecie miasta. A wszystko na kanwie dyskusji radnych nad uchwałą o ograniczeniu dzieciom dostępu do batonów i chipsów w szkolnych sklepikach. Opracowali ją radni PiS.
- Nie trzeba uchwały, wystarczy apel - uważa radny Michał Karpowicz z SLD. - Nie możemy zabronić sklepikom szkolnym sprzedaży czegoś, bo będzie to łamanie przepisów o swobodzie działalności gospodarczej.
- Lepiej edukować, wywołać modę na niespożywanie chipsów i napojów gazowanych - uważa Andrzej Danieluk z PO.
Kto lubi serial "Gruby"?
Takie stawianie sprawy zdenerwowało radnych z PiS.
- Najwidoczniej radni PO i SLD są fanami serialu "Gruby" - mówi Rafał Rudnicki z PiS. - Ta uchwała miała być jednym z elementów walki o zdrowie naszych dzieci. Nawet Unia Europejska widzi ten problem i uruchamia właśnie specjalny program walki z otyłością wśród najmłodszych, promujący spożywanie owoców, a nie chipsów czy batonów.
PiS nie ma zamiaru zrezygnować z tej uchwały.
- Być może zgłosimy też do przyszłorocznego budżetu poprawkę zasugerowaną przez radnego Chojnowskiego, dotyczącą zakupu jabłek dla dzieci - dodaje Rudnicki.
Co na to miasto?
- Jeśli pojawi się taki wniosek, to wtedy będziemy się nad nim zastanawiać - mówi wiceprezydent Tadeusz Arłukowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?