Uważam, że informacje, o jakich piszę w interpelacji są prawdziwe. Już od dłuższego czasu słyszy się, że w spółce dzieje się źle. Czas było zareagować. Poczekamy co odpowie prezydent - mówi radna PiS Agnieszka Rzeszewska.
Złożyła do władz miasta interpelację, w której prosi o wyjaśnienie wielu wątpliwości związanych z funkcjonowaniem Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej. Jak pisaliśmy w grudniu 2018 roku, spółka była 8,8 mln zł na minusie, a prezes KPKM przygotował (na wniosek prezydenta) program naprawczy.
Czytaj też: BKM. Program naprawczy w KPKM. Spółka ma 8,8 mln zł na minusie. I pracownicy nie dostali premii świątecznych
Ile prezes KPKM zapłacił za telefon komórkowy?
Radna pyta więc, że dlaczego pomimo wdrażania programu, prezes kupił w kwietniu 2019 roku telefon komórkowy za 3 tys. zł, a w listopadzie - następny za 9,2 tys. zł.
- To polityczne kłamstwo. Obie komórki kupiłem po złotówce. Tę kupioną w kwietniu używa mój pracownik, a tę kupioną w październiku mam ja. Przekazałem faktury prezydentowi - mówi prezes spółki Dariusz Ciszewski.
W interpelacji jest też mowa o tym, że prezes na przełomie lipca i sierpnia 2019 roku wymienił dwa nowe dystrybutory (za łączną kwotę 100 tys. zł) stacji paliw KPKM, po czym trzy miesiące później zamknął stację. Rzeszewska pyta też dlaczego spółka zlikwidowała stację kontroli pojazdów i pracownię badań psychologiczno-psychiatrycznych.
Czytaj też: Konflikt w KPKM. Gorąco w miejskiej spółce. Kierowcy atakują prezesa
Dariusz Ciszewski odpiera, że dyspozytory (a konkretnie wyświetlacze do dystrybutorów) wymienił, bo poprzednie nie nadawały się już do użytku.
Spółka KPKM zainwestowała i wydzierżawiła stację paliw
- Poza tym w momencie zamawiania nowych wyświetlaczy nie wiedziałem, że będziemy musieli wydzierżawić komuś stację. W międzyczasie zmieniło się bowiem prawo unijne i spółki komunikacyjne nie mogą już mieć dochodów z innych źródeł niż tych wyłącznie z usług przewozowych. Obecnie trwa procedura przetargowa, więc ze stacji paliw nie można korzystać - mówi.
Jeśli chodzi o likwidację stacji kontroli pojazdów i pracowni badań psychologiczno-psychiatrycznych twierdzi, że musiał dopłacać co miesiąc ok. 5 tys. zł do funkcjonowania tych podmiotów. - Stąd też ich zamknięcie było racjonalne - podkreśla Dariusz Ciszewski.
Radna podnosi też, że pracownicy KPKM czują się dyskryminowani, bo nie dostali premii świąteczno-noworocznych, a ich koledzy z KPK i KZK premie otrzymali. Ci pierwsi w wysokości 474 zł netto, a 352 zł netto. Poza tym w interpelacji jest mowa o tym, że prezes od stycznia 2019 roku zaczął zmniejszać pracownikom premie za zwolnienia lekarskie.
Czytaj też: KPKM ma wyciągnąć z dołka nowa umowa z miastem. Taki jest plan
Co z premiami w KPKM?
- Premii świąteczno-noworocznych pracownicy nie dostali z uwagi na realizowany przez spółkę program naprawczy (przestanie obowiązywać z dniem 31 grudnia 2020 roku - przyp. red.), natomiast zmniejszenie premii za zwolnienia lekarskie uważam za posunięcie typowo biznesowe - mówi Dariusz Ciszewski.
Dodaje, że w grudniu 2018 roku, kiedy premia była wyższa, miał każdego dnia 24 kierowców na zwolnieniach lekarskich.
- Gdy obniżyłem premię, w marcu 2019 roku na zwolnieniach było już tylko 8 kierowców. To o czymś świadczy. Zresztą obecnie nie ma tematu, bo w ubiegłym miesiącu ci którzy mieli niższe premie otrzymali wyrównanie. Wypłaciłem te wyrównania, bo osiągnąłem cel. A było nim to, by kierowcy nie chodzili tak tłumnie na zwolnienia - podkreśla prezes.
Anna Jakowczyk pozywa prezesa KPKM o nierówne traktowanie pracowników