Takie zarzuty stawia radnej piska prokuratura. Co więcej, miała grozić pistoletem pneumatycznym świadkom tego zdarzenia.
Kobieta najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Jeśli sąd uzna ją winną, straci mandat radnej i może trafić do więzienia nawet na 12 lat.
Po napaści miała grozić bronią świadkom
Anna L. w ostatnich wyborach samorządowych startowała z list Platformy Obywatelskiej. Swój głos oddało na nią zaledwie 73 wyborców. Wystarczyło to, aby zdobyła mandat piskiej radnej. Jednak głośno o Annie L. zrobiło się w ostatnich dniach.
Jak informuje piska prokuratura, na początku października w miejscowości Jagodne, Anna L. razem z czwórką mieszkańców Warszawy - Konradem S., Oliwierem G., Pawłem K. i Tomaszem M. miała napaść na swojego męża.
Według ustaleń śledczych napastnicy siłą weszli do domu Cezarego L. Później bili mężczyznę po całym ciele i skuli go kajdankami. To jednak nie wszystko. Przystawili mu do głowy pistolet pneumatyczny imitujący prawdziwą broń palną i grozili, że go zabiją.
- Zabrali w celu przywłaszczenia na jego szkodę pieniądze w kwocie 20 tysięcy złotych oraz usiłowali zabrać samochód osobowy marki toyota rav 4, lecz zamierzonego celu nie osiągnęli z uwagi na nieodnalezienie kluczyków - wyjaśnia Mieczysław Orzechowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olszynie.
Sceny jak z gangsterskiego filmu widzieli świadkowie. Oni również mieli zostać zastraszeni.
- Ponadto przedstawiono dodatkowe zarzuty - Annie L. dotyczące grożenia pozbawieniem życia dwóm świadkom dokonywanego rozboju poprzez skierowanie w ich stronę pistoletu pneumatycznego imitującego broń palną, w celu zmuszenia ich do zaniechania zawiadomienia organów ścigania i złożenia zeznań - dodaje Mieczysław Orzechowski.
Groźby usłyszał również napadnięty i pobity Cezary L., a także członkowie jego rodziny. Prokuratura w tej sprawie przedstawiła zarzut Konradowi S. W ten sposób chciał on zmusić pokrzywdzonego i jego bliskich, aby nie zawiadomili policji o kradzieży i nie składali zeznań w tej sprawie.
Zgłosiła na policję, że dźgnął ją nożem
To jednak nie koniec historii z Anną L. w roli głównej. Później piska radna miała zadzwonić na policję z informacją, że to ona została ugodzona nożem. Napastnikiem miał być Cezary L. Jednak jak się okazało, do takiego incydentu nie doszło.
Na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy w Piszu zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące wszystkich pięciu podejrzanych osób. Śledztwo w tej sprawie jest w toku.
Jeśli oskarżenia prokuratury potwierdzą się, cała piątka może trafić za kratki. Grozi im od dwóch do dwunastu lat więzienia.
Mandatu radnej na razie nie straci
Całą sytuacją zakłopotani są piscy radni. Jednak na temat podejrzeń wobec Anny L. nie chcą się wypowiadać.
- Sprawą zajmują się odpowiednie organy i dopóki sprawa nie zostanie zakończona, nie będę wypowiadać się w tej sprawie - mówi Lilla Bednarek, przewodnicząca rady miejskiej w Piszu.
Zgodnie z przepisami, mimo że Anna L. najbliższe trzy miesiące spędzi za kratkami, ciągle ma mandat radnej. Dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok sądu, nie zostanie go pozbawiona. Na razie odczuje jedynie konsekwencje finansowe. Za udział w sesji radni otrzymują diety. Jeśli nie są obecni na posiedzeniu, taki przywilej im się nie należy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?