Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radna Bernadeta Krynicka w sądzie za kolizję. "To sprawa polityczna"

Katarzyna Patalan-Brzostowska [email protected]
archiwum
Ja nie popełniłam tego wykroczenia, zostałam wrobiona i nawet się domyślam, kto to zrobił - twierdzi Bernadeta Krynicka, radna Prawa i Sprawiedliwości zasiadająca w Radzie Miasta Łomża. - Gdy wezwano mnie na policję, to przyznałam się dla świętego spokoju, żeby się nie "ciągać" po sądach.

I rzeczywiście na czwartkowym posiedzeniu w Sądzie Rejonowym w Łomży radnej nie było (nie miała takiego obowiązku przyp. red.).

Sąd uznał ją winną spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
- W trakcie wykonywania manewru cofania uderzyła w inne auto - precyzuje Jan Leszczewski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Łomży. - Została ukarana grzywną w wysokości 200 zł i obciążona kosztami postępowania.
Postanowienie nie jest prawomocne.

Twierdzi, że jej auto było całe

Do zdarzenia doszło 5 października bieżącego roku ok. godz. 11 na ulicy Dmowskiego w Łomży.
- Wyjeżdżałam z moją córką z parkingu za Szkołą Muzyczną przy ul. Dmowskiego i jechałam w kierunku al. Legionów, gdy jakiś mężczyzna zaczął na mnie trąbić - opowiada radna Krynicka. - Zatrzymałam się. A on oznajmił, że uderzyłam w jego auto i uszkodziłam mu błotnik. To niemożliwe, ja nie uderzyłam w jego auto.

Radna twierdzi, że jej samochód, toyota corrolla verso, nie była uszkodzona. Co więcej...
- Uszkodzenie, które pokazał mi ten mężczyzna było starym uszkodzeniem - wspomina. - Dlatego pojechałam do domu, bo pomyślałam, że facet robi sobie jaja - dodaje.
Po kilku dniach radna otrzymała wezwanie na Komendę Miejską Policji w Łomży, gdzie złożyła wyjaśnienia w tej sprawie.

- Policjantka radziła mi, bym się przyznała, bo i tak nie udowodnię, że to nie ja uszkodziłam to auto - wspomina radna. - Tego feralnego dnia była ze mną moja pełnoletnia córka, ale i tak nie mogłaby być świadkiem. I choć nic złego nie zrobiłam, to postanowiłam się przyznać, aby uniknąć chodzenia po sądach - podkreśla.
Nie zamierza odwoływać się od czwartkowego postanowienia sądu.
- To dla mnie nauczka na przyszłość - dodaje. - Teraz czekałabym, aż na miejsce przyjedzie policja.

To polityczna sprawa

- Jestem osobą publiczną i gdybym rzeczywiście brała udział w jakiejś kolizji, to bym nie odjechała z miejsca zdarzenia - podkreśla. - Poza tym jestem pielęgniarką i raczej jestem nastawiona na pomoc, nie mogłabym zachować się nieuczciwie.

Bernadeta Krynicka podkreśla, że prawo jazdy ma od 1994 roku. Nigdy nie miała żadnego wypadku, ani kolizji. Kiedyś jeden raz dostała mandat za niezapięte pasy. Uważa się za dobrego i przede wszystkim uczciwego kierowcę.

- Kiedyś w trakcie parkowania zbiłam lampę od kierunkowskazu - przyznaje. - W aucie nie było kierowcy, więc zostawiłam swoje dane za wycieraczką. Zapłaciłam za lampę.
Dlatego jest przekonana, że została "wmanewrowana" w tę kolizję.

- To ewidentnie jest sprawa polityczna - uważa. - Jestem niepokorną radną, dla wielu niewygodną, wiec myślę, że ta cała sprawa ma związek z moją rolą w Radzie i aktywnością samorządową.

Bernadeta Krynicka jest radną pierwszej kadencji z Prawa i Sprawiedliwości. Jest bardzo aktywną radną, chyba nie ma sesji, na której nie zgłaszałaby interpelacji. Słynie też z ostrego języka i nieustępliwości. Jest zagorzałą przeciwniczką m.in. powołania miejskiej spółki Park Przemysłowy Łomża.
Zawodowo od lat pracuje w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży jako pielęgniarka oddziałowa.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna