To rozgłośnia dla dzieci i młodzieży, ale i tworzona przez nich. Działa już osiem lat. Jej pomysłodawcą i właścicielem jest Jarosław Dziemian.
Dlaczego to wyjątkowe radio? Bo cały program prowadzą uczniowie białostockich szkół w wieku od 7 do 18 lat. Sami przygotowują audycje tematyczne i serwisy informacyjne. Sami wybierają muzykę. Rozmawiają ze słuchaczami na antenie, odbierają telefony i SMS-y.
- Kiedy w połowie lat 90. utworzyliśmy Radio Jard, to przy redakcji kręciło się dużo młodzieży. Licealiści, ale i zupełne dzieciaki. Pozwalano im wystąpić na antenie, coś zapowiedzieć, przeczytać. Młody narybek redaktorski bardzo rwał się do mikrofonu, zaczęły się konflikty o dostęp do konsolety - wspomina żartobliwie Jarosław Dziemian.
Nie było wyjścia. Należało rozdzielić towarzystwo. I wtedy narodził się pomysł, by uruchomić radio dziecięco-młodzieżowe. Oddać w ich ręce cały program. Niech sami go robią i prowadzą. Szef Jardu nawet nie wiedział, że nie ma takiej rozgłośni w Polsce. Ba, ponoć w świecie też.
Start na prima aprilis
Był rok 1998. Złożył wniosek na uruchomienie stacji. Krajowa Rada Telewizji i Radiofonii nieufnie potraktowała zamiary białostockiego biznesmena. Chociaż argumentował, że ma za sobą doświadczenie w pracy z dziećmi, bo organizował dziesiątki imprez, turnieje tańca, konkursy piosenki, to nie bardzo wierzono, że coś takiego może się udać.
- Dopięliśmy swego - opowiada Dziemian. - Dali zgodę. Zapłaciłem 65 tys. zł za koncesję i mogliśmy robić to swoje radio.
Pierwszą próbną audycję zrobiono 15 marca 2001. A 1 kwietnia Radio Jard 2, jak się oficjalnie nazywa stacja, ruszyło już na dobre. Program zaczynała 20-osobowa ekipa. Wojtek Kuczyński, dziś student III roku prawa i szef radia i telewizji JARD, prowadził wówczas ten pierwszy program. Miał trzynaście lat.
- Trema była ogromna. Wówczas jeszcze w studiu nie było komputera, tylko płyty kompaktowe. Między piosenkami więc trzeba było dość długo mówić, by zdążyć płytę wyjąć i włożyć kolejną. Zaczynaliśmy od plotek dotyczących aktorów, piosenkarzy, a kończyliśmy na tym, co widzieliśmy w drodze do radia.
Na początku audycje były z komputera, wcześniej nagrywane, dużo powtórek. Ale jak słuchalność zaczęła rosnąć, wszedł na stałe prezenter. Jest na antenie, można zadzwonić, porozmawiać, zamówić piosenkę, pozdrowić znajomych.
- Jedynym mankamentem jest to, że dzieci i młodzież dorastają - dodaje znowu z właściwym sobie poczuciem humoru Jarosław Dziemian. - Wykształcimy, nauczymy wszystkiego i trzeba się rozstawać. Ale to też powód do dumy i satysfakcji. W ciągu ośmioletniej działalności przez rozgłośnię przewinęło się ponad 100 osób. Obecnie wiele z nich pracuje w ogólnopolskich mediach.
Mikrofon wychwyci wszystko
Obecnie stała ekipa liczy 30 osób. W środę w południe zastaliśmy przy konsolecie dwie gimnazjalistki.
Gabrysia Anuszkiewicz uczy się w pierwszej klasie. W radiu jest od trzech lat.
- Zaczęłam słuchać fali 103,9 FM. Spodobało mi się, że dzieci prowadzą audycje. Chciałam też spróbować. Na castingu wypadłam dobrze, zakwalifikowano mnie, ale potem wcale nie było tak łatwo - wspomina Gabrysia.
Zanim zasiadła przed mikrofonem, musiała pokonać wiele trudności. Nauczyć się obsługi komputerów, ale przede wszystkim ładnie i wyraźnie mówić. Dykcja bowiem to podstawa warsztatu radiowca. Najczęstsze błędy? - Przejęzyczenia, gubienie końcówek, no i te nieszczęsne pauzy, takie długie yyy - wylicza. - W rozmowach nie zdajemy sobie z tego sprawy, a mikrofon nie ma litości, wychwyci wszystko.
Starsza o rok Kamila Golc, która też ma już trzyletni staż radiowca, dorzuca, że ważne jest również opanowanie tremy. - Pokonanie siebie, uwierzenie w swoje możliwości. Sporo mnie to kosztowało. Ale z tym każdy musi poradzić sobie sam.
Kamila prowadzi audycje wieczorne. Od godziny dziewiętnastej. To zmusza ją, jak sama mówi, do dyscypliny. Zanim wyjdzie z domu, musi odrobić lekcje. Na razie świetnie sobie radzi z godzeniem obowiązków. Zresztą nie może być inaczej. Jarosław Dziemian sprawdza cenzurki.
Burza mózgów nad ramówką
W roku szkolnym przeważają audycje edukacyjne. Młodzi prezenterzy często opowiadają o tym, czego się sami uczą, co fajnego dzieje się w ich szkołach. Wyszukują ciekawostki historyczne, geograficzne. Polecają książki warte przeczytania. Ale przede wszystkim jest dużo muzyki.
- Zasada przy doborze tematów jest prosta - tłumaczy Wojtek Kuczyński. - Mają być takie informacje, jakich byśmy sami chcieli słuchać. Kolegium redakcyjne zbiera się raz w tygodniu. Każdy przynosi swoje pomysły, a potem odbywa się burza mózgów. Co warto rozwinąć, kogo zaprosić na rozmowę, jak ciekawie zrealizować.
Radio jest tworzone przez dzieci i to one rządzą nim bezspornie, ale jak każda władza, również ta musi mieć kontrolę. Więc nad Jardem 2 pieczę sprawują radiowcy z "dorosłego" radia Jard. Wpadek nie było. Ale parapet w studiu trzeba naprawić. Ucierpiał, niestety, od nadmiaru młodzieńczej energii. Wszyscy młodzi prezenterzy należą do Klubu Radiowca i płacą na jego rzecz składkę po 36 zł miesięcznie. Opłatę wprowadzono też po to, by szanowali powierzony im sprzęt.
Już od najbliższego poniedziałku rozpoczynamy wspólny konkurs "Kuriera Porannego" i Radia Jard - "Nagrody za kody". Wystarczy czytać "Poranny" i słuchać radia, aby mieć szansę na atrakcyjne nagrody! Szczegóły w poniedziałkowym wydaniu "Porannego". Zapraszamy do zabawy!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?