Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rada miejska. Oświatowa wojna o etaty (zdjęcia)

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Na sesją przyszły bibliotekarki. Miały nadzieję, że władze - pod naporem PiS - zmienią decyzję. Zawiodły się. Zwolnienia już się zaczęły. Dotkną m.in. pedagogów i szkolnych psychologów.
Na sesją przyszły bibliotekarki. Miały nadzieję, że władze - pod naporem PiS - zmienią decyzję. Zawiodły się. Zwolnienia już się zaczęły. Dotkną m.in. pedagogów i szkolnych psychologów. Anatol Chomicz
Magistrat wyliczył, że nauczycieli będzie więcej w Białymstoku. Nauczyciele: To zwykła matematyka. Bo zwolnienia w szkołach już się rozpoczęły. I władze nie zamierzają zmieniać swoich planów

Kończący się właśnie rok szkolny był najtrudniejszym od lat. Prawo mówi, że jeden nauczyciel może opiekować się grupą maksymalnie 25-osobową. Natomiast u nas na 333 osoby zgłoszone do świetlicy, mieliśmy tylko 6 etatów. A teraz jeszcze chcecie zabrać jeden etat - grzmiała Grażyna Popielarz.

To jedna z oburzonych nauczycielek, które przyszły wczoraj na sesję rady miasta, by zaprotestować przeciw cięciom w oświacie. Wiceprezydent Adam Poliński przekonywał, że patrząc na sprawę całościowo, etatów będzie wręcz więcej - o 17 w kadrze nauczycielskiej i 8 w obsłudze i administracji. Bo wprawdzie mniej etatów będzie w podstawówkach (6-latki nie muszą iść do szkoły), ale za to przybędzie ich w przedszkolach (gdzie trafiła większość tegorocznych 6-latków). Są też przesunięcia związane z tym, że w ostatnich latach w całym kraju preferuje się edukację zawodową. W liceach będzie więc o 21 etatów mniej, a w zawodówkach - 29 więcej.

- Nauczyciele muszą podążać za uczniami - radził Adam Poliński.

Przewodnicząca komisji edukacji Agnieszka Rzeszewska z PiS przypominała jednak, że to co wygląda dobrze w urzędniczych wyliczeniach, w rzeczywistości oznacza ludzkie dramaty. - To dyrektorzy szkół powinni decydować o zatrudnieniu, w zależności od potrzeb. Boją się jednak cokolwiek powiedzieć. Zmiany są im narzucane odgórnie - mówiła.

Sporo mówiła o tym, że świetlice to nie przechowalnie i dzieciom trzeba zapewnić opiekę. Krytykowała też władze, że każą by 50-letnie nauczycielki w przedszkolach dokształcały się z języka angielskiego. - Same przyznają, że nie mają do tego predyspozycji. Mało to anglistów bez pracy, którzy mogliby uczyć dzieci w przedszkolach? - mówiła.

Szeroko dyskutowano też o bibliotekarkach. - Mój syn chodzi do szkoły, gdzie wypożyczać książki można tylko jeden dzień w tygodniu, bo w pozostałe biblioteka jest zamknięta. Chodziłem do szkoły w czasach błędów i wypaczeń, ale książki można było wypożyczać przez cały tydzień - mówił Wojciech Koronkiewicz, radny SLD.

A Piotr Jankowski z PiS opowiedział o bibliotekarce, która od września będzie miała zredukowany etat o połowę. - Ma chorą matkę, którą musi się opiekować. Władze miasta powinny rozmawiać właśnie z takimi pojedynczymi osobami, dla których zmiany w zatrudnieniu oznaczają zagładę. A wy jedynym o co dbacie jest dobry PR. To muszę wam przyznać, w tym jesteście dobrzy - denerwował się.

Radni przyjęli stanowisko, w którym wzywają władze miasta, by to dyrektorzy szkół ustalili poziom zatrudnienia, który będzie dostosowany do potrzeb dzieci. Niespodziewanie za uchwałą zagłosował Marek Chojnowski z PO. Przewrotnie wyjaśnił, że cieszy się, że PiS jako partia dążąca do centralizacji kraju i odgórnego rządzenia chce, by to dyrektorzy decydowali.

Rada miejska Białegostoku. Co jeszcze na sesji

Radnych rozpaliły zmiany w budżecie, które zaproponował prezydent.

- Chciał zabrać ponad 1,6 mln zł z budownictwa komunalnego i przeznaczyć to na drogi w centrum. Nie było słowa wyjaśnienia, skąd taka decyzja - mówił Tomasz Madras z PiS, przewodniczący komisji budżetu. Na ostatnie posiedzenie tej komisji nie przyszedł ani prezydent, ani żaden z zastępców, a nawet żaden z dyrektorów departamentów. Była tylko skarbniczka Stanisława Kozłowska. - To jednak nie pani skarbnik buduje drogi czy decyduje o innych inwestycjach. Jeśli tak dalej pójdzie, to wszystkie poprawki zgłaszane przez prezydenta będą przez nas odrzucane - mówił Tomasz Madras. Po tym jak komisja wydała negatywną opinię do zmian, prezydent wysłał projekt uchwały z poprawkami jakich domagali się radni. - Bez słowa komentarza - dodał Madras.

Ten brak dialogu zaowocował tym, że prezydent wycofał się z przeznaczenia pół miliona złotych na budowę parkingu za hotelem Cristal.

- Oczywiście uważamy, że parkingów w centrum powinno być jak najwięcej. Ale jak mogliśmy głosować za zmianą, kiedy nikt nam nie powiedział, na co konkretnie w tym roku pieniądze byłyby przeznaczone... - mówił nam w kuluarach Madras.

Kolejną poprawką do budżetu, z której władze się wycofały to dodatkowe 20 tys. zł na promocję budżetu obywatelskiego.

Przypomnijmy, że w tym roku przeznaczono na ten cel w budżecie 100 tys. zł. - Trzeba to traktować w kategoriach humorystycznych. Prezydent wydał pieniądze na gazetki promocyjne i pocztówki, na których promowany był nie budżet obywatelski, ale sam prezydent. Wielu mieszkańców mówiło mi, że wyglądało to jak materiały wyborcze - śmiał się w kuluarach Tomasz Madras. Ostatecznie dokonano kilku drobniejszych zmian, m.in. zwiększono finansowanie ścieżek rowerowych.

Radni zmienili też regulamin utrzymania czystości w mieście.

I uchwalili, że w mieście można posiadać ule, o co zabiegali pszczelarze. Nie zadecydowali za to jeszcze o tym, że hodowcy trzody i bydła będą musieli odsuwać o 30 metrów swoje chlewy od domów sąsiadów. Potrzebne są jeszcze opinie specjalistów.

Nie przyjęto wyczekiwanej przez mieszkańców od lat zmiany planu miejscowego okolic ul. Młynowej.

Do tej pory kością niezgody była hala mięsna przy ul. Bema. Kiedy budynek wyłączono z opracowania planistycznego, pojawił się jednak problem ziemi u zbiegu ulic Wyszyńskiego, Angielskiej i Młynowej. Miasto w lutym sprzedało ją prywatnej firmie jako działkę usługową. Zmiana planu przewiduje, że będzie tu można postawić bloki. Ziemia zyska więc na wartości. Wiceprezydent Adam Poliński mówił, że w wycenie działki uwzględniono to, że ziemia będzie przeznaczona na mieszkaniówkę. Radni PiS upierali się jednak, że mogło dojść do nieprawidłowości. Przybyli na sesję mieszkańcy nie zostawili na nich suchej nitki. I domagali się uchwalenia zmiany planu. Radnych nie przekonali. Projekt wrócił więc do prezydenta.

Wiceprezydent Poliński zapowiedział, że apel nie będzie wysłuchany, bo decyzja o organizacji pracy w przyszłym roku szkolnym już została podjęta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny