Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PZPN - Co przyniesie Lato?

Wojciech Konończuk [email protected] tel. 085 748 95 31
Szefem Polskiego Związku Piłki Nożnej został Grzegorz Lato, w przeszłości znakomity piłkarz, ale obecnie niekoniecznie równie dobry działacz.
Szefem Polskiego Związku Piłki Nożnej został Grzegorz Lato, w przeszłości znakomity piłkarz, ale obecnie niekoniecznie równie dobry działacz.
Polska piłka ma nowe władze. Z wyborów w PZPN kibice nie mogą być dumni. Niestety, lepiej raczej nie będzie.

Szefem Polskiego Związku Piłki Nożnej został Grzegorz Lato, w przeszłości znakomity piłkarz, ale obecnie niekoniecznie równie dobry działacz.

O stosunku sympatyków futbolu do Laty najlepiej świadczy ich zachowanie podczas jego ostatniego pobytu w Białymstoku. Kiedy w przerwie ligowego spotkania Jagi ze Śląskiem Wrocław pojawił się na murawie, przywitały go gromkie brawa, zastąpione gwizdami po informacji spikera, że Lato ubiega się o fotel prezesa futbolowej centrali.

Nikt nie ma wątpliwości, że nowy szef to jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiej piłki. Król strzelców mistrzostw świata z 1974 roku, mistrz i wicemistrz olimpijski, dwukrotny brązowy medalista mundiali - te tytuły robią wrażenie.

Mówcą raczej nie był

Problem w tym, że na boisku sukcesy Laty skończyły się. Trenerem był przeciętnym, potem postanowił zostać działaczem piłkarskim, a nawet politykiem. W 2001 roku dostał się do Senatu z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Maniakiem inicjatywy ustawodawczej czy złotoustym mówcą trudno go jednak nazwać. W czasie czteroletniej kadencji na mównicę wszedł trzykrotnie, czyli mniej niż raz na rok. Nic dziwnego, że wyborcy w okręgu rzeszowskim nie zaufali mu w wyborach parlamentarnych w 2005 i 2007 roku.

Związany przez większość kariery sportowej ze Stalą Mielec, podczas kadencji senackiej nie pomógł byłemu klubowi, który gra w regionalnej lidze i ma rozsypujący się stadion.

- Przez cztery lata nie widzieliśmy go u nas - z żalem mówił na antenie TVN24 jeden z mieleckich działaczy.

W PZPN Lato był kojarzony z niechętną jakimkolwiek zmianom frakcją, nazywaną przez kibiców "leśnymi dziadkami" lub "betonem".

- Nie jestem betonem, tylko żelbetonem - powiedział Lato w jednym z wywiadów.
Niekorzystny obraz nowego sternika PZPN uzupełnia niechęć i nieumiejętność publicznego wypowiadania się i nieznajomość języków obcych. Tuż po wyborze miał pierwszą wpadkę, stwierdzając publicznie, że jeśli Ukraina będzie miała kłopoty, to Polska może zorganizować EURO 2012 z Niemcami, czym rozpętał burzę i narobił sobie u naszych wschodnich sąsiadów masę wrogów.

Listkiewiczu, wróć!

Nie trzeba być prorokiem, by prognozować, że bardzo szybko kibice zatęsknią za... Michałem Listkiewiczem. Przy wszystkich swoich wadach, irytującej, graniczącej z megalomanią pewnością siebie, rozpaczliwym bagatelizowaniu toczącej polską piłkę korupcji, "Listek"przy Lacie był lwem salonowym. Elokwentny, nietracący spokoju, znający języki Listkiewicz umie się wszędzie zachować i ma ogromne znajomości. Jest wielkim przeciwieństwem swojego następcy.

Schudł 26 kg

Ale niektórzy powiedzą, że Lato wcale nie musi być jednak taki zły. Na potrzeby kampanii schudł w cztery miesiące aż 26 kilogramów, brał konsultacje co do ubioru i wypowiadania się, czyli potrafi się zmieniać. Do tego jest z natury człowiekiem pogodnym i niepozbawionym poczucia humoru.

Poza tym kto mógł z byłym reprezentantem Polski wygrać? Zdzisław Kręcina ma zarzuty prokuratorskie i może wkrótce stać się Zdzisławem K. Zbigniew Boniek miał sporą sympatię kibiców, ale z mównicy oświadczył, że ma poparcie rządu i ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Sam się tym przekreślił, bo mówić coś takiego działaczom PZPN to tak, jakby w Moskwie stwierdzić, że ma się poparcie prezydenta Gruzji.

"Beton" w zarządzie

Największe zagrożenie nie tkwi w nowym prezesie, a w jego najbliższym otoczeniu. Do zarządu wybranych zostało wielu ludzi, którzy mogą tylko zaszkodzić, tzw. baronów z poszczególnych okręgów, którzy stali za kampanią Laty.
Sztandarową postacią jest Henryk Klocek z Pomorza, którego nazwisko w aktach śledztwa dotyczących korupcji w polskim futbolu przewija się częściej niż większości zatrzymanych. Prawie 300 razy rozmawiał z Ryszardem F. "Fryzjerem", uznawanym za ojca chrzestnego mafii futbolowej. Oczywiście niczego mu dotąd nie udowodniono, więc należy uważać go za niewinnego. Ale sam fakt, że prezesuje okręgowi, który stał się matecznikiem afer korupcyjnych, stawia go w bardzo niekorzystnym świetle.

Za sprawy organizacyjno-finansowe odpowiadać będzie Rudolf Bugdoł, śląski baron, w przeszłości bliski współpracownik Mariana Dziurowicza - jednej z najbardziej mrocznych postaci wśród prezesów PZPN. Na pewno trudno posądzać go o wiedzę na temat nowoczesnego zarządzania taką organizacją jak PZPN.
Takich ludzi jest znacznie więcej. Dlaczego zostali wybrani? Bo byli zagorzałymi propagatorami Laty i teraz załapali się na podział łupów. Tak naprawę od władzy zostali odsunięci tylko ci, którzy popierali Bońka lub Kręcinę, bez względu na swoje kompetencje.

Tylko dokąd może zmierzać związek, w którym aby rządzić, wystarczy być "swoim"? Źle to wróży, bardzo źle...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny