Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puszcza Knyszyńska - wędrówki

Piotr Czaban
Państwo Siewko niemal codziennie przemierzają trasę, o której istnieniu chyba mało kto wie
Państwo Siewko niemal codziennie przemierzają trasę, o której istnieniu chyba mało kto wie Fot. Piotr Czaban
Ta trasa do Kryżowatego jest najpiękniejsza w województwie - zachwyca się Mieczysław Siewko, który z żoną Barbarą wybrał się na przechadzkę.

Rowerem, pieszo, konno - każdy środek lokomocji jest dobry do przemierzania ścieżek w Puszczy Knyszyńskiej. A że warto, przekonali się o tym ci, którzy już tu byli.

- Jak się wychodzi z lasu na Kryżowate i jest słońce, to klasztor, cała ta panorama łąk wygląda przepięknie - opowiada Mieczysław Siewko, który przez 47 lat pracował w puszczy. - Na wiosnę wszystko kwitnie, na jesieni się przebarwia. Jest co oglądać. Taka przestrzeń i na końcu ten klasztor. Rzadko gdzie można coś takiego oglądać.

- Tylko ten komin po tej piekarni… - wzdycha Barbara Siewko.

Oswoić puszczę

Wspólnie z mężem przemierzają codziennie trasę, o której chyba mało kto wie.

- W ogóle Puszcza Knyszyńska wokół Supraśla nie jest jakoś tak odkryta dla turystów - zauważa Mieczysław Siewko. - Teraz jest okazja, żeby to się zmieniło. Mamy tę ścieżkę rowerową. Może poza pielgrzymami, którzy przyjeżdżają do prawosławnego klasztoru, co też jest atrakcją turystyczną, pojawią się chętni do pospacerowania lub pojeżdżenia rowerem po lesie?

Na początek warto, zdaniem starszego pana, wybrać się w trasę rowerem, której długość wynosi około 10 kilometrów. - Jedzie się na Kryżowate na tamę - opowiada. - Stamtąd dalej żwirówką na most koło zalewu. Później przejeżdża się dołem wzdłuż rzeki koło siedziby parku i wyjeżdża na most. To byłaby prawdziwa atrakcja dla każdego. Polecam wszystkim.

Jest kijek, nie ma "sapki"

Oprócz doznań estetycznych, przechadzki po lesie mają zbawienny wpływ na zdrowie.

- Ja chodzę z kijem dlatego, że chorowałem na boreliozę i mam uszkodzone stawy kolan - mówi były nadleśniczy. - Lekarze powiedzieli, że albo operacja, albo mam chodzić. Od czterech lat zacząłem urządzać piesze wyprawy i ten problem kolan jest mniejszy. Dzięki takim spacerom człowiek nie ma kłopotów z sercem, z nadwagą.

- Za każdym razem pokonujemy od 4 do 5 km - dodaje jego żona. - Bardzo często chodzimy dwa razy dziennie - po śniadaniu i po obiedzie.

Napotkane przez nas małżeństwo popiera ideę propagowania w Supraślu tzw. nordic walking, czyli chodzenia z kijkami. O takim pomyśle supraskich przedsiębiorców niedawno pisaliśmy na naszych łamach.

- To świetna sprawa - komentują starsi państwo.

- Właśnie, żeby było mi lżej, mam kijek. Pod górkę bez niego wejść, to jest "sapka". Od tego on jest - mówi Barbara Siewko.

Kijek, którego używa podczas leśnych spacerów, jest nie byle jaki.

- Został wykonany z cyprysa - tłumaczy jej mąż. - Przyleciał do nas z Kanady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny