John Clifton to świetny biały bluesman z USA, a dokładnie z Kalifornii. BYł w Polsce kilka razy, lubi u nas zjeść i lubi koncertować. Poznał wielu muzyków, a dzięki niemu ostatnia płyta Boogie Boys - "Made in Cali" brzmi jak żadna inna polska bluesowa płyta, bo nagrał ją naszym artystom w Kalifornii.
Dwa tygodnie temu na rynku ukazał się solowy album Cliftona "Let Yourself Go", na którym znalazła się nawet wspólna kompozycja lidera Boogie Boys - Bartka Szopińskiego i Cliftona. 3 listopada białostoczanie mieli możliwość i według mnie szczęście, by zobaczyć świetny występ. W klubowej atmosferze, bez hałasu i zadęcia, z stylowym gitarzystą Scottem Albertą, Szopińskim, Januszem Brzezińskim - kontrabasistą Boogie Boys i Miłoszem Szulkowskim - perkusistą Szulerów.
Nie zrażony mała ilością fanów Clifton jak zwykle dawał z siebie wszystko. Wciągał ludzi do zabawy, rzucał się na podłogę, a przy tym znakomicie śpiewał i charyzmatycznie grał na harmonijce.
Niestety z białostoczan wyszła zaściankowość. Mimo niewygórowanej ceny biletów w pubie zabrakło nawet części "żelaznych" bywalców bluesowych koncertów, uważających się za koneserów tego stylu. Oczywiście tłumnie zwalą się na Zaduszki, bo przecież "nie wypada nie być", choć trudno przypuszczać, by zaproszeni w tym roku muzycy szczególnie uhonorowali Ryszarda Skibę Skibińskiego, któremu pierwotnie impreza była dedykowana.
Podobnie też będzie na Jesieni z Bluesem. Wsparta gigantyczną promocją w mediach zgromadzi na widowni komplety "bluesowych pikników", jeśli posłużyć by się terminologią ze stadionu miejskiego. A przecież prawdziwy blues i jego przeżywanie to koncerty klubowe. Nie będąc, zmarnowaliście szansę na świetny bluesowy koncert.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?