Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy wspomagały występy artystów na scenie

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Winieta nut z portretem popularnej pieśniarki Niny Bielicz, 1923 rok. Jej występy w Białymstoku wzbudziły duże zainteresowanie, ale i tak publiczność najbardziej oczekiwała na popisy psich gwiazd , które były w programie.
Winieta nut z portretem popularnej pieśniarki Niny Bielicz, 1923 rok. Jej występy w Białymstoku wzbudziły duże zainteresowanie, ale i tak publiczność najbardziej oczekiwała na popisy psich gwiazd , które były w programie.
Niech mnie Opatrzność broni przed tym, żebym tytułową psią historią chciał w jakikolwiek sposób ośmieszyć dzieje naszego zacnego miasta. A że nie od dziś wiadomo, że pies jest najwierniejszym przyjacielem człowieka, to wracam do psiego wątku jedynie dla zauważenia faktu, że i sympatyczne czworonogi odgrywały w Białymstoku pewną rolę.

Czasem była ona kluczowa, jak w 1919 roku, kiedy to białostockie wodociągi z całą powagą majestatu swej firmy dały ogłoszenie w ozdobnej ramce, że "Pies potrzebny do stróżowania. Zgłaszać się do biura Wodociągów Hotel Ritz".

Zwraca uwagę upodmiotowienie psa, ze sformułowania anonsu można wnioskować, że skierowany był właśnie do psów. Zrozumiałe, że takich "czytatych i pisatych" jak na stróża wodociągów przystało. Psie wyczyny wzbudzały wśród białostoczan zawsze ogromne zainteresowanie. Tak było w lecie 1932 roku, gdy całe miasto oblepione zostało krzykliwymi afiszami: "Rewelacyjne atrakcje światowej sławy. Coś czego Białystok jeszcze nie widział. Coś czym świat cały się zachwyca".

Tak zapowiadany był przyjazd do miasta "zespołu fenomenalnych tresowanych psów". Jego twórca i mistrz A. Sobski przygotował swoich podopiecznych do ról żonglerów, rowerzystów, muzyków i strzelców. Zapowiadano, że ich występy "budzą zachwyt i humory". Ten sensacyjny wieczór odbył się w sali kina Apollo przy Sienkiewicza. Najpierw tłumnie zgromadzona publiczność obejrzała film "w czeskiej wersji dźwiękowej" (też musiało być wesoło) zatytułowany - Student z Pragi. Po seansie na scenie pojawiła się "wybitna śpiewaczka operowa' Nina Bielicz. Publiczność z całym należnym szacunkiem odnosiła się do jej wokalnych popisów, no ale z tym operowym gwiazdorstwem to zdecydowanie przesadzono. Była bowiem Bielicz jedynie popularną pieśniarką. Jak wspominano "dysponowała niewielkim lecz miłym głosem". Z urodzenia była Rosjanką, która od lat występowała w popularnych warszawskich lokalach. Śpiewała akompaniując sobie na gitarze.

To właśnie jej w udziale przypadło spopularyzowanie wielkiego przeboju "Chryzantemy złociste". Pomimo marketingowego podszycia Bielicz pod operowe triumfy, publiczność i tak czekała na psie gwiazdy. Scena Apollo zaroiła się od zwinnych szpiców, nerwowych pudelków i jeszcze bardziej zakręconych ratlerków. Cała ta psia kompania skakała, podrzucała, zawodziła, no i autentycznie strzelała z ustawionych w statywach karabinów. Jednym słowem szał na scenie i na widowni.

Ale co innego życie artystyczne, a co innego proza życia. W tymże samym 1932 roku Białystok ekscytował się sprawą rozwodową znanego miejscowego kupca, w której głównym świadkiem był jego wierny pies o groźnym imieniu Wilk. A cała sprawa poszła, jak to zwykle bywa, o młodą, piękną i niepozbawioną temperamentu kobietę, w tym przypadku panią kupcową. Jej mąż z racji swojego zajęcia często wyjeżdżał pozostawiając żonę samą w domu. Miał jednak pewne podejrzenia co do jej sposobów spędzania wolnego czasu. Postanowił więc zakupić i wytresować psa, który pod jego nieobecność miał pilnować pani domu. Ot taki pas, to znaczy pies cnoty.
Pies ten był przy tym "zupełnie szaloną bestią. Rzucał się z wściekłością na każdego nowego przybysza i tak długo napełniał całe mieszkanie wściekłym wyciem, aż gość znalazł się za drzwiami". Mając takiego sprzymierzeńca kupiec spokojnie mógł wojażować za interesami. Pewnego jednak dnia wcześniej powrócił z podróży. Zastał swą małżonkę przyodzianą jedynie w powabne, tu i ówdzie prześwitujące i rozchylające się tiule. Ledwo przywitał się z połowicą, a u drzwi wejściowych rozległ się dzwonek i do kupieckiego salonu wkroczył młodzieniec "o pięknej powierzchowności i wdzięcznym imieniu Fredzio".

Młodzian, a raczej jego ojciec, też kupiec, znany był naszemu kupcowi. Nie raz słyszał on utyskiwania kolegi na syna, który miał opinie bon vivanta. Niestety niewiasty oprzeć się mu nie potrafiły. Już sama wizyta takiego gościa obudziła zrozumiałe podejrzenia pana domu. Ale jego zdumienie, ba przerażenie spowodowała reakcja "zupełnie szalonej bestii", czyli stróża żoninej czci - Wilka. "Wierny pies, któremu ufał bardziej niż żonie nie szczeknął ani razu, ale ba! Wizyta ta sprawiła mu nawet przyjemność, bo zaczął radośnie machać ogonem!"

Bystry Fredzio widząc, że wpadka na całym froncie, ratował się szybkim czmychnięciem, zapewne w tiule innej kupcowej. Tymczasem czujący zdradę małżonek zasypał żonę gradem pytań. Ta wiła się i wykręcała, co było "dostatecznym dowodem dla kupca, iż w czasie jego nieobecności działy się jakieś straszne rzeczy".

Nie było rady. Sielanka kupieckiego stadła pękła jak mydlana bańka. Rozwód. Nazajutrz kupiec ze zbolałą miną powlókł się do białostockiego rabinatu i złożył w nim skargę rozwodową. Zapowiedział też, że świadkiem niewierności jego żony będzie Wilk.

Nie wiemy czy mądrość rabinów dopuściła Wilka do składania zeznań. A nuż bowiem "szalona bestia", stając przed rabinackim sadem na widok nie tylko pięknego Fredzia zaczęłaby radośnie merdać ogonem. O, dopiero byłby prawdziwy skandal.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny